21 listopada 2024

Na narty tylko z dobrą polisą

By mieć bezstresowy wyjazd zimowy, trzeba zadbać o ubezpieczenie. I to nie byle jakie, ale takie, które zapewni nam leczenie za granicą i bezpieczny powrót do Polski, a potem pokryje koszty rehabilitacji – pisze Anna Wojda.

Fot. shuterstock.com

Wypadki chodzą po ludziach. Ulegają im również lekarze, nawet bardzo doświadczeni narciarze. Białe szaleństwo to nie tylko frajda i przyjemność. To również poważne ryzyko urazów, np. zerwania więzadeł czy złamania. Dlatego tak ważne jest ubezpieczenie. Zanim jednak wybierzemy polisę, przejrzyjmy oferty i porównajmy je ze sobą. Pamiętajmy, że od ceny ważniejszy jest zakres ochrony.

Sporty zimowe

Kupując przed wyjazdem na narty ubezpieczenie turystyczne, musimy je rozszerzyć o uprawianie sportów zimowych. Jeśli tego nie zrobimy, możemy nie uzyskać pomocy i wypłaty świadczeń. Wystarczy, że rozszerzymy podstawowy zakres ochrony o ryzyka związane z uprawianiem sportów zimowych (dotyczy to uprawiania wszelkich odmian narciarstwa i snowboardingu na oznakowanych trasach).

Jeśli jednak interesują nas zimowe sporty ekstremalne (m.in. wszelkie odmiany narciarstwa lub snowboardingu uprawiane poza oznakowanymi trasami oraz sporty wysokiego ryzyka jak heliskiing, heliboarding, mountainboarding, skoki narciarskie czy freeskiing), takie rozszerzenie będzie niewystarczające. W tym przypadku potrzebujemy ochrony rozszerzonej o „sporty wysokiego ryzyka”. Konieczne będzie też opłacenie dodatkowej składki.

W trosce o zdrowie i życie

O dobrą polisę warto zadbać zwłaszcza wtedy, gdy na narty wybieramy się za granicę. Dzięki temu, gdy zdarzy się już wypadek i doznamy na stoku urazu, nie będziemy się musieli martwić, że stracimy oszczędności życia. Koszty leczenia za granicą potrafią bowiem zrujnować. A dobra polisa powinna nam zapewniać organizację i pokrycie kosztów leczenia przez zakład ubezpieczeń. Ubezpieczyciele proponują różny zakres ochrony i różne sumy ubezpieczenia będące maksymalnym limitem odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń.

Przeglądając oferty, należy zatem sumę ubezpieczenia dostosować do potencjalnych kosztów usług medycznych w kraju, do którego wybieramy się na wyjazd. Z polisy może wynikać na przykład, że zakład pokryje koszty leczenia do 500 tys. zł, ale może to być tylko 100 tys. zł. Zważywszy na ceny usług medycznych za granicą, lepiej wybrać wariant z wyższą kwotą. Polisa będzie wprawdzie nieco droższa, ale my spokojniejsi na wyjeździe.

Wybierając polisę, koniecznie zwróćmy uwagę, czy możemy liczyć na pokrycie kosztów transportu medycznego do kraju. Te, w zależności od tego, w jakim będziemy stanie i w jaki sposób miałby się transport odbywać, mogą być liczone w tysiącach euro w przypadku przewozu specjalnym samolotem lub karetką. Dobrze mieć zapisany w polisie wysoki limit.

Pamiętajmy też, że polisy turystyczne nie zapewniają leczenia za granicą od początku do końca. Zwraca na to uwagę Rzecznik Finansowy w najnowszym poradniku o ubezpieczeniu dla narciarzy i snowboardzistów na ferie zimowe. Czytamy w nim: „jeśli złamiemy nogę, to ubezpieczyciel zorganizuje i pokryje koszty diagnostyki, ewentualnej koniecznej operacji i usztywnienia nogi. Następnie zorganizuje nam transport medyczny do Polski. Dopiero w kraju będziemy czekali na zrośnięcie się nogi i kontynuowali leczenie. Koszty zdjęcia np. gipsu czy późniejszej rehabilitacji będziemy musieli już pokrywać we własnym zakresie lub korzystać z publicznej służby zdrowia”.

