22 listopada 2024

Dr Jerzy Friediger: Jesteśmy skazani na to, co daje NFZ

Najważniejsze wyzwanie dla szpitali to nadążenie za wzrostem kosztów – powiedział dr Jerzy Friediger w trakcie VII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych, który w czwartek rozpoczął się w Katowicach.

Foto: HCC/screen

– Szpitale nie są przedsiębiorstwami w sensie faktycznym, a nomenklaturowym. Jako dyrektorzy jesteśmy skazani na to, co dostajemy z Narodowego Funduszu Zdrowia i na to, co zdołamy wykombinować nadwykonaniami – mówił dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie, członek Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej.

Dodał, że szpital to nie fabryka, w której można zwiększyć produkcję, a poziom taryfikacji świadczeń medycznych od dawna pozostawia wiele do życzenia. – Taryfikację trzeba doprowadzić do porządku, bo w tej chwili ma się nijak do faktycznych kosztów ponoszonych przez szpitale – powiedział dr Jerzy Friediger.

Pieniędzy jak na lekarstwo

Dyrektor krakowskiego szpitala zwrócił uwagę również na to, że otrzymywane przez szpitale wyrównania nie obejmują m.in. dyżurów, dodatków za wysługę lat czy podwyżek dla personelu administracyjnego i personelu technicznego. W ocenie dr. Jerzego Friedigera, najważniejszym wyzwaniem dla wielu szpitali w tym roku będzie nadążenie za lawinowo rosnącym wzrostem kosztów.

Odnosząc się do wciąż trwającej pandemii COVID-19, powiedział, że nie dziwi go zamknięcie oddziałów chorób zakaźnych w wielu placówkach na przestrzeni ostatnich lat. – Znaczna liczba szpitali zamknęła je, bo choroby zakaźne to schorzenie typowo sezonowe. Z powodu pandemii obudziliśmy się w ręką w nocniku, że brakuje kadr i łóżek. Dopuściliśmy do likwidacji oddziałów zakaźnych, bo nie były w stanie na siebie zarobić – podkreślił.

Zdaniem dr. Jerzego Friedigera oddziały chorób zakaźnych powinny być wynagradzane za gotowość, a ponadto należy stworzyć odpowiednie warunki do tego, by lekarze chcieli specjalizować się jako zakaźnicy. – Nie specjalizują się, bo nie ma gdzie i nie ma dla nich pracy – ubolewał dyrektor krakowskiego szpitala.

O kadrach i EDM

Poza dr. Jerzym Friedigerem w debatach odbywających się w ramach VII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych udział wzięli również inni przedstawiciele samorządu lekarskiego: prezes Naczelnej Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja (mówił m.in. o nierozwiązywanych od wielu lat problemach kadrowych w ochronie zdrowia) i wiceprezes NRL Andrzej Cisło (omawiał kwestie związane z informatyzacją ochrony zdrowia).

– O kryzysie kadr w ochronie zdrowia mówimy od ponad 20 lat. Zapracowały na niego kolejne ekipy rządzące od 1989 r. – powiedział prof. Andrzej Matyja. Dodał, że czasami proponuje się instrumenty naprawcze, które są gorsze niż sama choroba. – Kadra medyczna to nie tylko ilość, nie wolno zapominać o jakości kształcenia – podkreślił. W najbliższych latach wielu lekarzy odejdzie na emeryturę, np. średnia wieku wśród chirurgów wynosi ok. 58 lat. – Asystent chirurga nie odciąży lekarzy i utrudni szkolenie rezydentów z zakresu chirurgii – ostrzegł prezes NRL (więcej TUTAJ).

– Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy elektroniczna dokumentacja medyczna jest dobrodziejstwem, czy przekleństwem dla lekarzy – powiedział wiceprezes NRL Andrzej Cisło. Z jednej strony wdrożenie e-recepty okazało się sukcesem i uratowało jakąś liczbę istnień ludzkich, ale z drugiej – rośnie odpowiedzialność prawna lekarzy, którzy dodatkowo muszą sprostać wielu innym obowiązkom i potrzebom inwestycyjnym (więcej TUTAJ).

Więcej na www.gazetalekarska.pl.