Minister nie chce kolejnego bubla prawnego
Finalizujemy prace nad zdjęciem z lekarzy obowiązku określania poziomu refundacji – mówiła podczas Nadzwyczajnego XVI Krajowego Zjazdu Lekarzy minister zdrowia Izabela Leszczyna, dodając, że może nie stać się to w pierwszej połowie roku. Powód? Urzędnicy ciągle szukają rozwiązania, które nie zachwieje finansami.
Zdjęcie obowiązku określania poziomu odpłatności za leki refundowane to jeden z najważniejszych postulatów, od lat powtarzanych przez samorząd lekarski pod adresem kolejnych rządów i kolejnych ministrów zdrowia. W ostatnich kilkunastu miesiącach ze szczególną mocą, a to za sprawą kar, jakie wymierzył grupie lekarzy Narodowy Fundusz Zdrowia z tytułu tzw. nienależnej refundacji preparatu mlekozastępczego.
Samorząd wspiera i pomaga
Sprawa, znana od wielu lat (na dobrą sprawę, przynajmniej od dekady), nabrzmiała zimą 2023 r., gdy zajęły się nią ogólnopolskie media, i mimo podejmowanych (licznych) inicjatyw ze strony Naczelnej Izby Lekarskiej ciągle nie doczekała się rozwiązania.
Samorząd pracował przez ten czas nad dwiema kwestiami równolegle. Starał się wynegocjować z resortem zdrowia i Narodowym Funduszem Zdrowia zwolnienie z kar lekarzy, którzy wystawili recepty nienależne formalnie, ale jak najbardziej uzasadnione względami medycznymi. W tym celu organizowano m.in. szereg spotkań między ukaranymi lekarzami a NFZ oraz Ministerstwem Zdrowia (dzięki pomocy prawnej NIL lekarze mogli argumentować zasadność swoich decyzji).
Samorząd wsparł i wspiera nadal lekarzy, którzy nie zgadzając się z nałożeniem kar, wybrali drogę sądową. Stara się też zmotywować ministerstwo do przygotowania rozwiązań systemowych, które by uwolniły lekarzy z obowiązku określania poziomu odpłatności. Tematem kar nałożonych na lekarzy za recepty na preparat mlekozastępczy wiosną 2023 r. zajęli się parlamentarzyści ówczesnej opozycji.
Posłowie pisali interpelacje, w Senacie odbyła się konferencja, podczas której wielokrotnie podkreślano brak zasadności karania lekarzy, którzy przepisywali preparat ciężko chorym dzieciom mimo przekroczenia przez nie ustalonej w ChPL granicy wieku.
Obie sprawy znalazły się w tzw. siódemce NIL, czyli na liście postulatów, jakie w sierpniu ubiegłego roku otrzymała od samorządu Katarzyna Sójka, obejmując po dymisji Adama Niedzielskiego stanowisko szefowej resortu zdrowia. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski mówił wtedy publicznie, że wszystkie postulaty są do zrealizowania w ciągu kilku tygodni, bo żaden nie wymagał skomplikowanej legislacji.
Niestety, z całej „siódemki” przed wyborami parlamentarnymi Ministerstwo Zdrowia zrealizowało tylko jeden, i to bynajmniej nie „lekowy”. Nie można oczywiście powiedzieć, żeby nic się w tej sprawie nie wydarzyło: kar za „nienależną refundację” nie cofnięto, ale powołano zespół, który pracował nad rozwiązaniem kwestii uwolnienia lekarzy z obowiązku określania poziomu odpłatności. W jego składzie znalazł się m.in. wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej dr Klaudiusz Komor.
Nie było zielonego światła
Mijały kolejne miesiące. Odbyły się wybory, zmienił się rząd. Kary utrzymano w mocy, bo – jak nieoficjalnie można było usłyszeć przez ten czas od urzędników NFZ – nikt nie dał zielonego światła, a w samym Funduszu panuje przekonanie, że podjęcie takiej decyzji mogłoby skutkować zarzutami o niegospodarność.
W związku z tym NFZ rekomenduje lekarzom zapłacenie kar i wejście na drogę sądową: płatnik wybiera wysokie, w ocenie prawników, ryzyko przegranej w sądzie i konieczność zwracania lekarzom kary z dużymi odsetkami. Oficjalnie – tematu nie ma w agendzie mimo monitów ze strony lekarskiego samorządu.