Po powrocie do kraju

W takich przypadkach niektóre towarzystwa ubezpieczeniowe gwarantują dodatkową ochronę. Kupując polisę, możemy wybrać ubezpieczenie z opcją kontynuacji leczenia i rehabilitacji po powrocie do kraju. W zależności od umowy ubezpieczyciel może nam zagwarantować pokrycie kosztów wizyt u lekarza, kosztów rehabilitacji, a nawet badań czy ewentualnej operacji (nie zawsze bowiem zabieg jest od razu wykonywany na miejscu, przy urazach więzadeł operacje często wykonuje się już w kraju).

Z umowy może również wynikać, że w przypadku pobytu w szpitalu będzie nam wypłacane dzienne świadczenie w określonej kwocie. Jest to bardzo dobra opcja, bo mamy zapewnioną ochronę również po powrocie do kraju. Musimy jednak pamiętać, że zakres odpowiedzialności ubezpieczyciela jest w takich przypadkach niewielki.

Zwykle jest to kwota między tysiącem a 5 tys. zł, z czego na koszty rehabilitacji przewidziane jest przykładowo tylko 500 zł (a wiadomo, że po urazie choćby kolana rehabilitacja jest ważną składową kosztów leczenia). Tak niski limit odpowiedzialności ubezpieczyciela pozwoli zatem pokryć koszty leczenia przy niewielkich urazach, przy poważniejszych będzie niewystarczający. Zwłaszcza gdy rehabilitacja odbywa się w prywatnych placówkach.

Rzecznik Finansowy w swoim poradniku zwraca uwagę, że „mając taką opcję, trzeba pamiętać, że zdarzają się umowy wymagające zgłoszenia konieczności skorzystania z niej np. w ciągu 14 dni od powrotu do kraju”. A to oznacza, że jeśli w tym czasie nie zgłosimy ubezpieczycielowi, że chcemy korzystać w kraju z rehabilitacji, i zrobimy to później, nie pokryje jej kosztów.

Rzecznik zauważa również, że w umowach są postanowienia, „które wprowadzają maksymalny limit czasowy, w którym można kontynuować leczenie w oparciu o posiadaną umowę ubezpieczenia”. Mogą być to dwa miesiące od dnia wypadku, rzadziej sześć miesięcy. Przy poważnych urazach może się zatem okazać, że choć mamy dodatkową ochronę ubezpieczeniową, nie zdążymy z niej skorzystać w całości.

Nie jesteśmy sami na stoku

Jeżdżąc na nartach czy desce snowboardowej, musimy pamiętać, że nie jesteśmy na stoku sami. Są tam również inni ludzie. A to oznacza, że nie możemy wykluczyć sytuacji, gdy ktoś wjedzie w nas lub my w kogoś. Wtedy przyda się dodatkowa ochrona, zwłaszcza jeśli przy okazji takiego zderzenia wyrządzimy szkodę.

Dobrze mieć polisę z ubezpieczeniem odpowiedzialności cywilnej (OC) za szkody na osobie i rzeczy. Powinna być ona na możliwie wysokie sumy, nawet pół miliona złotych. Jeśli wpadając na innego narciarza, doprowadzimy do wywołania u niego rozstroju zdrowia, skutki finansowe naprawienia takiej szkody mogą być dotkliwe. Może się okazać, że trzeba pokryć koszty pobytu takiej osoby w szpitalu, jej rehabilitacji.

