4 października 2024

Co dziś jest tu, gdzie prof. Religa przeszczepił pierwsze serce?

W Polsce działa 90 pracowni elektroterapii, w których pracuje 400 elektrofizjologów.

Foto: archiwum SCCS w Zabrzu

W Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu niedawno uruchomiono kolejną nową pracownię elektrofizjologii i stymulacji serca. Jest ona usytuowana w miejscu, w którym prof. Zbigniew Religa wraz z zespołem kardiochirurgów przeprowadzał pierwsze udane transplantacje serca. Po tamtej historycznej scenerii pozostała ciemnozielona terakota i… oczywiście duch profesora.

Z wysokiego C

Pracownia wyposażona jest w bardzo nowoczesny sprzęt, znajdują się tu m.in. angiograf pozwalający na przeprowadzanie najtrudniejszych zabiegów z zakresu elektroterapii, w tym procedur hybrydowych z zabezpieczeniem kardiochirurgicznym czy najnowszej generacji systemy monitorowania serca w 3D, które można ściśle dopasować do specyficznych potrzeb danych zabiegów, dzięki czemu są one bardziej skuteczne i przede wszystkim bezpieczne dla chorych.

U pacjentów z migotaniem przedsionków jest to najbardziej skuteczna metoda leczenia zapobiegająca nawrotom arytmii, poprawiająca jakość życia, a w populacji chorych z niewydolnością serca zmniejszająca ryzyko ponownych hospitalizacji i redukująca śmiertelność całkowitą. Wybór miejsca na pracownię nie był więc przypadkowy, a uczestniczący w jej otwarciu minister zdrowia Łukasz Szumowski, także elektrofizjolog, podkreślił, że w sytuacji, kiedy liczba pacjentów wymagających elektroterapii wciąż rośnie i czekają oni na zabiegi w kolejkach, każda taka nowa jednostka jest cennym nabytkiem. W tym wypadku tym cenniejszym, że stosowane tu najnowsze technologie pozwolą elektroterapii przejść na kolejny stopień wtajemniczenia. W pracowni oprócz ablacji będą także wszczepiane stymulatory, kardiowertery-defibrylatory i układy do terapii resynchronizujące, wspomagające pracę serca chorym z niewydolnością serca, co jest wyzwaniem dla współczesnej kardiologii.

To już epidemia

Badanie1 prowadzone przez zespół prof. Zbigniewa Kalarusa, kierownika I Katedry i Oddziału Klinicznego Kardiologii, Wrodzonych Wad Serca i Elektroterapii SCCS w Zabrzu, wykazało, że w Polsce aż 23 proc. osób powyżej 65. r. ż. cierpi na migotanie przedsionków, z czego u ponad 4 proc. występuje migotanie bezobjawowe. – To dwukrotnie więcej niż sądziliśmy i nie ukrywam, że byliśmy zaskoczeni tym wynikiem – komentuje prof. Beata Średniawa z Katedry Kardiologii, Wrodzonych Wad Serca i Elektroterapii SUM.

Monitoringiem objęto 3014 osób z całej Polski, które na użytek badania nosiły kamizelki specjalnie zaprojektowane do długoterminowego monitorowania EKG. Badanie pokazało też, że średnia wieku chorych, u których najczęściej pojawiają się migotania, to 77 lat, a od 75. r.ż. do 80. r.ż. ich liczba drastycznie rośnie. 41 proc. w tej grupie stanowiły osoby z tzw. niemym, czyli bezobjawowym migotaniem przedsionków. Wcześniej mówiono o ok. 20 proc. – Wyniki dowodzą, że skala problemu jest ogromna, należałoby więc rozważyć, czy nie powinno się rekomendować badań przesiewowych populacji w tym przedziale wiekowym w kierunku wykrywania migotania przedsionków – zastanawia się prof. Zbigniew Kalarus, a prof. Jarosław Kaźmierczak, konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii, uważa, że wiedza uzyskana na ten temat powinna być uwzględniona w opracowywaniu programów polityki zdrowotnej.

Elektrofizjolog z certyfikatem

W Polsce działa 90 pracowni elektroterapii. Pracuje w nich 400 elektrofizjologów – to za mało, tym bardziej że pracowni przybywa. – My nie mamy problemów kadrowych, nasi lekarze są zaangażowani w rozwijanie swoich umiejętności i widać, że elektroterapia jest ich pasją, a takich pasjonatów potrzebujemy w naszym zespole – tłumaczy prof. Kalarus. Jednak SCCS to ośrodek referencyjny, w innych regionach kraju już nie jest tak dobrze. Wskazania do zabiegów ablacji poszerzają się i zapotrzebowanie na lekarzy elektrofizjologów rośnie. Potwierdzają to statystyki – w 2016 r. wykonano w Polsce 12,5 tys. ablacji, a w 2018 r. już 16,5 tys. – W Polsce nie ma specjalizacji z elektrofizjologii, ale w szkoleniu specjalizacyjnym z kardiologii jest uwzględniona elektroterapia, jednak to wiedza teoretyczna, a lekarze zdobywają doświadczenie na sali zabiegowej – wyjaśnia prof. Jarosław Kaźmierczak, dodając, że resort zdrowia planuje wprowadzić umiejętności medyczne, wśród których znalazłaby się elektrofizjologia.

Póki co, szkoleniem lekarzy wykonujących zabiegi elektroterapii zajmuje się Sekcja Rytmu Serca PTK. Dr hab. n. med. Oskar Kowalski, kierownik Pracowni Elektrofizjologii i Elektrostymulacji Serca w SCCS i były przewodniczący tej sekcji, mówi, że towarzystwo opracowało unikalny w świecie system szkoleń zakończony przyznawaniem certyfikatów w elektrofizjologii, gwarantujący wysoki poziom umiejętności zarówno w dziedzinie implantacji urządzeń wszczepialnych, ich kontrolowania, jak i wykonywania zabiegów ablacji. System jest kilkustopniowy, lekarz jest szkolony podczas spotkań z ekspertami na wykładach, później ogląda ich w akcji w ośrodkach referencyjnych, a w następnym etapie wykonuje zabiegi na modelu zwierzęcym. – To nie jest łatwa część kardiologii, dlatego organizujemy kursy na poziomie podstawowym, wyższym i zaawansowanym – mówi prof. Oskar Kowalski i przekonuje, że system szkolenia jest bardzo wymagający. Zanim lekarz stanie się samodzielnym elektrofizjologiem, musi uczyć się kilka lat, często dłużej niż trwa szkolenie specjalizacyjne w innych zabiegowych dziedzinach medycznych.

Lucyna Krysiak

1 Badanie NOMED-AF „Nieinwazyjne Monitorowanie w Celu Wczesnego Wykrycia Migotania Przedsionków” było realizowane w ramach projektu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR) pod patronatem ministra zdrowia, z udziałem Śląskiego Parku Technologii Medycznych Kardio-Med Silesia, Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, Instytutu Technologii i Aparatury Medycznej z Zabrza oraz Comarch Healthcare.