27 kwietnia 2024

Czy obecny rząd będzie kontynuował politykę PiS?

Samorząd lekarski obawia się, że rząd Donalda Tuska będzie kontynuował politykę szerokiego otwierania drzwi do zawodu lekarza za pośrednictwem uczelni, które dotychczas miały niewiele wspólnego z medycyną.

Fot. Alicja Szczypczyk/NIL

– W przestrzeni publicznej zaczyna się przygotowywanie gruntu pod pozostawienie „szkółek lekarskich”. Część z nich deklaruje otwarcie naboru na studia od czerwca, mimo otrzymania negatywnej opinii Polskiej Komisji Akredytacyjnej (PKA). Obywatele tego nie rozumieją – alarmował prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) Łukasz Jankowski w trakcie spotkania prasowego, które w piątek 22 marca 2024 r. odbyło się w siedzibie Naczelnej Izbie Lekarskiej (NIL) w Warszawie.

Jak podkreślił prezes NRL, Polacy mają oprawo do dobrego leczenia, a dopuszczanie do systemu ochrony zdrowia źle osób wykształconych to „dolewanie benzyny do ognia”. W jego opinii teza, że „lepszy byle jaki lekarz niż żaden”, jest fałszywa.

– Bardzo się boimy, że Ministerstwo Zdrowia mówi jedno, a będzie kontynuowało politykę Prawa i Sprawiedliwości w zakresie kształcenia – powiedział prezes Łukasz Jankowski. Dodał, że dziwią go sytuacje, kiedy uczelnia otrzymuje negatywną opinię od PKA, po czym odwołuje się od niej nawet dwukrotnie, a w końcu i tak dostaje zgodę z resortu na uruchomienie kierunku lekarskiego.

– Docierają do nas głosy m.in. z posiedzeń komisji parlamentarnych, że resort nie ma dobrych danych co do zapotrzebowania na liczbę lekarzy. Uważamy, że lekarzy jest za mało i będzie za mało w stosunku do tego, jakie zadania są przed nimi stawiane. Niestety kadry już funkcjonujące w systemie ochrony zdrowia są nieoptymalnie wykorzystane – powiedział szef samorządu lekarskiego.

Degradacja szkolnictwa wyższego

Zdaniem przewodniczącego Komisji Kształcenia Medycznego NIL Damiana Pateckiego trwająca od około 30 lat „degradacja szkolnictwa wyższego” przez długi czas szczęśliwie omijała ochronę zdrowia.

– Teraz ta wielka fala degradacji dotyka medycynę i to w czasie, gdy mamy do czynienia z niżem demograficznym i niewystarczającą liczbą kandydatów na studia. To, co próbuje zrobić rząd, to łatanie braków lekarzy maksymalnym zwiększeniem dostępności do nich. Byłoby to racjonalne, gdyby szło w parze z zapewnieniem jakości – powiedział.

W czasie spotkania prezes Łukasz Jankowski cytował obszerne fragmenty negatywnych opinii PKA, z których jednoznacznie wynika, że nowo powstające „uczelnie lekarskie” nie są w należyty sposób przygotowane do rozpoczęcia kształcenia. Zarzuty Komisji dotyczą m.in. braku odpowiedniego zaplecza dydaktycznego i niezbędnej infrastruktury oraz niewystarczającej liczby kadr akademickich. Ale lista uchybień jest znacznie dłuższa.

Prosektoria to podstawa

W czasie spotkania niczym bumerang powróciła kwestia braku prosektoriów w wielu nowo powstających „uczelniach lekarskich”. – Dwa pierwsze lata nauki są pełne wiedzy teoretycznej. Zajęcia z anatomii są jedyne tak bardzo praktyczne – mówiła Maria Kłosińska, kierownik Działu Mediów i Komunikacji NIL.

I dodała, że anatomia jest przedmiotem, w czasie którego osoby mające w przyszłości leczyć pacjentów, uzmysławiają sobie, że to, czego się nauczą, prowadzi do odzyskania zdrowia albo – w skrajnej sytuacji – do śmierci.

– Obcowanie z ciałem w prosektorium uczy studentów empatii i szacunku do człowieka – podkreślił dr Dariusz Samborski, członek Prezydium NRL. Także dla innych lekarzy uczestniczących w spotkaniu argument, że anatomii można się nauczyć, korzystając z nowoczesnych pomocy dydaktycznych takich jak wirtualny stół anatomiczny, jest chybiony.

– Nie da się szybko stworzyć prosektorium od podstaw, a poza tym nie tak łatwo pozyskać profesorów, doktorów, asystentów, chyba że dojdzie do kanalizowania kadr w jednej uczelni kosztem innych. Kosztowne jest stworzenie także innych pracowni np. mikrobiologii czy histopatologii – podkreślił Damian Patecki.