Niewykluczone, że będziemy musieli pokryć też koszty utraconych zarobków z uwagi na przerwę w pracy spowodowaną pobytem w szpitalu czy późniejszą rehabilitacją takiej osoby. Rzecznik Finansowy podkreśla w poradniku, że „kupując OC, zapewniamy sobie wsparcie ubezpieczyciela w razie otrzymania roszczeń odszkodowawczych od poszkodowanego”. Z polisy mogą zostać pokryte koszty ewentualnego procesu sądowego i pomocy adwokata czy radcy prawnego, z którego usług będziemy korzystali.

Ratownictwo medyczne

Kolejną ważną pozycją, której w umowie ubezpieczenia nie może zabraknąć, jest pokrycie kosztów poszukiwania i ratownictwa. Nie każdy pamięta, że za granicą, inaczej niż w Polsce, ratownictwo górskie jest płatne. W Austrii, Włoszech czy Szwajcarii, zwłaszcza gdy do akcji ratunkowej używany jest śmigłowiec, w grę mogą wchodzić gigantyczne wydatki liczone w tysiącach euro lub franków szwajcarskich. Dlatego nasze ubezpieczenie powinno obejmować pokrycie kosztów takiej akcji i dodatkowo udzielonej w tym momencie pomocy medycznej. Umowę warto dokładnie przeczytać, bo może zawierać różne opcje.

Po pierwsze, że pomoc zostanie nam udzielona tylko wtedy, gdy nasi bliscy lub odpowiednie służby poinformują o naszym zaginięciu. Są też i takie opcje, że pomoc zostanie nam udzielona, gdy niespodziewanie pogorszy się pogoda albo awarii ulegną wyciągi i nie będziemy w stanie sami bezpiecznie wrócić do celu. Przed wykupieniem ubezpieczenia warto dokładnie przeczytać, kiedy – choć pomoc zostanie nam udzielona – ubezpieczyciel nie pokryje jej kosztów. Może się stać tak, gdy sami przyczynimy się do powstania określonej sytuacji, np. będziemy zjeżdżali daną trasą, ignorując ostrzeżenia o zagrożeniu lawinowym.

Usługi assistance

Ubezpieczenia – w przypadku umów rozszerzonych o amatorskie uprawianie narciarstwa lub snowboardingu – mogą obejmować przeróżne pakiety usług assistance. Można otrzymać zwrot kosztów karnetu na wyciąg narciarski, jeżeli na skutek nieszczęśliwego wypadku lokalny lekarz uzna nas za niezdolnych do jeżdżenia na nartach lub snowboardzie.

Można również otrzymać proporcjonalną część opłat za niewykorzystany karnet narciarski od dnia zdarzenia do ostatniego dnia jego ważności (może być to 600 zł, a może być 800 zł – w zależności od limitu ustalonego przez ubezpieczyciela). W tej sytuacji możemy również liczyć na zwrot proporcjonalnej części opłat za niewykorzystany okres wypożyczenia sprzętu narciarskiego. To ważne zwłaszcza wtedy, gdy uraz lub wypadek na stoku ma miejsce już na początku naszego pobytu i uniemożliwia nam dalsze cieszenie się z wyjazdu.

Z dodatkowym pakietem assistance możemy liczyć na świadczenia również w przypadku zamknięcia narciarskich tras zjazdowych. Jeżeli nie będziemy mogli korzystać z wcześniej wykupionych usług przez ponad 24 kolejne godziny z powodu całkowitego zamknięcia wyciągów i będzie to spowodowane niedostateczną ilością śniegu, dostaniemy konkretną kwotę za każdy dzień zamknięcia tras. Ubezpieczyciel, jeśli taką opcję przewiduje umowa, może nam też zwrócić uzasadnione koszty zakwaterowania i transportu, jeśli zejdzie lawina i dostęp do naszego ośrodka narciarskiego będzie zablokowany.

