11 grudnia 2024

Izbowi dziennikarze w Płocku (foto)

Raz do roku dziennikarze pism samorządu lekarskiego spotykają się, aby porozmawiać o problemach związanych z naszymi mediami i czegoś się nauczyć.

 

Foto: Marta Jakubiak

Osiem lat temu spotkaliśmy się w Płocku. To miasto o wielowiekowej tradycji i uroczej, choć niewielkiej starówce, w tym roku gościło nas ponownie. Mało kto wie, że w XII wieku Płock pełnił rolę stolicy Polski. Dowodami na to są groby naszych władców z tamtych czasów: Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego, którzy spoczywają w płockiej katedrze.

Rywalizacja

Gospodarzami naszego spotkania byli: wybrany niedawno nowy prezes okręgowej rady lekarskiej Ryszard Mońdziel, były prezes, a także przewodniczący Kolegium Redakcyjnego „Gazety Lekarskiej” Jarosław Wanecki oraz sekretarz rady okręgowej w VIII kadencji i redaktor naczelna izbowego biuletynu Joanna Sokołowska.

 

W spotkaniu tradycyjnie brali udział lekarze-dziennikarze i dziennikarze z „Gazety Lekarskiej” oraz pism izb okręgowych. Tegoroczne spotkanie rozpoczęło się od głosowania w konkursie „Przychodzi wena do lekarza”. Ten literacki konkurs, noszący imię prof. Andrzeja Szczeklika, zainaugurowany przez tego wybitnego lekarza i pisarza, wespół z wydawnictwem „Medycyna Praktyczna”, ma wieloletnią tradycję.

W tym roku po raz pierwszy, z inicjatywny Jarosława Waneckiego, członka jury konkursu (jako przewodniczący Komisji Kultury Naczelnej Rady Lekarskiej), została wprowadzona nowa kategoria: konkurs na najlepszy felieton w piśmie izby lekarskiej. Założeniem tej kategorii było promowanie wydawnictw samorządu lekarskiego.

Każda redakcja miała prawo wskazać swojego kandydata – najlepszego felietonistę-lekarza i jego najlepszy felieton, opublikowany w roku 2017. Korespondencyjnie lub na miejscu w Płocku przedstawiciele każdej redakcji mogli przyznawać punkty pięciu felietonom, oczywiście poza tym zgłoszonym przez siebie. Felietonom punkty będzie przyznawać także jury konkursu „Przychodzi wena do lekarza” w późniejszym terminie.

O tym, który felieton i autor zwyciężą, zdecyduje suma punktów. Ogłoszenie wyników nastąpi podczas uroczystej gali w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie w dniu 17 maja tego roku.  Wielka szkoda, że nie wszystkie redakcje zachciały skorzystać z tej doskonałej okazji do promowania siebie i swojej okręgowej izby lekarskiej. Być może należy popracować jeszcze nad regulaminem konkursu, bo zgłoszonych było do niego wiele uwag, ale uważam, że powinna mieć miejsce kolejna edycja takiej rywalizacji.

Nauka

Kolejnym punktem spotkania były warsztaty przeprowadzone przez Katarzynę Kubisiowską, dziennikarkę, felietonistkę „Tygodnika Powszechnego”, autorkę książki „Rak po polsku”. Ulubioną formą dziennikarską naszego gościa jest wywiad. Nic więc dziwnego, że znacząca część zajęć była poświęcona omawianiu tego, jak dziennikarz powinien przygotować się do przeprowadzenia wywiadu, w jaki sposób go realizować i jak sprawić, by rozmówca „się otworzył”.

Uczestniczący w warsztatach dziennikarze dzielili się swoimi doświadczeniami w tej kwestii i zadawali wiele pytań. Wiele mówiono także o felietonie i felietonistach. To było oczywiste, w kontekście przeprowadzonego wcześniej głosowania w tej kategorii. Według prowadzącej warsztaty felieton to najtrudniejsza forma dziennikarska.

Sporo czasu poświęcono dyskusji o tym, co kryje się za słowami: „felieton” i „felietonista”. Okazało się, że ogłoszony przez nas konkurs, po pierwsze, dotyczy tak trudnej formy wypowiedzi, po drugie – jest pierwszym konkursem tego typu w Polsce. Wiele mówiono także o języku polskim, o następujących w nim zmianach i przełożeniu tych zmian na język, w jakim pisane są w tej chwili powieści i opowiadania.

