Dr Jarosław Wanecki: Stuk puk! Enter!
Zapis kliknięć, które trzeba wykonać w aplikacjach informatycznych, aby odtrąbić sukces szczepienia, jest nie lada wyzwaniem literackim. Warto jednak spróbować, by zawstydzić gwiazdy narodowej elektronizacji i pozostawić historyczny ślad drogi przez mękę.
Załóżmy, że w osiedlowej przychodni wpisy do komputera w punkcie szczepień przeciw COVID-19 wykonuje tylko lekarz – kwalifikując oraz wypełniając e-kartę. Delikwent wcześniej zadbał o zaufany profil w banku oraz wykorzystuje podpis z e-kluczem, nadanym przez ZUS. Dzięki temu uruchamia „gabinet” i „rejestrację” na rządowym serwerze „gov.pl”.
Uznajmy poza tym, że terminy (sloty) są już założone i wypełnione nazwiskami chętnych do przyjęcia szczepienia. W naszej wyliczance nie będzie potrzeby tworzenia skierowań. Wystarczy komputer z dostępem do internetu, fartuch, maseczka oraz wypełniona i czytelnie podpisana, z oznaczeniem godziny, ankieta szczepionego. Data. Minutnik. Autograf. Start.
Na ekranie okno „punktu szczepień”. Najazd: „Przyjmij do realizacji”.
Klik. PESEL wpisywany po raz pierwszy. Jedenaście cyfr. „Kod PIN”: 0000. Nie ma zmiłuj – cztery zera, raz po raz. Kliknij gdziekolwiek, aż ukaże się „Wyszukaj”. Kiedy widzisz skierowanie i zieloną chmurkę znalezionego elementu „Przypnij”, czyli wykonaj polecenie, a następnie po dwukrotnym potwierdzeniu: „Zakończ…”.
Wróć do strony głównej, klik, aby przejść do „Badania kwalifikującego do szczepienia”. Klik. „Wprowadź dane pacjenta”. PESEL po raz drugi. Jedenaście uderzeń w klawiaturę. Poczekaj na imię i nazwisko oraz adres. Jeśli masz szczęście, uzupełnij kod pocztowy (00-000).
W przypadku braku województwa, miasta, ulicy, numeru domu – uzupełnij. Liczba dodatkowych znaków sięga nawet kilkunastu. „Zapisz dane pacjenta”. Potwierdź zmiany! „Tak”. W oknie badania automat zaznaczył „Zakwalifikowany”, więc tylko „Wystaw” i już możesz złożyć podpis elektroniczny, najprościej certyfikatem e-ZUS. Nie na wszystkich komputerach, trzeba każdorazowo wbić hasło. Jeśli jednak trzeba, to stukaj, aż zielona chmurka oświadczy, że badanie zakończyło się sukcesem!
Na stronie głównej, klik, czeka pole: „Stwórz nowe szczepienie”. Najpierw powtórka i dane pacjenta. PESEL. Jedenaście cyfr. Klik. „Wprowadź dane szczepienia”, gdzie przezornie na początku przyjęć warto zapisać szablonem schemat (preparat, seria, lewe ramię, domięśniowo…). Rutynowo dwie chmurki radują zielenią. Klik. „Zapisz szczepienie”. Podpis elektroniczny po raz drugi – wybierz certyfikat. Hasło. Zielono mi. Uff. Znów sukces!
Jeszcze tylko dwa potwierdzenia: tak, tak, że obsługa zakończona i można zająć się następnym pacjentem w kolejce.
Za nami minimum sześćdziesiąt znaków razy przykładowo pięćdziesiąt dziennych dawek Janssena. No tak, ale jeśli szczepionka jest jednodawkowa, to znaczy, że ze strony głównej należy wybrać „Wyszukaj wykonane szczepienie”. Klik. PESEL po raz czwarty. „Wyszukaj” zatem. Klik. „Potwierdzenie”. Drukuj, najczęściej w dwóch polach. Zamknij okno druku. Kartka z kodem i kartonik z serią wędrują do zaszczepionego w tym czasie pacjenta. Pożegnanie. Powrót… „Przyjmij do realizacji”.
Składanie ofert jest bardziej złożone. Zostawmy to innym. E-instrukcja sprzed kilku tygodni liczyła 187 stron. Warto jednak zadbać o wypłatę należności. Raport do faktury powstaje po zalogowaniu w „Rejestracji”. Sloty muszą być „Zrealizowane”. Enter. W przypadku pierwszej dawki trzeba ręcznie wyznaczyć drugą, zatwierdzając w okienku i naprzemiennie wybierając daty w kalendarzu. Intuicyjnie… dopóki palce i kręgosłup nie popękają z bólu, a politycy nie wypomną stawki za każdą iniekcję. Klik.
Jarosław Wanecki, pediatra, felietonista