Kongres Zdrowia Publicznego: Pinkas, Żyżyński, Wildstein, Woch i inni
W czwartek w murach Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego odbył się Kongres Zdrowia Publicznego. Dyskutowano m.in. o tym, dlaczego gospodarka i ochrona zdrowia tworzą system naczyń połączonych oraz gdzie są granice wolności w realizacji polityki zdrowotnej państwa.
Foto: Marta Jakubiak
– Nie ma rozwoju gospodarczego bez zdrowia – przekonywał dr Jarosław Pinkas, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Podkreślił, że „zdrowie można kupić”, np. nabywając w sklepie warzywa i owoce, dlatego w dyskusji nad ilością nakładów na ochronę zdrowia nie należy zapominać o wydatkach socjalnych i ich roli w podnoszeniu stanu zdrowia ludności, zwłaszcza tej uboższej.
W ocenie ministra Pinkasa nie da się na dobrym poziomie realizować medycyny naprawczej za pieniądze, jakie obecnie są do dyspozycji w systemie publicznym. Dodał, że należy skuteczniej niż dotychczas przekonywać obywateli do prewencji (np. do zmiany nawyków żywieniowych i rzucenia palenia czy zachęcać do aktywności fizycznej) i mówić o obowiązkach w zakresie zdrowia publicznego.
Dyrektor Departamentu Strategii Rozwoju w Ministerstwie Rozwoju Robert Dzierzgwa podkreślił, że kiedy się spogląda na dzieje III RP, to można dostrzec, że wraz ze wzrostem zamożności nie wzrastały nakłady na ochronę zdrowia. – Nie można postrzegać służby zdrowia tylko przez pryzmat pieniędzy. Służba zdrowia i powiązane z nią obszary znakomicie wpływają na przemysł – podkreślił. Jego zdaniem sektory medyczny i farmaceutyczny wspomagają realizację Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, a rząd dąży do tego, aby nastąpił znaczny wzrost eksportu produktów z wysoką wartością dodaną.
W podobnym duchu wypowiedział się prof. Jerzy Żyżyński, członek Rady Polityki Pieniężnej. Choć przyznał, że polski system ochrony zdrowia jest niedofinansowany, co – w jego ocenie – widać na tle innych krajów o porównywalnym stopniu rozwoju gospodarczego, to przestrzegał, aby w podwyższeniu nakładów finansowych upatrywać najważniejsze rozwiązanie do rozwiązania bolączek polskich pacjentów. – Pieniądz sam w sobie nie jest wartością, lecz narzędziem. Wartością jest efekt – podkreślił. W ocenie prof. Żyżyńskiego zdrowie to element dobrobytu i bogactwa w szerokim rozumieniu.
Na to, że wiele osób mylnie utożsamia dobry stan zdrowia tylko ze świadczeniami opieki zdrowotnej, zwrócił uwagę dr Marek Woch, pełnomocnik prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia ds. kontaktów z organizacjami pozarządowymi i organami władzy publicznej. Apelował, aby nie porównywać polityki w zakresie ochrony zdrowia w Polsce z sytuacją w Holandii. – My w 1999 roku oddzieliliśmy Ministerstwo Zdrowia od opieki społecznej. W Holandii jest jeden resort sportu, zdrowia i opieki społecznej – podkreślił przedstawiciel NFZ.
W czasie kongresu wystąpił m.in. ks. Adam Boniecki, mówiąc o upadku autorytetów w XXI wieku, nie tylko tych z dziedziny medycyny. Charakter nieco filozoficzny miało wystąpienie redaktora Bronisława Wildsteina, który za utopię uznał coraz silniejszy nurt myślenia we współczesnym świecie, jakoby wszystko dało się ująć w formułki prawne. – To jest przeciwskuteczne, bo żaden regulamin nie nauczy lekarza, jak postępować z ludźmi. Właściwe zasady tworzą normy niepisane, w tym kultura i obyczaje, a nadmiar prawa je eliminuje – powiedział. W jego ocenie państwo traktuje obywateli coraz bardziej paternalistycznie, a lekarze często są poddawani presji przemysłu medycznego. – Im bardziej nasza cywilizacja jest, wydawałoby się, rozwinięta, tym coraz częściej szuka prostych odpowiedzi – powiedział red. Wildstein.