23 listopada 2024

Klaudiusz Komor: dziura w budżecie

Trzeba będzie się zmierzyć z próbami narracji obwiniającej o kłopoty finansowe ochrony zdrowia tych „zarabiających olbrzymie pieniądze lekarzy” – pisze wiceprezes NRL Klaudiusz Komor w felietonie dla „Gazety Lekarskiej”.

Fot. NIL

Od lat przyzwyczailiśmy się do tego, że z końcem roku pojawiają się doniesienia o braku środków finansowych w ochronie zdrowia. Niezależnie od tego, która opcja polityczna była u władzy, prawie zawsze okazywało się, że NFZ planując wydatki na dany rok, nie doszacował – i to znacznie – pieniędzy potrzebnych na procedury medyczne wykonane w danym roku.

Prawie zawsze – ponieważ dwa ostatnie lata były wyjątkowe. Dzięki niedowykonaniom z okresu pandemii, kiedy duża część oddziałów przekształcona w oddziały kowidowe nie wykonała kontraktu, realizując znacznie mniej zabiegów planowych, powstała w budżecie znaczna rezerwa. Dzięki niej w 2022 i 2023 r.

NFZ zapłacił praktycznie za wszystkie świadczenia nielimitowane oraz nadwykonania. W tych dwóch latach okazało się, że większość szpitali osiągnęła dodatni wynik finansowy, co po latach zadłużenia zdziwiło nawet samych dyrektorów tych szpitali i wywołało nadzieję, że tak już będzie zawsze.

Niestety, rezerwy starczyło tylko na te dwa lata. Dodatkowo sytuację finansową NFZ bardzo pogorszyła kontrowersyjna zmiana w ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, przyjęta w listopadzie 2022 r., która przeniosła z budżetu państwa do budżetu NFZ szereg dodatkowych wydatków (m.in. finansowanie ratownictwa medycznego, darmowych leków dla seniorów i kobiet w ciąży oraz procedur wysokospecjalistycznych), zwana wtedy „skokiem na kasę” i bardzo głośno oprotestowana między innymi przez samorząd lekarski.

Wówczas te dodatkowe obciążenia szacowano na przynajmniej 13 mld zł, obecnie mówi się, że to może być nawet do 17 mld zł. W efekcie zaraz po wakacjach bieżącego roku najpierw po cichu, a następnie z całym impetem, gruchnęła wieść o olbrzymiej dziurze w budżecie NFZ. Okazało się, że nie będzie pieniędzy na wykonane przez szpitale procedury ponadlimitowe, a świadczenia nielimitowane mogą zostać wypłacone z dużym opóźnieniem. I jak zwykle, kiedy coś nie wychodzi, zaczęto szukać winnych.

Zdaniem wielu osób, w tym niektórych ekspertów, winne temu są zarobki pracowników ochrony zdrowia, które od lipca 2022 r. mocą ustawy podlegają corocznej waloryzacji. Trzeba uczciwie przyznać, że chociaż współczynniki zawarte we wspomnianej ustawie o sposobie określania minimalnych wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia są bardzo dalekie od żądań samorządu lekarskiego (np. w ustawie 1,45 średniej krajowej dla lekarza specjalisty wobec postulowanych przez nas 3 średnich), to jednak zagwarantowana coroczna waloryzacja wynagrodzeń jest na pewno olbrzymim sukcesem naszego środowiska.

Niestety, w obecnej sytuacji pojawiły się pomysły, że trzeba zamrozić działanie tej ustawy, co miałoby szybko poprawić finanse NFZ. Pierwszym sygnałem, że taki scenariusz jest możliwy, było ponowne przesłanie do prac w podkomisji obywatelskiego projektu zmian w tej ustawie, wprowadzającego większe współczynniki w niektórych grupach zawodowych. Ponowne przesunięcie do podkomisji tak naprawdę oznacza, że projektem nikt się już pewnie nie zajmie. Teraz już bardzo często pojawiają się w mediach wypowiedzi, że trzeba tę ustawę zawiesić.

Czeka nas olbrzymi wysiłek, a może nawet intensywna walka we współpracy z innymi zawodami medycznymi, żeby do tego nie dopuścić. Trzeba będzie się również zmierzyć z próbami narracji obwiniającej o kłopoty finansowe ochrony zdrowia tych „zarabiających olbrzymie pieniądze lekarzy” – już gdzieniegdzie można znaleźć informacje o lekarzach wystawiających rachunki na setki tysięcy złotych miesięcznie. Te wszystkie działania mogą okazać się kluczowym zadaniem dla izb lekarskich w końcówce tego roku. Pamiętać należy, że wymagać one będą przede wszystkim jedności i wspólnego działania.

Klaudiusz Komor, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej