1 kwietnia 2025

Inwestowanie po polsku: lubimy ryzyko

Największe i najważniejsze badanie, na podstawie którego powstaje profil polskiego inwestora indywidualnego, jest zasługą Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII).

Fot. freepik.com

W ostatniej edycji wzięło udział prawie 4,4 tys. osób, udzielając odpowiedzi za pośrednictwem formularza internetowego od września do listopada 2024 r. Wyniki są więc dość aktualne.

Płeć ma znaczenie

Z 22. edycji Ogólnopolskiego Badania Inwestorów wynika, że – przynajmniej na razie – inwestowanie stanowi domenę mężczyzn (92 proc. ankietowanych), mimo że w ostatnich latach pojawiło się sporo inicjatyw zachęcających kobiety do zainteresowania się tą tematyką. Statystyczny inwestor w Polsce to ok. 40-letni mężczyzna z wyższym wykształceniem, choć zwykle nie ma ono nic wspólnego z ekonomią czy finansami.

I to jest bardzo ważny wniosek wskazujący na to, że lokowanie nadwyżek kapitału z nadzieją na uzyskanie zysku w przyszłości nie jest zarezerwowane dla osób śledzących dane makroekonomiczne, odróżniających produkt krajowy brutto od produktu narodowego brutto czy doskonale obeznanych z rachunkowością. Powiem więcej, chirurg, lekarka medycyny rodzinnej czy zakaźnik, zwłaszcza w długim terminie, nie muszą osiągać gorszych stóp zwrotu od ekonomisty czy pracownika banku, ale to temat na inną okazję.

Polubiliśmy ETF-y

Choć polscy inwestorzy posiadają głównie akcje spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, to coraz częściej poddają się „pasywnej rewolucji” i decydują się na zakup jednostek funduszy ETF (ang. Exchange Traded Fund). Posiadanie takich instrumentów zadeklarowało już ponad 57 proc. ankietowanych przez SII. To rekord w historii tego badania, które jest przeprowadzane od ponad dwóch dekad. Dla porównania: akcje spółek zagranicznych w portfelu miało prawie 38 proc. inwestorów.

ETF-y to gotowe koszyki akcji i obligacji umożliwiające inwestowanie pasywne – takie, które da się sprowadzić do wskazówki: „kup i trzymaj”. Nie chodzi jednak o wybór dowolnego funduszu z zamiarem niesprzedawania przez kolejne kilka-kilkanaście lat, ale o szeroko zdywersyfikowane indeksy giełdowe, takie jak MSCI ACWI i FTSE All-World (odwzorowują zachowanie akcji spółek praktycznie z całego świata) czy S&P 500 (śledzi notowania pół tysiąca spółek ze Stanów Zjednoczonych o najwyższej kapitalizacji).

Dużo obligacji, trochę kryptowalut

Co jeszcze Polki i Polacy mają w portfelach? Na trzecim miejscu znajdują się obligacje. Bardzo dużą popularnością cieszą się zwłaszcza te emitowane przez Skarb Państwa, co nie powinno zaskakiwać, ponieważ dla wielu osób są synonimem bezpieczeństwa. W naszym kraju są dostępne m.in. obligacje rządowe indeksowane inflacją, co w skali świata jest wyjątkowe.

O ile akcje polskich spółek dominują w portfelach osób starszych, o tyle młodsi – zarówno pod względem liczby przeżytych lat, jak i stażu giełdowego – częściej decydują się na zakup jednostek ETF-ów, akcji spółek z zagranicy i kryptowalut (odnośnie do tych ostatnich – zostawmy na boku dyskusję, czy kupno bitcoina to inwestowanie, czy też spekulacja). Interesującym wnioskiem płynącym z badania jest to, że cyfrowe aktywa kupuje się z myślą o długim horyzoncie.

Co ze złotem i nieruchomościami?

„Równo 20 proc. ankietowanych deklarowało, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy inwestowało w złoto lub srebro w fizycznej postaci. To wynik nieco niższy od odnotowanego rok wcześniej (21,3 proc.) oraz w 2022 r. (22 proc.). W dłuższym horyzoncie złoto i srebro są natomiast o wiele bardziej popularne niż wcześniej” – czytamy na stronie internetowej SII. Te liczby obejmują tylko monety bulionowe i sztabki inwestycyjne w formie fizycznej, nie uwzględniając numizmatów.

Inwestowanie w nieruchomości zadeklarowało tylko 7 proc. badanych, co może wydawać się trochę zaskakujące. Dyskusja na ten temat regularnie rozpala przecież emocje zarówno wśród polityków, jak i w czasie spotkań rodzinnych, a część publicystów traktuje zakup mieszkań na wynajem jako „sport narodowy Polaków”. Jednak Ogólnopolskie Badanie Inwestorów tego nie potwierdza.

Mariusz Tomczak

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 3/2025