11 grudnia 2024

Leczenie depresji. Najważniejsze jest wsparcie

Depresja dotyka na świecie blisko 350 mln ludzi, stając się problemem dostrzeganym przez lekarzy różnych specjalności. Z prof. Januszem Heitzmanem z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, dyrektorem tej placówki w latach 2016-2020, rozmawia Lucyna Krysiak.

Prof. Janusz Heitzman. Foto: Marta Jakubiak/Gazeta Lekarska

Jaki jest stan wiedzy lekarzy na temat depresji?

Od kilkunastu lat depresja stała się problemem zdrowotnym dostrzeganym przez lekarzy różnych specjalności. Ta coraz bardziej dokuczliwa choroba w znacznym stopniu i w sposób bezpośredni wpływa na rzeczywiście stwierdzany stopień niepełnosprawności, ale też komplikuje leczenie innych chorób, czyniąc je nieskutecznym czy niepełnym. Depresja dotyka na świecie blisko 350 mln ludzi, w Polsce ok. 1,5 mln, o czym wiadomo na podstawie analizy realizowanych recept na leki przeciwdepresyjne.

Leczeniem depresji zajmują się już nie tylko psychiatrzy, bo jest ich za mało. Umiejętność rozpoznawania objawów tej choroby, wdrożenia lub kontynuacji jej skutecznego leczenia farmakologicznego stała się więc domeną lekarzy POZ, ale też kardiologów, diabetologów, ginekologów, endokrynologów, neurologów, onkologów czy dermatologów. Wiemy już, że nieleczona depresja u pacjentów ze zdiagnozowaną ostrą chorobą wieńcową w sposób istotny może zwiększać śmiertelność. Skutecznej interwencji wymagają też zaburzenia depresyjne związane ze stresem w grupach osób w wieku podeszłym czy wśród dzieci i młodzieży.

Często objawy depresji są maskowane przez dolegliwości somatyczne czy bólowe. Nabycie przez lekarzy różnych specjalności umiejętności zdiagnozowania depresji pozwala uniknąć leczenia nieistniejącej choroby, którą jest maska depresji, i skraca czas do podjęcia właściwego leczenia. W tej chorobie ważne jest zarówno umiejętne oddziaływanie psychologiczne, nawet to przysłowiowe wsparcie, jak i farmakoterapia, ale stosowana w sposób nieprzypadkowy, celowany, ze świadomością zarówno objawów niepożądanych, jak i interakcji leków przeciwdepresyjnych z innymi medykamentami. W tym zakresie także konieczna jest szeroko zakrojona edukacja lekarzy.

Depresja ma różne oblicza, jakie?

Mówiąc, że ktoś ma depresję, nie zawsze mamy na myśli poważną chorobę psychiczną z realnym zagrożeniem życia w postaci samobójstwa. Zazwyczaj myślimy o obniżeniu nastroju o charakterze krótkotrwałego smutku czy trwającego dłużej przygnębienia, które wywołują czynniki sytuacyjne, z którymi można sobie samodzielnie poradzić. Depresja traktowana jako poważne zaburzenie nastroju trwa długo, a nieleczona nawet latami z krótkimi okresami poprawy nastroju, upośledza zdolność do efektywnego i satysfakcjonującego życia w rodzinie, pracy czy nauki. I ten stan wymaga bezwzględnego leczenia.

Które z czynników ryzyka sprzyjających zachorowaniu stanowią największe zagrożenie?

Podstawowym zagrożeniem jest samotność i brak wsparcia, czyli brak drugiego człowieka, który może obiektywnie ocenić stan psychiczny chorego i zainicjować podjęcie terapii, nawet przy oporze osoby cierpiącej. Inne czynniki ryzyka to zaburzenia snu, przewlekłe dolegliwości bólowe, przewlekłe, często niewyjaśnione choroby somatyczne oraz nagromadzenie stresorów psychospołecznych.

W jakim stopniu COVID-19 przyczynił się do wzrostu zachorowań na depresję?

Powoli zaczynamy zapominać o pandemii. Liczba zachorowań spada, a przebieg choroby jest łagodniejszy. Jednak skutki bezpośredniej konfrontacji z COVID-19, jak i społeczne konsekwencje następstw życia w całkowicie zmienionym świecie, pozostały. U ozdrowieńców występują objawy niestabilności nastroju, przygnębienie włącznie z myślami samobójczymi, stałe uczucie zmęczenia, zaburzenia snu, poczucie spadku intelektualnej wydolności. Konsekwencje pandemicznej izolacji, poczucie winy z powodu śmierci najbliższych są źródłem nawracających stanów obniżonego nastroju. Badania prowadzone przez wiele niezależnych światowych ośrodków mówią o 20-30 proc. wzroście zaburzeń lękowo-depresyjnych. To koresponduje z podobnym wzrostem spożycia leków przeciwdepresyjnych, przeciwlękowych i nasennych.

Kiedy lekarz POZ lub innej specjalności może leczyć depresję, a kiedy powinien pacjenta skierować do psychiatry?

Podstawowa zasada w depresji to rozpoczęcie leczenia jak najwcześniej. Jednak kiedy pacjent ma myśli samobójcze i przychodzi do lekarza POZ po nieprzynoszącym poprawy trwającym ponad 6 tygodni stosowaniu leków przeciwdepresyjnych, kiedy nie ma wsparcia ze strony innych i jest osobą samotną, nie należy rozpoczynać na nowo leczenia, zmieniać leków i udzielać mu mało skutecznych rad. W takim przypadku skierowanie do psychiatry jest konieczne. Pocieszanie osoby z depresją i myślami samobójczymi, jeśli jest prowadzone przez lekarza bez przygotowania psychoterapeutycznego i oferującego kolejną receptę, może mieć tragiczne konsekwencje.