Koronawirus na świecie. Co robią inni?
Strategia walki z COVID-19 w wielu krajach wykazuje liczne podobieństwa, niezależnie od tego, czy weźmiemy pod uwagę Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Niemcy, Chiny czy Koreę Południową, pomimo że niektóre rządy kładą większy nacisk na to, czym inne zdają się nie zaprzątać sobie większej uwagi.
Co do zasady duży nacisk kładzie się na zapobieganie zakażeniom (dystansowanie społeczne, zakrywanie nosa i ust), wczesne wykrywanie przypadków, izolowanie chorych z koronawirusem, kierowanie na kwarantannę osób mających kontakt z osobami faktycznie lub prawdopodobnie zakażonymi, śledzenie ich kontaktów oraz testowanie, co – jak się wydaje – długo pozostanie złotym standardem w diagnostyce SARS-CoV-2.
Nie powinno zaskakiwać i to, że te cechy wspólne mocno korespondują z zaleceniami m.in. ONZ-owskiej WHO, amerykańskiej CDC i unijnej ECDC. Ważny obszar działań ma stanowić wykrywanie i kontrola ognisk choroby, zwłaszcza w opiece zdrowotnej i placówkach świadczących opiekę długoterminową. Ma temu towarzyszyć ochrona grup wysokiego ryzyka (m.in. seniorów i pacjentów z chorobami przewlekłymi).
Zapewne zostaną utrzymane kontrole osób powracających z krajów wysokiego ryzyka. O ile na początku pandemii sporo osób krytykowało m.in. Niemcy za różne tempo wprowadzania ograniczeń przez kraje związkowe, a USA za to, że każdy stan przyjął odmienny model działania, o tyle teraz nikogo nie dziwi, że z uwagi na odmienną sytuację epidemiologiczną w jednych regionach czy miastach są większe restrykcje niż w innych.
Takie podejście zastosowano niedawno w Belgii (godzina policyjna w Antwerpii, wyjście z domu między 23.30 a 6.00 dozwolone tylko do pracy lub szpitala) i w Polsce (dodatkowe obostrzenia w powiatach zaliczonych do stref żółtej i czerwonej). Nie do przecenienia są działania informacyjne i edukacyjne, choć każde państwo prowadzi je na swój sposób, a z oceną ich efektów warto zaczekać.
Mariusz Tomczak