Klaudiusz Komor: to będą wakacje z receptami
Przychodzi taki okres w roku, kiedy na bok idą wszystkie problemy zawodowe, kiedy świat wydaje się jaśniejszy i bardziej kolorowy, a dni dłuższe i beztroskie. To czas wakacji – pisze wiceprezes NRL Klaudiusz Komor w felietonie dla „Gazety Lekarskiej”.
Co prawda, ściśle termin wakacje wiąże się z nauką w szkole, a właściwie przerwą w niej, to jednak w potocznym języku, mówiąc wakacje, myślimy o czasie wolnym i urlopie w pracy. Jest coś magicznego w tych dwóch najcieplejszych miesiącach w roku – nawet w polityce zapada błogi spokój i cisza medialna.
Tak przynajmniej bywa zazwyczaj. W tym roku wydaje się, że w Ministerstwie Zdrowia wakacji nie będzie. Teraz właśnie pojawił się gorący temat receptomatów. A właściwie pojawił się ponownie. Samorząd lekarski bardzo intensywnie zwracał na receptomaty uwagę już ponad rok temu.
Wtedy przewidywaliśmy, że olbrzymia dziura w przepisach dotyczących teleporad, a zwłaszcza wystawiania e-recept w ich trakcie, może spowodować nie tylko nadużywanie leków normalnie działających, ale przede wszystkim stworzy pole do pozyskiwania w ten sposób leków narkotycznych, które następnie będą sprzedawane na czarnym rynku.
Początkowo wydawało się, że problem będzie dotyczył głównie leczniczej marihuany, jednak z czasem okazało się, że znacznie groźniejszy jest fentanyl. I nagle w mediach podniósł się głośny szum na temat nadużywania tego groźnego, silnie działającego leku.
Oczywiście, część osób odpowiedzialnych za przepisy farmaceutyczne najchętniej problem sprowadza do samego przekroczenia prawa przez lekarzy „pracujących” w receptomatach i rozwiązanie widzi wyłącznie w ich ściganiu i karaniu.
Nie można zaprzeczyć, że lekarz, który udostępnia swój numer PWZ i potwierdza te wszystkie recepty, przekracza nie tylko prawo karne, ale działa również wbrew Kodeksowi Etyki Lekarskiej. Nie można zaprzeczyć, że należy go ścigać i karać, i do tego samorząd lekarski ma odpowiednie narzędzia.
Jednak wydaje się, że dużo ważniejsza jest szybka zmiana przepisów w taki sposób, żeby w ogóle uniemożliwić działanie receptomatów. Te bowiem nie mają nic wspólnego z leczeniem, polegają raczej na zamawianiu recept w oparciu o kilka zdawkowych pytań w ankiecie. Bez kontaktu z pacjentem, bez badania, bez diagnozy.
Co należy zatem zrobić? Rozwiązań jest kilka. Przede wszystkim wydaje się, że należy uniemożliwić funkcjonowanie podmiotów leczniczych, które nie mają nawet fizycznej siedziby, a całe usługi z założenia świadczą w formie elektronicznej. Po drugie, trzeba pilnie zdefiniować standard teleporady, tak żeby nie mogła składać się wyłącznie z kilkupytaniowej ogólnej ankiety i wypisania recepty. Może należy ograniczyć procentowo liczbę teleporad w stosunku do wszystkich porad w danej jednostce?
Samorząd już kilkakrotnie występował z propozycjami zmian ustawowych w tym zakresie, jednak dotychczas nie padały one na podatny grunt w ministerstwie. Może teraz, kiedy pożar podsycany przez sensacyjne doniesienia opanował media, nasze propozycje zostaną usłyszane.
W każdym razie to będą wakacje z receptami, tym bardziej że na finiszu wydają się być prace mające w końcu, dzięki usilnym staraniom Naczelnej Rady Lekarskiej, zdjąć z lekarzy obowiązek określania stopnia refundacji na receptach.
Klaudiusz Komor, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej