Dyrektor szpitala: Jeśli ktoś nie zareaguje, będzie tragedia
Minimalne wynagrodzenie za pracę w 2020 r. wyniesie 2600 zł (to więcej o 350 zł, czyli o 15,6 proc. w stosunku do 2019 r.). Czy to pogrąży niektóre szpitale? Czego jeszcze obawiają się zarządzający placówkami medycznymi?
Foto: pixabay.com
Komentuje Bogusław Dębski, dyrektor Szpitala Powiatowego w Zambrowie:
– Pieniądze obiecane przez Ministerstwo Zdrowia za pierwsze 9 miesięcy tego roku trafiły do nas, dzięki czemu mój szpital poprawił płynność finansową. To jest jednak za mało.
Algorytm wyznaczający ryczałt dla placówek będących w sieci nie uwzględnia wzrostu kosztów niezależnych od szpitala. Ceny przeglądów wyrobów medycznych czy części do nich są wygórowane i rosną, nowych urządzeń także.
Rosną koszty ubezpieczenia szpitali, gdyż na rynku pozostał praktycznie jeden ubezpieczyciel. Coraz więcej kosztuje utrzymanie, rozwijanie i serwisowanie systemów informatycznych, z natury wymagających nieustannej aktualizacji, a informatycy oczekują coraz wyższych wynagrodzeń.
Nakręcono spiralę wzrostu płac, powodującą wzrost kosztów funkcjonowania szpitali. W przyszłym roku płaca minimalna wzrośnie do 2600 zł i jeśli ktoś w Warszawie nie zareaguje, to będzie dla niektórych szpitali tragedia. W moim szpitalu próbujemy się ratować, wykonując dużo badań rezonansem i tomografii, dzięki temu rekompensujemy straty wynikające ze świadczenia niektórych procedur, ale chyba nie tak to powinno wyglądać.
Z powodów finansowych w naszej placówce protestowali fizjoterapeuci, w sąsiednim szpitalu doszło do protestu diagnostów laboratoryjnych, którzy również czują się pokrzywdzeni. Uważam, że słusznie, bo wykonują odpowiedzialną pracę, uzyskują specjalizacje, chodzą na kursy doskonalące, które wiele kosztują, ale nie ma to odzwierciedlenia w wynagrodzeniu. Nie jest doceniana praca administracji, od której wymaga się znajomości specyficznych, stale zmieniających się uregulowań prawnych.
Jeśli nie zmieni się sytuacja w AOS, to specjaliści po prostu odejdą. Doprowadzono do tego, że lekarzom nie opłaca się pracować w szpitalach z powodów finansowych i z uwagi na brak komfortu pracy. Jeden z chirurgów w moim szpitalu robi specjalizację z medycyny pracy, a chirurg z pobliskiego szpitala chce przekwalifikować się i zostać lekarzem rodzinnym. Mówią, że pieniądze są lepsze, praca znacznie spokojniejsza, nie trzeba dyżurować nocami, a pracuje się od poniedziałku do piątku w stałych godzinach pracy.
Notował: Mariusz Tomczak