Język używany przez dziennikarzy różni się od tego potocznego (ulicznego) i tego używanego przez pisarzy. Dyskutowano o tym, w jakim stopniu dziennikarz powinien w swoim tekście wiernie zachować słownictwo rozmówcy, a w jakim dokonać korekt redakcyjnych, zgodnie z kanonami. Kolejna część spotkania dotyczyła spraw organizacyjnych.

Wymieniano się informacjami co do liczby wydań poszczególnych pism okręgowych w roku 2019. Wiele jest jeszcze znaków zapytania, bowiem wiele nowo wybranych rad okręgowych jeszcze się nie ukonstytuowało. Nie dyskutowano w izbach nad kształtem pism w rozpoczynającej się kadencji. W kadencji minionej mogłem usłyszeć od kolegów redaktorów o tym, że dla okręgowej rady lekarskiej, czasami także dla prezesa, pismo jawi się wyłącznie jako znaczący koszt w budżecie.

Takich izb jest na szczęście niewiele i miejmy nadzieję, że ich liczba się jeszcze zmniejszy. Podczas niektórych zjazdów okręgowych wróciła dyskusja nad formą komunikowania się samorządu z lekarzami. Wydawnictwa papierowe są dla większości najlepszą formą przekazywania informacji, o ich likwidacji już się nie mówi, ale zgłaszane są postulaty komunikacji bardziej nowoczesnymi środkami przekazu.

Dzieliliśmy się doświadczeniami w prowadzeniu stron internetowych pism izbowych, niezależnych od witryny samej izby. Ale takich stron jest niewiele. Ich zaletą jest to, że często bywają bardziej aktualne niż strona OIL. „Gazeta Lekarska” prowadzi aktualizowany codziennie portal, z udziałem czytelników, czyli komentarzami lekarzy. Liczba wejść na www.gazetalekarska.pl pozostawia jeszcze wiele do życzenia, choć stale odnotowujemy wzrost czytelnictwa i staramy się uatrakcyjniać formę oraz publikowane treści.

Poznawanie

Organizatorzy zapewnili uczestnikom dziennikarskiego spotkania dodatkowe atrakcje. Pierwszego dnia osoby chętne mogły zwiedzić Orlen Arenę, czyli halę widowiskową. Jest ona głównie widownią zmagań jednej z najlepszych w Polsce drużyn piłki ręcznej mężczyzn – Wisły Płock. Ten nowoczesny obiekt, mogący pomieścić 5500 widzów, zrobił na zwiedzających duże wrażenie, szczególnie te miejsca, które dla kibica sportowego czy widza koncertu nie są dostępne.

Drugiego dnia mogliśmy zwiedzić najstarszą szkołę w Polsce, czyli słynną „Małachowiankę” – liceum imienia Marszałka Stanisława Małachowskiego. Trudno w to uwierzyć, ale dokumenty jasno dowodzą, że szkoła ta nieprzerwanie działa w tym samym miejscu od roku 1180! W XVII wieku szkołą kierował św. Andrzej Bobola.

W korytarzach wiszą portrety wybitnych absolwentów tej szkoły. Poważnie patrzył na mnie prezydent Ignacy Mościcki. Zaskoczyła mnie podobizna Jana Zumbacha, słynnego polskiego lotnika z czasów II wojny światowej. Nasza przewodniczka na chwilę zatrzymała nas przy portrecie Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego premiera odrodzonej Polski. Imponujące jest podziemne muzeum, urządzone dzięki dotacjom z Unii Europejskiej.

W nowoczesnej formie pokazuje ono architektoniczne dzieje szkoły. Można zobaczyć romańskie i gotyckie fragmenty murów. Miejsca, gdzie przez stulecia funkcjonował cmentarz. Wieczór zakończyliśmy w przepięknej auli szkoły, z odresturowanymi polichromiami, które cudem, dzięki staraniom dyrektorki szkoły, ocalały. Prawdziwym przeżyciem był koncert chóru lekarskiego z Olsztyna, „Medici Pro Musica”, który zaprezentował program oparty na piosenkach „Kabaretu Starszych Panów”.

Wiele piosenek widownia śpiewała wspólnie z artystami, rozkoszując się piękną polszczyzną i inteligentnym dowcipem Jeremiego Przybory oraz muzyką Jerzego Wasowskiego. Pewną niespodziankę sprawili koleżankom i kolegom Jarosław Wanecki oraz piszący te słowa, śpiewając z chórem piosenkę „Jeżeli kochać, to nie indywidualnie”. Refren śpiewała cała sala.

Ryszard Golański