9 października 2024

Czy potrzebujemy „mocniejszych” zobowiązań prawnych od płatnika?

Ochrona zdrowia w Polsce znalazła się w momencie krytycznym. Nigdy dotąd nie mierzyliśmy się z wyzwaniami w skali, jakie tworzy zmieniająca się demografia, oparte na powszechności wiedzy oczekiwania społeczeństwa informacyjnego, rozwój technologii medycznych, ulegająca zmianie epidemiologia oraz deficyt kadr i uzasadnione oczekiwania pracownicze.

Foto: imageworld.pl

Bez jednoznacznego drogowskazu i wspólnego zbioru wartości grozi nam wieloletni dryf.

Przyjęta w 2009 r. konstytucja angielskiego NHS rozpoczyna się słowami – „The NHS belongs to the people”. Czy potrafimy wyobrazić sobie, co znaczyłyby słowa „NFZ należy do narodu”? Jeśli tak, to czytajmy dalej.

„NFZ ma na celu poprawę naszego zdrowia i dobrostanu, wspieranie nas w utrzymaniu dobrego stanu psychicznego i fizycznego, leczenia, gdy jesteśmy chorzy, a kiedy nie możemy w pełni powrócić do zdrowia, w utrzymaniu nas w jak najlepszym stanie do końca życia. NFZ sięga po granice nauki, przynosząc najwyższy poziom ludzkiej wiedzy i umiejętności w celu ratowania życia i poprawy zdrowia. Dotyczy to naszego życia w chwilach podstawowej ludzkiej potrzeby, kiedy opieka i współczucie są najważniejsze”.

Powyższe słowa są oczywiście zaczerpnięte z preambuły do Konstytucji NHS England. Pytanie, czy ich potrzebujemy na polskim gruncie? Mamy przecież art. 68 Konstytucji RP, ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, ustawę o prawach pacjenta i Rzeczniku praw pacjenta, Kodeks Etyki Lekarskiej, Kodeks Etyki Zawodowej Pielęgniarki i Położnej RP, kodeksy branżowe, statut NFZ i setki, jeśli nie tysiące aktów niższego rzędu, których nadrzędnym celem jest poprawa zdrowia i dobrostanu ludności.

Czy aby na pewno? Czy w obliczu wyzwań, natłoku spraw i regulacji, środowiskowych interesów, nie zagubiliśmy sensu działania, w chwili „podstawowej ludzkiej potrzeby”? Czy sam pacjent może być pewien, że system ochrony zdrowia w Polsce jest skoncentrowany na „poprawie jego stanu zdrowia i dobrostanu”? Dla jasności, analogiczne akty prawne obowiązywały i obowiązują także w Anglii.

Gdyby sprawa polegała jedynie na przypomnieniu nadrzędnych celów systemu ochrony zdrowia, może faktycznie nie byłoby o co kruszyć kopii. Jednak konstytucja narodowego płatnika to nie tylko wzniosłe deklaracje, zbiór wartości i odwołania do humanistycznych idei. To przede wszystkim uporządkowany, przedstawiony w spójnym dokumencie, czytelnym językiem, zbiór praw pacjenta i zobowiązań narodowego płatnika.

Wiele z nich, wyniesione z legislacyjnych annałów na plan pierwszy, pokazane w perspektywie pacjenta, wcale nie jest oczywiste i łatwe do spełnienia. Wystarczy wziąć jako przykład kwestie gwarantowanej jakości świadczeń, upodmiotowienia pacjenta w obszarze ochrony jego danych osobowych (np. prawo pacjenta do opt-out’u), czy maksymalnych czasów oczekiwania na określone świadczenia. Konstytucja angielskiego NHS pokazuje obszary, których potrzeby regulacji nie jesteśmy nawet do końca świadomi, a jednocześnie przypomina pokryte kurzem niepamięci obowiązujące rozwiązania.

Jednak Konstytucja NHS England to nie tylko zobowiązania narodowego płatnika i całego personelu wobec pacjentów, ale także wzajemne zobowiązania pacjentów do dbałości o swoje zdrowie, do współpracy, do przestrzegania wspólnych zasad i kierowania się tym samym zbiorem wartości. To także, tak potrzebna w dobie kryzysu dialogu społecznego, rama formująca relacje płatnika z personelem ochrony zdrowia.

Warto przypomnieć, że Konstytucja NHS nie powstała w łatwym dla angielskiego systemu ochrony zdrowia momencie. Trzykrotny wzrost finansowania systemu w ciągu dekady, choć przyniósł wymierne rezultaty w kwestii ilości personelu medycznego, dostępności technologii i uratowania dodatkowo ćwierć miliona ludzkich żyć, nie rozwiązał wszystkiego. Poprawiła się dostępność opieki, jednak problemem pozostała jej jakość, personalizacja i generalnie efektywność.

W sensie organizacyjnym, bo finansowy wymyka się wszelkim porównaniom, Polska z planowanym wzrostem finansowania wkracza w etap, jaki Anglia ukończyła dekadę temu. Warto zastanowić się, czy opierając się na tych doświadczeniach i mając w pamięci polskie potrzeby nie potrzebujemy zrozumiałej dla każdego obywatela, pacjenta i pracownika systemu Konstytucji NFZ.

Robert Mołdach
IZiD