Dlaczego lekarze rozpoczęli protest? (cytaty)
Dokładnie miesiąc temu, 2 października, rozpoczął się protest głodowy młodych lekarzy. W ten sposób łącznie protestowało ok. 200 osób w 8 miastach (Warszawa, Szczecin, Łódź, Wrocław, Leszno, Kraków, Gdańsk i Płock).
Foto: Marta Jakubiak
W poniedziałek 30 października medycy zakończyli głodówkę, ale nie przerwali protestu. – Nie kończymy walki o nasze sztandarowe postulaty – mówi Jarosław Biliński, wiceszef Porozumienia Rezydentów OZZL.
Nowa odsłona protestu odbywa się pod hasłem: „Stawiamy na jakość” (towarzyszy jej hashtag: #StawiamyNaJakość) i ma polegać na wypowiadaniu klauzuli opt-out pozwalającej pracować dłużej niż przewidują obowiązujące normy. My przypominamy wypowiedzi młodych lekarzy będących wśród osób, które rozpoczęły protest głodowy.
Mikołaj Sinica,
lekarz stażysta z Poznania, Porozumienie Rezydentów OZZL:
– Przyjechałem tutaj, żeby okazać solidarność z lekarzami oraz innymi zawodami medycznymi, i aby zawalczyć o zdrowie pacjentów. Walczymy o słuszną sprawę. Już od dwóch lat prowadzimy rozmowy z Ministerstwem Zdrowia, ale są one bezowocne.
Zmiany regulacji prawnych w zakresie ochrony zdrowia, które obecnie są wdrażane, zamiast jednoczyć środowisko lekarzy i powodować dobrą zmianę, są próbą skłócenia nas. To niepoważne. Takie działania doprowadziły nas do podjęcia głodowej formy protestu. Chcemy wzrostu nakładów na cały system ochrony zdrowia, który przez lata był zaniedbywany.
Katarzyna Pikulska,
lekarz rezydent z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Lublinie, Porozumienie Rezydentów OZZL:
– Sytuacja jest na tyle zła, że jeżeli czegoś nie zrobimy, to zagrożeni będą pacjenci i lekarze. Nasz protest jest ewidentnym znakiem STOP po tym, jak projekt ustawy obywatelskiej napisany przez Porozumienie Zawodów Medycznych został zamrożony, a weszła inna ustawa oraz nowe regulacje systemowe. Te rozwiązania oceniam negatywnie.
Oczekuję realnych zmian i wzrostu nakładów do bezpiecznego według WHO poziomu, czyli około 6,8 proc. PKB. W przeciwnym razie system po prostu się zawali. Dotychczasowe działania resortu zdrowia nie wychodzą nam naprzeciw. Od lat rozmawiamy z ministrem zdrowia, odbyliśmy już ponad 20 spotkań, nic z nich nie wynika. Chcemy rozmawiać. Taki dialog powinny prowadzić co najmniej trzy resorty – Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Finansów i premier Beata Szydło.
Magdalena Toporek,
lekarz rezydent z SPCSK w Warszawie, obecnie na urlopie macierzyńskim:
– Moja podstawa pensji wynosi 2200 zł netto. Mam małe dziecko, szczepionka przeciw meningokokom kosztuje 400 zł, przeciw pneumokokom – 300 zł, do tego dochodzą koszty ubrań i jedzenia. To pieniądze, za które nie da się przeżyć. Trzeba dorabiać w dodatkowych miejscach. Rząd chce nas podzielić, tworząc podwyżkę dla lekarzy dopiero rozpoczynających rezydenturę. Ja nie mam nic przeciwko wzrostowi ich wynagrodzenia, ale my też powinniśmy je otrzymać.
Jan Czarnecki,
lekarz stażysta ze Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Łodzi:
– W polskiej ochronie zdrowia jest wiele niegodziwości, które tworzą problemy natury etycznej. Trzeba im się sprzeciwić. W codziennej pracy przeszkadza mi niedokadrowanie. Najważniejsze dla mnie, jako stażysty, jest zdobywanie doświadczenia zawodowego, ale dydaktyka jest ograniczona do minimum, ponieważ mój opiekun 2/3 czasu przeznaczanego na pacjenta musi poświęcić na uzupełnianie dokumentacji medycznej.
Dużym problemem jest brak pieniędzy, pacjent musi czekać na zabieg, który można by wykonać już teraz. Protestujemy, bo chcemy skrócenia kolejek, ograniczenia biurokracji, podwyższenia wynagrodzeń dla pracowników zawodów medycznych i najważniejsze – zwiększenia finansowania w ochronie zdrowia. Sytuacja jest tak pilna, że wymaga zdecydowanych działań. Protest w formie głodówki jest absolutnie adekwatny. Odwiedził nas m.in. prezes NRL, mamy za sobą ratowników, wspierają nas pielęgniarki, diagności laboratoryjni i fizjoterapeuci. Protestując, reprezentujemy cały nasz medyczny świat.
Piotr Zapała,
lekarz stażysta z Warszawy (protestuje razem z żoną, także lekarzem stażystą):
– Nasze postulaty są kontynuacją retoryki środowiska lekarskiego uprawianej od wielu lat. Protestujemy, bo zależy nam na poprawie warunków panujących w służbie zdrowia, na zwiększeniu finansowania, nie tylko z uwagi na nasze potrzeby, ale przede wszystkim ze względu na potrzeby pacjentów i całego systemu.
Kolejki są olbrzymie, obłożenie pracą lekarzy, ratowników i pielęgniarek jest zdecydowanie za duże, warunki szkolenia specjalizacyjnego dla młodych lekarzy, którymi mamy nadzieję wraz z żoną się stać, nie są łatwe. Pozostaje jeszcze kwestia pensji. Chcemy pracować w jednym miejscu i dyżurować w ludzkich warunkach, zachowując równowagę pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym. Jestem świeżo po ślubie, chciałbym mieć dzieci, nad którymi opieka i ich utrzymanie dla młodego lekarza nie jest łatwe.
Lidia Sulikowska
31 października weszło w życie rozporządzenie regulujące wysokość miesięcznego wynagrodzenia lekarzy rezydentów z mocą obowiązującą od 1 lipca 2017 r. Więcej o proteście lekarzy rezydentów piszemy tutaj.