Uwaga na rejestry lekarzy (list do redakcji)
Poniżej prezentujemy list, jaki niedawno otrzymaliśmy od jednej z naszych Czytelniczek wraz z odpowiedzią rady prawnego Naczelnej Izby Lekarskiej. Ku przestrodze!
Foto: Marta Jakubiak
Witam Państwa,
podobnie jak większość, bardzo się cieszyłam z przystąpienia do UE, niestety do wczoraj. Brak biegłej znajomości języka angielskiego, zawiłości prawne doprowadziły mnie do kłopotów. A mianowicie: w kwietniu otrzymałam list z propozycją zapisania się na stronie internetowej w rejestrze lekarzy należących do UE.
W związku z tym, że podobna sytuacja miała miejsce w przeszłości bez konsekwencji finansowych i prawnych, podpisałam zgodę na umieszczenie danych mojego gabinetu w tym rejestrze. Dokumenty przejrzałam pobieżnie i w pośpiechu. Jakie było moje zdziwienie, gdy po 6 tygodniach otrzymałam rachunek za tę rejestrację w kwocie 890 euro za rok, a umowa obejmuje 3 lata.
Przejrzałam dane mojego gabinetu umieszczone na tej stronie i stwierdziłam błędy. Podobnie rachunek również wypisano z błędami dotyczącymi moich danych. Bardzo proszę o pomoc w rozwiązaniu tej umowy, wskazanie kierunku działań. Czy mam możliwość wycofania się z tej umowy lub zminimalizowania kosztów? Mam wrażenie, że podpisałam cyrograf z diabłem. Może mój przypadek będzie nauczką dla innych naiwnych.
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji
Odpowiada Marek Szewczyński, radca prawny Naczelnej Izby Lekarskiej:
Z listu wynika, że lekarz otrzymał propozycję zgłoszenia informacji na temat swojej działalności zawodowej do jakiegoś wykazu lekarzy prowadzonego na stronach internetowych – przedstawionego przez oferenta jako wykaz lekarzy w Unii Europejskiej oraz że – jak się później okazało – dokonane zgłoszenie zostało potraktowane jako zawarcie umowy na okres 3 lat wiążącej się z opłatą w wysokości niemalże 900 EUR.
Przede wszystkim, należy pamiętać, że nie istnieje żaden ogólnounijny rejestr czy wykaz lekarzy, do którego wpis byłby obowiązkowy. Każde państwo członkowskie posiada własne regulacje związane z uzyskaniem uprawnienia do wykonywania zawodu na terytorium tego państwa (np. wpis do rejestru prowadzonego przez General Medical Council w Wlk. Brytanii).
Tylko takie rejestry wynikające z przepisów krajowych danego państwa mają moc prawną i lekarze chcący wykonywać w danym państwie zawód muszą uzyskać do nich wpis (tak jak w Polsce muszą uzyskać prawo wykonywani zawodu lekarza wydawane przez okręgową radę lekarską), który czasem wiąże się z koniecznością ponoszenia określonych opłat. Co istotne, tego rodzaju rejestry nie są prowadzone przez przedsiębiorców (firmy działające na zasadach komercyjnych), ale przez organy uprawnione do tego na podstawie prawa danego państwa.
Natomiast wykazy internetowe prowadzone przez inne podmioty należy traktować wyłącznie jako środek ogłaszania się przez lekarzy – bez względu na to, czy w nazwie danego wykazu jest odniesienie do Unii Europejskiej czy nie. Decyzja lekarza o zgłoszeniu swych danych do tego rodzaju wykazu (rejestru) jest w pełni dobrowolne (choć należy przy tym pamiętać, że w przypadku lekarzy – zarówno w Polsce, jak i w wielu innych państwach UE – obowiązują ograniczenia w sposobie i formie podawania do publicznej wiadomości informacji o swojej działalności zawodowej, która nie może mieć cech reklamy), a z punktu widzenia prawnego jej podstawą jest umowa cywilnoprawna z podmiotem oferującym tego rodzaju usługę. Może to mieć charakter nieodpłatny albo odpłatny, w zależności od postanowień zawartej umowy.
W kontekście sprawy zgłoszonej „Gazecie Lekarskiej” można zauważyć, że niestety w ostatnim okresie bardzo często zarówno lekarzy, jak i inni przedsiębiorcy otrzymują oferty zakupu różnego rodzaju produktów, zamówienia usług czy dokonania wpisu do jakiegoś rejestru – często oferty te sugerują, że jest to dla przedsiębiorcy obowiązek wynikający z przepisów prawa. Tego rodzaju praktyki pojawiają się w Polsce – bywają opisywane przez media.
Także samorząd lekarski w kilku przypadkach informował i ostrzegał lekarzy i lekarzy dentystów przed takimi sytuacjami. W ostatnich dniach Ministerstwo Finansów zamieściło komunikat o treści: „W związku z dochodzącymi do Ministerstwa Finansów sygnałami o próbach wyłudzenia pieniędzy od obywateli, Ministerstwo Finansów przestrzega przed podmiotami rozsyłającymi informacje w celu wyłudzenia pieniędzy za rejestrację w Centralnym Rejestrze Płatników, która ma rzekomo „ułatwić weryfikację wiarygodności płatniczej firmy” (zobacz więcej na stronie internetowej mf.gov.pl).
Jak widać, ma to miejsce również w przypadku podmiotów spoza Polski. W niniejszej sprawie dodatkowo posłużono się odwołaniami do Unii Europejskiej, które miały zapewne nadać ofercie większej atrakcyjności.
Ważne jest, aby w każdym tego rodzaju przypadku dokładnie zapoznać się z ofertą, a szczególnie jej warunkami finansowymi, i dopiero na podstawie takiej analizy podjąć decyzję. Nierzadko informacje nt. opłat czy możliwości odstąpienia od umowy są przekazywane w sposób zawiły, niejasny, łatwo prowadzący do błędu. Tym większą ostrożność należy zachowywać w przypadku informacji w obcym języku.
Co do kwestii, czy w opisywanym przypadku jest możliwość wycofania się z umowy lub zminimalizowania kosztów, radziłbym zasięgnąć indywidualnej porady prawnej (np. prawnika w okręgowej izbie lekarskiej udzielającego lekarzom porad w sprawach związanych z wykonywaniem zawodu). Dopiero po analizie dokumentacji można będzie stwierdzić, czy została w ogóle zawarta umowa wiążąca strony, a jeśli tak, czy i jakie są możliwości odstąpienia od niej, jej rozwiązania np. z uwagi nie nienależyte wykonanie, uchylenia się od skutków prawnych z powodu błędu, obniżenia opłat, jakie konsekwencje mogą się wiązać z odmową zapłaty itp.