Krzyk rozpaczy w Bytomiu: 72 lekarzy wypowiedziało opt-out
Co prawda życie żadnego z pacjentów bytomskiego szpitala nie jest zagrożone, ale pojawiają się pierwsze problemy z ułożeniem grafiku dyżurów. Istnieje ryzyko, że trzeba przesuwać wcześniej zaplanowane zabiegi, a pacjenci dłużej będą musieli dłużej czekać na diagnostykę.
WSS nr 4 w Bytomiu z lotu ptaka
Foto: szpital4.bytom.pl
W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 4 w Bytomiu zatrudnionych jest 235 lekarzy (54 rezydentów, 107 w ramach umów o pracę, 19 stażystów i 55 kontraktowych dyżurujących). Klauzulę opt-out wypowiedziało 36 lekarzy etatowych i 36 lekarzy rezydentów.
Czy dyrekcja prowadzi rozmowy z lekarzami próbując nakłonić ich do cofnięcia decyzji? Jak mówi rzecznik szpitala, Iwona Wronka, protest ma charakter ogólnopolski i to od rozmów przedstawicieli rezydentów z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem zależy, co dalej zrobią lekarze na poziomie lokalnym, w tym także w Bytomiu.
– Warto podkreślić, że jest to niejako krzyk rozpaczy młodych ludzi i próba zwrócenia uwagi na ogólną kondycję służby zdrowia. Od lat wiadomo, że jest ona niedofinansowana, a poziom PKB przeznaczany na leczenie Polaków plasuje nas w samej końcówce Europy – tłumaczy Iwona Wronka. Dodaje, że rozmowy z lekarzami zostaną podjęte, bo ich protest ma wpływ na pracę bytomskiego szpitala.
– Kadra kierownicza ma trudności z ułożeniem grafików dyżurów. Na większości oddziałów mamy ułożone grafiki na styczeń, a nawet luty, niemniej wypowiedzenie opt-out przez większość anestezjologów może spowodować, że będzie trzeba przesuwać zabiegi planowe. Mogą też wydłużyć się przyjęcia pacjentów na pobyty diagnostyczne. Nie ma natomiast takiej sytuacji, by zagrożone było życie pacjenta – zapewnia.
W najbliższych dniach ma zostać powołany zespół mediacyjny, w skład którego wejdą przedstawiciele poszczególnych oddziałów (rezydent, specjalista i ordynator). – Niewykluczone, że protestujący mają jakieś propozycje rozwiązania tej, niewątpliwie, trudnej sytuacji – podkreśla Iwona Wronka. Zespół ma powołać dyrektor WSS nr 4 w Bytomiu Jerzy Pieniążek. O czym będą rozmawiać protestujący lekarze z kierownictwem placówki?
– Lekarze mają się określić, czy ich protest to znak solidarności z kolegami po fachu w całym kraju, czy też ma on podłoże ekonomiczne. Jeśli ekonomiczne, wówczas będziemy zastanawiać się czy i jak można spełnić ich oczekiwania – tłumaczy rzecznik szpitala, dodając, że jednym z pomysłów może być wykonywanie większej ilości zabiegów planowych popołudniami w trakcie dyżurów lekarskich. – Wówczas moglibyśmy zaproponować im gratyfikację finansową za wykonanie określonego zabiegu. To tylko przykład – mówi Iwona Wronka.
Oczekiwania protestujących lekarzy z WSS nr 4 w Bytomiu, jak i to, jakie padną propozycje kompromisu z obu stron, poznamy w ciągu kilku najbliższych dni. Nie wiadomo jednak, czy sytuacja się nie pogorszy. „Biorąc pod uwagę fakt, że niemal wszystkie szpitale w kraju cierpią na niedobór lekarzy, zdajemy sobie sprawę, że w momencie, kiedy kolejna kadra medyczna złoży wypowiedzenie klauzuli opt-ut, ułożenie grafików będzie coraz trudniejsze” – czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej bytomskiej placówki.
– Mogą stanąć strategiczne szpitale w Polsce – ostrzegał wiceszef Porozumienia Rezydentów OZZL Jarosław Biliński w czasie konferencji prasowej, w która w połowie grudnia odbyła się w Domu Lekarza w Warszawie. W jego opinii dane o skali protestu podawane przez resort są zaniżone i „nie odzwierciedlają rzeczywistości”, a ministerstwo „po raz kolejny próbuje tuszować dramat i kryzys w ochronie zdrowia”. Resort twierdzi, że klauzule opt-out wypowiedziało w sumie ok. 3,5 tys. lekarzy, a zdaniem Porozumienia Rezydentów ponad 5 tys.