27 lipca 2024

Cinque Terre: dla romantyków i nie tylko

Riwiera Liguryjska to bajkowe miejsce. Mieszanka plaż, zatok, malowniczych miasteczek i górskich ścieżek. Prawdziwa gratka dla miłośników włoskiego wybrzeża. Urzeknie każdego.

Cinque Terre. Fot. pixaqbay.com

Pięć cudownych miejscowości, w których można się zakochać niemal od pierwszego wejrzenia: Monterosso al Mare, Vernazza, Corniglia, Manarola oraz Riomaggiore. To właśnie Cinque Terre. Każde miejsce wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju.

Małe perełki z gąszczem wąskich uliczek, wciśnięte we wzgórza otoczone morzem, w których zawsze panuje tłok i gwar. Trudno znaleźć porę roku, by nie było tu turystów, choć wiadomo, że od wiosny do jesieni jest ich najwięcej. Nie zrażajmy się tym jednak. W końcu sami też jesteśmy turystami.

Droga miłości

W małych miasteczkach jest coś uroczego. Inna atmosfera, inne powietrze, urzekające krajobrazy. Chcesz zrobić wrażenie na ukochanej? Zabierz ją do Ligurii i pokaż pięć miasteczek. W każdym mały kościółek, z którego wylewa się włoskie wesele z panną młodą urody Moniki Bellucci, kolorowi weselnicy, śmiechy gości, długi tren sukni.

Takich obrazków jest pełno. Gdy już oboje nacieszycie wzrok, czas na wyprawę. Turyści długo na to czekali. Via dell’Amore, czyli włoska Droga Miłości, została ponownie otwarta dla zwiedzających w ramach testów w 2023 r. Początkowo na określony czas i tylko jej część. W połowie 2024 r. ma zostać otwarta w całości. Prowadzi z Manaroli do Riomaggiore. Niektórzy twierdzą, że to dwa najpiękniejsze miasteczka tego regionu.

Sama ścieżka uważana jest za jedną z najbardziej romantycznych na świecie. Biegnie wzgórzami przy stromej skalnej ścianie wśród winnic. Będzie wiele okazji do podziwiania widoków zapierających dech w piersiach, a może i oświadczyn. Żadna kobieta nie odmówi w takiej scenerii… westchnieniom nie będzie końca.

W morzu kolorów

Czerwony, żółty, pomarańczowy, zielony, błękitny… pastelowe kolory zabudowy zachwycają każdego. Domy malowano na żywe kolory, by rybacy powracający z połowu mogli rozpoznać swój dom. Dlatego żaden z sąsiadujących ze sobą nie ma takiej samej barwy. Część z zawieszonych na skałach miasteczek wygląda, jakby za chwilę miała spłynąć i zniknąć w głębinie fal.

Inne zaś, jak Monterosso al Mare, nie może się zdecydować: trzymać się bliżej morza czy skał? Takich dylematów nie ma Corniglia, bo nie ma kontaktu z wodą. We wszystkich zaś miasteczkach znajdziemy plątaninę wąskich uliczek, liczne schody, wejścia pod górkę i z górki, urokliwe place, maleńkie sklepiki i kawiarenki i mnóstwo restauracji, z których rozchodzą się zapachy – od nich natychmiast staniecie się głodni.

A jedzenie w Ligurii jest przepyszne: tagliatelle, carbonara, pizza, prosciutto, owoce morza, ryby, anchois, focaccia z pesto… długo by wymieniać. Potem kieliszek sciacchetrà – białego i słodkiego wina dostępnego tylko tutaj. Od słońca i wina niejednej osobie zakręci się w głowie. Na koniec koniecznie lody – najlepiej cytrynowe, serwowane podczas Lemon Festival w Monterosso. Żółte kule cytryn stopią serca lód – jak pisał Eugenio Montale. Do tego likier limoncino. A potem dalej na zwiedzanie.

Od stacji do stacji

Po Cinque Terre najlepiej poruszać się pociągiem. Zatrzymuje się w każdym z pięciu miasteczek. Nie ma w nim nic romantycznego, jest tłoczno i gorąco, ale pozwala szybko się przemieszczać. I nie trzeba martwić się o samochód (każdy skrawek ziemi jest tu na wagę złota, o miejsca na parkingach trudno, do tego zlokalizowane są poza miastem). Kto chce patrzeć na miasteczka z perspektywy wody (zdjęcia na pewno będą ładne), powinien popłynąć łodzią.

Nie da się nią jednak dotrzeć do Cornigli. Nie popłyniemy też, gdy morze jest wzburzone (łodzie nie kursują). Od którego miasteczka zacząć? Decydujmy sami: każde ma swój niepowtarzalny urok. W licznych folderach reklamowych kusi Manarola. Z jednej strony skały, z drugiej woda. Port, plaża i mewy. A w grudniu największa szopka bożonarodzeniowa na świecie.

Albo Vernazza. Skaliste klify opadające do lazurowego morza, wzgórze i zamek z przepięknym widokiem, silne morskie wiatry i skały na plaży, z których można skakać do wody. Mury obronne, wieża i piraci. To znak, że rozpoczęła się Festa dei Pirati. Władzę przejmują Saraceni, a na rynek wychodzą grupy perkusyjne. A może Riomaggiore? Przejście z jednego końca miasta na drugi zajmuje kwadrans. Ale za to czujemy się jak w innym świecie. Romantyczne zaułki i kamienice z historią sięgającą kilku wieków wstecz, w których można mieszkać.

Do tego kameralne plaże (to nic, że kamieniste). I port z błękitnymi łodziami rybackimi, w którym siedzą miejscowi mężczyźni, popijając wino. Nie będziecie chcieli wyjeżdżać. Spragnieni opalania? Jedźcie do Monterosso al Mare. Ma długą i szeroką plażę, usianą skałami i setkami leżaków z kolorowymi parasolkami. Macie dosyć tłumów? Zajrzyjcie do kameralnej Cornigli. Z tarasu Santa Maria roztacza się wspaniały widok na Manarolę i morze. A wokół winnice i gaje oliwne. Do tego nie więcej niż 300 mieszkańców.

Joanna Bon