7 maja 2024

Dlaczego tak dzieje się nadal? List lekarki

Szanowni Państwo, piszę w odpowiedzi na tekst dra Sławomira Badurka pt. „Czym nasiąka skorupka”.

Foto: pixabay.com

Piszę właściwie w odczuciu beznadziei i bezsilności, bo – jak Pan Doktor zauważa – problem złego, poniżającego traktowania studentów nie pojawił się ostatnio, a „takie haniebne praktyki miały miejsce od zawsze”…

I to jest dla mnie, lekarza, rzecz niepojętą. Ja akurat miałam szczęście do mądrych nauczycieli. Nie doświadczyłam poniżającego traktowania, wręcz przeciwnie.

Pamiętam profesorów zwracających się do studentów z szacunkiem, per „kolego/koleżanko”. To było piękne i dodawało skrzydeł oraz wiary w siebie. To były trudne lata 80.

Kiedy moje córki wybrały zawód lekarza, wspierałam je i wierzyłam, ba – wiedziałam, że sobie na tych trudnych studiach poradzą. I tak było. Są już lekarzami, ale sytuacje, których obie wielokrotnie doświadczały (a przecież w różnym czasie i na różnych uczelniach), nie powinny mieć miejsca.

Mnie, wieloletniemu lekarzowi, trudno jest pojąć, że na elitarnych kierunkach pracują ludzie traktujący studentów z pogardą i po chamsku. Myślę, że niektóre z tych zachowań to sadyzm w czystej postaci i czerpanie satysfakcji z wdeptania w glebę osób podległych.

Jak można mieć satysfakcję z generowania problemów zdrowotnych młodych ludzi? Ale właściwie to ja nie o tym chciałam napisać, bo jak słusznie zauważył dr Badurek, jest to tajemnica poliszynela. Stąd mój list – skoro jest to prawda powszechnie znana w środowisku, dlaczego jest ciągle aktualna?

Gdzie są władze uczelni? Gdzie Komisja Etyki Lekarskiej? Gdzie jednoznaczne stanowisko NIL i poszczególnych izb okręgowych? Ci gardzący kształconą młodzieżą sadyści, niezależnie od tytułu naukowego czy stanowiska na uczelni, podlegają naszym ludzkim prawom. To nie są mieszkańcy Olimpu!

Dlaczego to trwało i trwa nadal? Teraz jest wielkie poruszenie na ŚUM, a wcześniej? Przemilczanie trudnych tematów nie powoduje ich zniknięcia. Przeciwnie. Skumulowane problemy wybuchną kiedyś z wielką siłą. Chciałabym, żeby w końcu poważnie i kompleksowo zajęto się powyższym tematem. Dla dobra nas wszystkich.

Beata Zdanowska, absolwentka AM w Lublinie AD 1986

(list do redakcji)