25 kwietnia 2024

Czy potrzebujemy „obrony koniecznej” życia i zdrowia pacjenta

Jest chirurg, który operując pacjenta, natrafił na komplikacje, i rzezimieszek, który okradając człowieka, nieumyślnie ranił go nożem. W obu przypadkach efekt działań jest podobny – i pacjent, i obrabowany są w ciężkim stanie. Ale czy sytuacja wyjściowa nie rozstrzyga wątpliwości?

Foto: shutterstock.com

– Na pewno system no fault, o którym marzyliśmy wszyscy, jest kontrowersją i to trzeba otwarcie powiedzieć, bo my jesteśmy do niego w stu procentach przekonani, ale na poziomie politycznym jest trudny do wytłumaczenia” – mówił w kwietniu 2022 r. w Gdańsku minister zdrowia Adam Niedzielski.

Przez następne dwanaście miesięcy Ministerstwo Zdrowia robiło jednak wszystko, by zatrzeć wrażenie, że kiedykolwiek o systemie no fault nie tylko marzyło, ale konkretyzowało owe marzenia w formie projektu ustawy.

– Nie ma żadnego kraju, w którym personel medyczny byłby zwalniany z odpowiedzialności karnej za błędy medyczne – twierdzą przedstawiciele resortu. Ba, rzecznik praw pacjenta szermuje przykładami państw skandynawskich, w których – jakoby – również nie było zwolnienia z odpowiedzialności karnej. Czy aby na pewno?

 „W Szwecji, Norwegii i Danii niezależnie od tego, czy lekarz zaraportuje błąd medyczny z własnej inicjatywy, czy nie, może zostać skazany przez sąd karny, jeśli jego postępowanie można uznać za przestępstwo. Jedna ważna uwaga: zarówno w Norwegii, jak i w Danii odpowiedzialność karna lekarza dotyczy sytuacji, gdy jego postępowanie jest umyślne lub stanowi rażące niedbalstwo. Zwraca też uwagę niskie zagrożenie karą pozbawienia wolności: maksymalny wymiar tej kary to dwa lata (w Szwecji)”.

To cytat z bloga z lipca 2022 r. ze strony kancelarii mecenas Jolanty Budzowskiej, którą trudno uznać za sojuszniczkę środowiska lekarskiego w walce o system no fault. W Skandynawii zatem odpowiedzialność karna obowiązuje w przypadku działań umyślnych i rażącego niedbalstwa, a tych – według postulatów samorządu lekarskiego – system no fault w ogóle nie dotyczy.

Z życia wzięte

Ale wróćmy do pytania zasadniczego: czy system no fault i brak odpowiedzialności karnej za nieumyślne błędy i zdarzenia niepożądane jest trudny do wyjaśnienia? Jest chirurg, który stojąc przy stole operacyjnym, trzyma w ręce skalpel i wykonuje cięcie pod złym kątem. Pojawia się masywny krwotok, komplikacje. Pacjent znajduje się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia, musi być wprowadzony w stan śpiączki, rokowania są niepewne.

I jest drobny złodziejaszek, który żeby dodać sobie animuszu przy „obrabianiu” podpitych klientów pubów, bierze ze sobą nóż sprężynowy i w pewnym momencie zupełnie nienaumyślnie rani jedną ze swoich ofiar. Powiedzmy, że się szamotał, nóż otworzył się przypadkiem i trafił w tętnicę. Człowiek przeżył, ale znalazł się w ciężkim stanie w szpitalu. Efekt działań podobny, ale czy sytuacja wyjściowa nie rozstrzyga wątpliwości?

Spróbujmy jeszcze inaczej. Zamiast wyobrażać sobie hipotetycznego drobnego przestępcę (takiego, który okradnie, ale zabić nie chce), weźmy przykład z tzw. życia. Jest chirurg, który chce ratować pacjenta – jego zdrowie, a może życie – i nieumyślnie wykonuje zły ruch. I jest śpiąca w domu rodzina, której członków budzą odgłosy włamania, więc wychodzą – w kilka osób – na zewnątrz, gdzie najpierw dochodzi do bójki między 18-letnim synem a włamywaczem, a gdy nastolatek jest w opałach, jego matka godzi nożem domniemanego przestępcę, który umiera na skutek odniesionych ran.

Naciski Ziobry

Początkowo wszystko wskazuje na obronę konieczną, ale prokuratura stawia zarzuty trojgu domownikom. „Wczoraj wydałem polecenie, aby natychmiast Prokuratura Krajowa ściągnęła akta tej sprawy do badania, ponieważ jestem mocno zaskoczony faktem postawienia zarzutów przez prokuraturę w tej sprawie. Jeśli okazałoby się, że informacje, które do mnie docierają, m.in. ze strony mediów, znalazły odzwierciedlenie w materiale dowodowym, to nie zawaham się podjąć decyzji, które leżą w kompetencji Prokuratora Generalnego, po myśli osób napadniętych” – reaguje w październiku 2022 r. na decyzję swoich podwładnych minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

To jego naciski spowodowały, że Ministerstwo Zdrowia latem 2022 r. przestało pracować nad przepisami oddzielającymi sytuacje lekarza ratującego życie od takich, gdy ktoś – zakładając nawet działanie w obronie koniecznej – umyślnie użył potencjalnie śmiercionośnego narzędzia. Jeśli godzimy się, że obrona konieczna może zwolnić z postawienia zarzutów nawet w przypadku, gdy dojdzie do zgonu napastnika, czy nie wydaje się o wiele bardziej zasadne, by lekarz nie podlegał odpowiedzialności karnej za nieumyślny błąd – taki, który nie został sprowokowany „rażącym niedbalstwem” i do którego doszło w trakcie „obrony koniecznej” życia i zdrowia pacjenta?

Jakie są szanse na prawdziwy system no fault? Podtrzymanie weta Senatu przez Sejm wlało nadzieję w środowisko medyczne, ale – być może – przedwcześnie. Minister zdrowia, zapowiadając po sejmowej klęsce ustawy o jakości jej come back na majowym posiedzeniu pręży muskuły, deklaruje determinację w obronie praw pacjentów. Ministerialne podejście tak naprawdę jest pułapką.

Konfrontacyjny ton, jaki resort zdrowia co jakiś czas przybiera wobec lekarzy – i pozostałych pracowników ochrony zdrowia, ale lekarzy zwłaszcza – brzmi fałszywie, bo praw pacjenta nie da się bronić w kontrze wobec praw lekarzy, lekarzy dentystów, pielęgniarek, położnych, ratowników. Antagonizowanie interesariuszy tylko pogorszy sytuację w publicznym systemie. Pogorszy więc los pacjentów, ostatecznie.

Małgorzata Solecka

Autorka jest dziennikarką portalu Medycyna Praktyczna i miesięcznika „Służba Zdrowia”