24 listopada 2024

Czytelnia

Wakacyjna przerwa w pisaniu felietonów pozwoliła (chociaż nadal w niewystarczającym zakresie) na odrobienie zaległości w lekturach odkładanych. Przyjemne połączyłem z pożytecznym, czyli uprzątnięciem rosnącego stosu książek i płyt, które ostatnio kupiłem, ale w dużej mierze także dostałem.

Foto: pixabay.com / CC0

Zacząłem od Jurgena Thorwalda, którego opowiadania z historii medycyny począwszy od „Stulecia chirurgów” systematycznie gromadzę na półkach, pamiętając zauroczenie sprzed lat i każdą kolejną pozycję otwierając z nadzieją na fascynującą wędrówkę w przeszłość mojego zawodu. Mój apetyt, rosnący w miarę starzenia, zaspokojony został pierwszym światowym wydaniem „Ginekologów”, będącym zbiorem tekstów, które nigdy wcześniej nie zostały zredagowane.

Lekturę o „damskich rzeźnikach” szybko dopełniłem pikantnymi szczegółami z wcześniejszego bestsellera „Męska plaga – seks, pożądanie i kłopoty z prostatą” i po raz kolejny stwierdziłem, że intymny świat w medycynie to ciąg wstydliwych zachowań z wyrywanym boleśnie postępem, który w niektórych wypadkach wymagał prawdziwego bohaterstwa. Nieodparcie pozostaje wrażenie koterii towarzystw lekarskich, które bronią status quo z niezmienną wprost powtarzalnością przez dziesięciolecia.

Obrazy zmieniających się perspektyw kondycji człowieka, także w aspektach medycznych, pokazuje monumentalne trzytomowe dzieło „Historia ciała”. Metamorfoza ciała w zmedykalizowanym społeczeństwie przybiera na sile. Bierzemy w tym biegu codzienny udział i warto się tej przemianie przyjrzeć z dystansem.

Pomóc w tym może wystawa „Medycyna w Sztuce” z genialnym pod względem edytorskim katalogiem. Ekspozycja prac prawie sześćdziesięciu twórców pokazana w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie, z dumnym patronatem prasowym „Gazety Lekarskiej”, nie jest wbrew pozorom ilustracją eksperymentów, ale symbolicznym przetwarzaniem problemów związanych z medycyną.

To spojrzenie artystyczne, ale warte refleksji, zanim przystąpimy do zbierania wywiadu od kolejnego pacjenta. W beletrystyce pojawiła się debiutancka „Balsamiarka” Izabeli Kawczyńskiej. Narracja współczesnej polskiej literatury ma nieznośne maniery nadmiernej wulgaryzacji, efekciarskiego szokowania grą słów i kumulacji zdarzeń, które jednoznacznie zaburzają zachowania bohatera. Odrzucając fabułę, warto do tej książki sięgnąć z uwagi na opowiadanie o pośmiertnej roli (specjalnie używam takiego terminu) ludzkiego ciała i teatralizacji śmierci.

Na woluminowym stosie trzy tomiki („Dajcie mi czas”; „Jestem… jesteś”; „Ta sama chwila”) z konkursów literackich „Przychodzi wena do lekarza” i „Słowa, dobrze, że jesteście” nie zdążyły się zakurzyć. Nagrodzonym wierszom i fragmentom prozatorskim, przysłuchiwałem się przez kilka ostatnich lat podczas uroczystych gal. Przekartkowałem utwory osób niepełnosprawnych intelektualnie i… oniemiałem.

Podobne wrażenia musiała mieć Anna Dymna, która nazwała tę lekturę „kosmiczną podróżą (…) do ziemskich rajów i piekieł ludzkich serc i umysłów, gdzie ludzie stają się coraz bardziej samotni, coraz rzadziej patrzą sobie w oczy, coraz mniej rozmawiają ze sobą i… coraz bardziej potrzebują siebie. Każdy wiersz, opowiadanie, esej, dziennik jest dowodem, jak bardzo potrzebujemy SŁOWA”.

Kiedy spędzamy wiele godzin za kierownicą samochodu, stwarza się okazja do delektowania się słowami. Hania Zajączkiewicz, nasza koleżanka po fachu i wybitna śpiewaczka jednocześnie, podarowała mi swoją niezwykłą płytę „Liryka wokalna”, z którą powrócili do mnie Adam Mickiewicz, Lucjan Rydel, Stanisław Wyspiański, Leopold Staff, Adam Asnyk, Maria Konopnicka i Kazimierz Przerwa-Tetmajer z muzyką polskich kompozytorów współczesnych.

Tak jak w miniaturze „Wiesze wybrane” przypomniałem sobie i odkryłem na nowo poetyckie przesłania prof. Marka Pawlikowskiego, w którego utworze „Choroba” „Bezmiar kontynentów/skurczył się nagle/ do szpitalnej sali/ monotonna biel pościeli/zgasiła wszystkie barwy świata/ życie zbiegło się/w jeden oddech/ chwytany z mozołem”.

Jarosław Wanecki

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 8-9/2016