O dodatkowym pakiecie warto pomyśleć – jak radzi Rzecznik Finansowy w swoim poradniku – zwłaszcza wtedy, gdy jedziemy na narty sami z dzieckiem. W szerszych wariantach są opcje opieki nad dzieckiem, jeśli coś się stanie rodzicowi (np. z powodu urazu na stoku trafi do szpitala). Ubezpieczyciel w takich sytuacjach najpierw organizuje opiekę kogoś, kto jest na miejscu, a potem może zorganizować i opłacić przejazd kogoś z rodziny, kto się zajmie dzieckiem i wróci z nim do kraju.

Inny przykład: lekarz wyjeżdża na narty samochodem z całą rodziną, ale tylko on ma prawo jazdy. W takiej sytuacji warto mieć ubezpieczenie z opcją kierowcy zastępczego. Jeśli lekarz złamie nogę na stoku, zostanie przewieziony do kraju, a jego rodzina wróci samochodem z kierowcą zastępczym.

Poza pakietem assistance warto rozważyć ubezpieczenie sprzętu narciarskiego od kradzieży czy zniszczenia w razie wypadku. Czasami umowy przewidują również możliwość pokrycia kosztów wypożyczenia sprzętu narciarskiego, jeśli nasz został zniszczony lub uszkodzony po upadku. Musimy jednak pamiętać, że jeśli zostawimy narty lub deskę snowboardową bez nadzoru na stoku i ktoś ją nam ukradnie, nie dostaniemy odszkodowania.

Narty w Polsce

Ubezpieczenie powinniśmy kupić niezależnie od tego, czy na narty wybieramy się za granicę, czy w kraju. W tym drugim przypadku musimy jednak pamiętać, że nie możemy liczyć na pokrycie kosztów leczenia urazów w prywatnych placówkach medycznych, a jedynie na pokrycie kosztów następstw nieszczęśliwych wypadków (wypłata świadczenia w razie trwałego uszkodzenia ciała, rozstroju zdrowia czy śmierci).

Czasem ochrona ogranicza się tylko do pokrycia kosztów transportu medycznego. Oczywiście, niektórzy ubezpieczyciele proponują możliwość rozszerzenia – za dodatkową składką – ochrony (np. o transport ubezpieczonego ze szpitala do miejsca zamieszkania).

Anna Wojda


Warto czytać OWU

Przed zakupem polisy zawsze przeczytajmy OWU, czyli ogólne warunki ubezpieczenia. To tam są zawarte wszystkie najważniejsze informacje. Dowiemy się szczegółowo, na co i kiedy możemy liczyć ze strony ubezpieczyciela, ale też – a może przede wszystkim – kiedy nasze ubezpieczenie nie zadziała. Są to tzw. wyłączenia, czyli sytuacje, gdy ubezpieczyciel nie będzie zobowiązany zapłacić na przykład za nasze leczenie.

Pamiętajmy też, by przed zakupem polisy dopytać ubezpieczyciela, czy w ośrodku do którego się wybieramy, są placówki medyczne, z którymi ubezpieczyciel współpracuje. Nie zawsze tak jest. Wtedy może się okazać, że choć mamy polisę i zapewnioną ochronę ubezpieczeniową, za leczenie będziemy musieli zapłacić z własnych pieniędzy, a dopiero po dostarczeniu dokumentacji medycznej i rachunków dostaniemy zwrot od zakładu ubezpieczeń. Co ważne, na taki zwrot zwykle ubezpieczyciel zastrzega sobie określony czas, z reguły do 30 dni.

EKUZ nie wystarczy

Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ) wydawana przez Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) jest dobrym zabezpieczeniem przed ponoszeniem z własnej kieszeni wysokich kosztów leczenia za granicą. Trzeba jednak pamiętać, że refunduje ona tylko podstawowe świadczenia medyczne. Dla narciarza w razie poważnego urazu na stoku jej zakres może być niewystarczający. EKUZ nie pokryje kosztów akcji ratowniczej czy transportu do Polski. Dlatego potrzebne jest ubezpieczenie turystyczne.