HIV: źle w Rosji i na Ukrainie, a jak u nas?
Polska wciąż skutecznie broni się przed pandemią HIV, z którą borykają się nasi wschodni sąsiedzi, ale także u nas liczba nowo wykrytych zakażeń rośnie z każdym rokiem. Co gorsza, o swoim zakażeniu wie zaledwie 1 na 4 seropozytywne osoby.
Oficjalne dane statystyczne o nowych zakażeniach HIV odnotowanych w Polsce w 2014 roku przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny będą dostępne dopiero za kilka miesięcy, ale z informacji spływających z warszawskich Punktów Konsultacyjno-Diagnostycznych wynika jasno, że liczba pozytywnych wyników testów w tym roku może być wyraźnie wyższa niż w poprzednim. Przynajmniej w województwie mazowieckim.
Epidemia jest tym groźniejsza, że w gruncie rzeczy nie znamy jej rozmiarów – test na HIV zrobił tylko co 10. Polak. Tymczasem w ciągu ostatnich kilkunastu lat na wschód od Bugu wirusem zakaziło się już prawie 1,5 miliona osób.
Żeby przypomnieć o zagrożeniu i zachęcić Polaków do testowania się, 1 grudnia wieczorem po Warszawie, tak jak rok temu, z okazji Światowego Dnia AIDS, jeździć będą samochody wyświetlające na budynkach czerwone kokardki – symbol solidarności z zakażonymi.
Stolica zapewnia anonimowość. W Warszawie z HIV żyje więcej osób niż w innych polskich miastach. I choć nawet tu testujemy się raczej niechętnie, to właśnie wyniki warszawskich Punktów Konsultacyjno-Diagnostycznych najwyraźniej pokazują trend wzrostowy widoczny w całej Polsce.
Dane są niepokojące, ale widać, że o pandemii, z jaką mamy do czynienia w Rosji i na Ukrainie, nie może być u nas mowy. Na szczęście, bo tam sytuacja jest naprawdę tragiczna. Pomiędzy rokiem 2001 a 2011 przybliżona liczba osób żyjących z HIV w Europie Wschodniej i Azji Centralnej wzrosła z 970 tysięcy do 1,4 miliona.
Szacuje się, że 2/3 zakażonych HIV to Rosjanie. Liczba zakażeń w Rosji i na Ukrainie to ogółem blisko 90 procent wszystkich przypadków w całym regionie. W tym kontekście Polska skutecznie funkcjonuje jako bufor ochronny dla Europy Zachodniej.