W kwietniu przedstawiono wyniki prac zespołu ekspertów ds. merytorycznej oceny preskrypcji preparatów mlekozastępczych przy Naczelnej Radzie Lekarskiej po analizie konkretnych przypadków zastosowania przez danego lekarza preparatów mlekozastępczych i na podstawie dostarczonej przez lekarzy dokumentacji. Eksperci jednogłośnie uznali, że istniały medyczne wskazania do przepisywania tych preparatów w rozpatrywanych sprawach. Tym samym kary za tzw. nienależną refundację zostały nałożone niesłusznie.
Warto podkreślić, że eksperci – z różnych dziedzin i różnych regionów, by zapewnić maksymalny obiektywizm – przypadek każdego ukaranego lekarza rozpatrywali odrębnie, za każdym razem podejmując decyzję w głosowaniu i za każdym razem jednogłośnie uznając zasadność podjętej przez lekarza decyzji. Wyniki prac zespołu zostały przekazane zarówno do ministerstwa, jak i do Funduszu.
Podziękowanie, a nie kary
– Samorząd lekarski jest miejscem, gdzie w sposób merytoryczny można ocenić, czy lekarze działali zgodnie z wiedzą medyczną i w najlepszym interesie swoich pacjentów. Nie ma już żadnych wątpliwości, że ratowali swoich pacjentów i należy im się za to podziękowanie, a nie kary. Jestem wdzięczny wszystkim zaangażowanym w tę niezwykle delikatną, ale jakże ważną sprawę dla całego środowiska lekarskiego – komentował rezultaty prac zespołu prezes NRL Łukasz Jankowski.
To, że udało nam się zebrać zespół specjalistów i ocenić postępowanie naszych koleżanek i kolegów, to ogromny sukces i mam nadzieję, że decydenci bezzwłocznie podejmą odpowiednie kroki zadośćuczynienia niesłusznie ukaranym. Wszystkie nasze działania potwierdzają, że system refundacyjny jest niedoskonały i wymaga uaktualnienia, a moim zdaniem – zautomatyzowania. Należy w końcu znieść z lekarzy niepotrzebny obowiązek określania poziomu refundacji – powiedział prezes NRL Łukasz Jankowski.
Do oczekiwań lekarzy związanych z refundacją leków odniosła się podczas zjazdu lekarzy w Łodzi minister zdrowia Izabela Leszczyna. – Wiem, że jest to problem i wiem, że niektórzy lekarze ponieśli z tego tytułu straty finansowe – stwierdziła. – Ubolewam nad tym – podkreśliła minister, ale nie zadeklarowała rozwiązania tego konkretnego problemu, czyli anulowania kar.
Realizacja nieco się przeciągnie
Jednocześnie minister poinformowała, że resort pracuje nad rozwiązaniem generalnej kwestii, czyli zdjęcia z lekarzy obowiązku określania poziomu odpłatności. Warto przypomnieć, że była to jedna z obietnic, jaką minister złożyła podczas pierwszych spotkań z władzami samorządu lekarskiego, a następnie powtórzyła ją pod koniec stycznia publicznie, deklarując podczas konferencji „Priorytety w Ochronie Zdrowia 2024”, że zostanie ona zrealizowana w pierwszym półroczu.
Teraz Izabela Leszczyna z obietnicy się nie wycofuje, jednak przyznaje, że jej realizacja może się nieco przeciągnąć. – Mam nadzieję, że uda się nam przedstawić propozycję przed wakacjami, ale twardej obietnicy, że stanie się to w czerwcu, nie dam – przyznała.
Leszczyna tłumaczyła w Łodzi, że w grę wchodzą środki publiczne i trzeba zminimalizować ryzyko, że zbyt duże koszty poniesie system albo indywidualny pacjent. Głównym powodem zwłoki ma być to, że rozwiązania proponowane przez urzędników resortu są dalekie od doskonałości. – Nie chcę kolejnego bubla prawnego – mówiła szefowa resortu zdrowia.
Małgorzata Solecka
Autorka jest dziennikarką portalu Medycyna Praktyczna i miesięcznika „Służba Zdrowia”