8 września 2024

Literatura naszych dzieci

Ośrodek Kultury i Dziedzictwa Historycznego Naczelnej Izby Lekarskiej zakończył tegoroczny projekt z zakresu literatury dla dzieci i wnuków lekarskich.

Fot. pixabay.com

#SztukaNaszychDzieci nie jest konkursem! Podsumowanie drugiej edycji nastąpiło podczas 13. Gali Ogólnopolskiego Konkursu Literackiego dla Lekarzy im. Prof. Andrzeja Szczeklika „Przychodzi wena do lekarza” w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie.

Tekst krakowianki Karoliny Feluś, wybranej do reprezentowania dzieci lekarskich, przeczytała aktorka Sylwia Krawcówna. Mama lekarka napisała o córce autorce opowiadania o zaginionych rzeczach: „Dziewięcioletnia marzycielka, która jeśli akurat nie pochłania słowa pisanego, to wyczarowuje miniaturowe rzeźby”.

Pierwszy program #SND poświęciliśmy piosence, a jego ukoronowaniem był występ na scenie Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu podczas Kongresu Kultury i Historii Lekarskiej. W 2025 r. tematem prezentacji będzie fotografia.

Joanna Maślankowska


Zagadka znikających rzeczy

Pewnego kwietniowego dnia ośmioletnia Basia i jej rodzina spędzali dzień w ogrodzie, bo było bardzo ciepło. Dziewczynka mieszkała w jednopiętrowym domu z mamą Mariolą, tatą Krzysiem, szesnastoletnią siostrą Mają i dwuletnim braciszkiem Wacusiem.

Karolina Feluś. Fot. arch. rodzinne

Mieli też psa, trochę kundla, trochę cocker spaniela, o imieniu Karmel. Każdy miał w ogrodzie swoje ulubione miejsce. Mama lubiła siedzieć na tarasie i pić kawę, tata leżeć na leżaku i czytać gazetę, Maja zacienione miejsce pod jabłonką, a Basia i Wacuś zawsze się bawili w domku ze zjeżdżalnią.

Tamtego dnia mama jak zawsze rozłożyła obrus na stoliku i poszła do domu po kawę. Gdy wróciła, obrusu nie było. Zniknął.

– Czy ktoś widział obrus? Nie ma go na tarasie! – zawołała.

Wacuś podbiegł do mamy zobaczyć, co się stało. Po chwili krzyknął: – Nie ma obrusu! Złodziej go ukradł!

Basia podbiegła do Mai. – Słyszałaś? Jakiś złodziej ukradł nam obrus. Ale po co złodziej wziął akurat tę rzecz? Myślałam, że oni kradną pieniądze.

Maja podniosła głowę. Nie słyszała nic o złodzieju. Zapatrzyła się na ziemię i zaczęła pocieszać Basię:

– Lepiej dla nas. Gorzej, gdyby ukradł pieniądze albo coś drogiego. Obrus nie jest taki ważny – powiedziała. – Ale to był ulubiony obrus mamy! Ten z różowymi i czerwonymi tulipankami!

– Był taki fajny! – krzyknęła Basia.

W tej chwili wróciła mama z Wacusiem. Zza domu wybiegł Karmel. Coś zagrzmiało. Silny wiatr kołysał drzewami. Rodzinka weszła do domu. Gdy dzieci myły ręce, mama wniosła stoliczek do mieszkania.

– Mam nadzieję, że tacie nic się nie stanie. W prognozie pogody zapowiadali silne burze – powiedziała Maja.

Basia kiwnęła głową. W tej chwili wrócił tatuś – był na zakupach i wrócił cały mokry, musiał się przebrać.

– Ale ta burza jest silna! Wyrwało wierzbę z korzeniami. Tę po drugiej stronie ulicy – opowiadał tata, gdy się już przebrał. – Na szczęście kupiłem to etui na etui. Ten wiatr był taki silny, że myślałem, że nie wrócę – dodał po chwili.

Mama przyniosła zupę pomidorową. Gdy skończyli jeść, tata chciał pokazać nowe etui. Jak wrócił, to położył je na stole. Gdy przyszedł z powrotem do salonu, na stole nie było niczego. – Czy ktoś widział moje nowe etui? Zniknęło. Bardzo dziwne! – zawołał.

I tak przez kilka dni ginęły różne miękkie rzeczy: stary ręcznik z łazienki, za małe skarpetki. A gdy piórnik Basi też jakby rozpłynął się w powietrzu, rodzice zdecydowali, że trzeba znaleźć zaginione przedmioty.

Rodzinka wyszła z domu. Wszyscy szukali, nawet Wacuś. W końcu Maja znalazła skrytkę złodzieja w najdalszych krzakach w ogrodzie. Okazało się, że to Karmel zbierał rzeczy na posłanie. Zaczęli się śmiać. Wszyscy się ucieszyli.

Ze zwierzakiem nigdy nie można się nudzić!

Karolina Feluś