Nie zmyślam. W ochronie zdrowia jest inaczej
Postęp w ochronie zdrowia jest niesamowity. I nawet jeśli to i owo szwankuje i nie zawsze działa, wolę dzisiejsze problemy niż szarą komunistyczną rzeczywistość – pisze Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Należę do dinozaurów pamiętających ochronę zdrowia w czasach PRL. Pamiętam upadek szarej komuny i kaskady kolorowych zmian z nim związane. Co interesujące, po 1989 r. w miarę szybko zaczął się zwiększać asortyment leków. W ślad za nim wzrastały wydatki refundatora – państwa.
Refundator zbyt późno zrozumiał konieczność kontrolowania wydatków. Jego urzędnicy próbowali coś z tym zrobić, ale nie znali innych metod niż te, które stosowali od lat. Papier! Rozwiązania widzieli m.in. w nowych blankietach recept. Jednym z wdrożonych pomysłów był… jeden lek na jednej papierowej recepcie. Dane pacjenta, w tym adres oraz data, a pod nagłówkiem Rp. – Paracetamol lag II. Cyframi rzymskimi. Tak było; nie zmyślam.
Dziś z e-receptami mamy inne problemy. Internet wolno działa. Kłopot z logowaniem. Komputer nie widzi drukarki, a drukarka komputera. NFZ ma przerwę serwisową. Walidacja szwankuje. D.S. zamiast cyfr zawiera hasło albo tytuł utworu muzycznego (!). Farmaceuci już nie dzwonią na stacjonarny, tylko na komórkę. Nie pytają o nazwę, tylko o PIN, bo pacjent coś pomieszał lub zapomniał. Jest inaczej.
Jako kraj i społeczeństwo przeszliśmy olbrzymią drogę, zwłaszcza po 2004 r. Nie chcę uderzać w pompatyczne tony (swoją aptekę skomputeryzowałem w 1997 r.), ale widzę zmiany na lepsze. Nawet gdy się zżymam nad niedopracowaniem systemów, które wspólnie wykorzystujemy w codziennej pracy. Też bywam pacjentem, który obserwuje oraz ma powody, żeby czasem ponarzekać. Wolę jednak dzisiejsze problemy niż tamtą szarą, komunistyczną albo choćby przedunijną rzeczywistość. Postęp jest niesamowity!
Jeśli ktoś nie chce lub – z powodu młodego wieku – nie może o tym pamiętać, niech zaufa moim słowom. Nie zamieniłbym – za wyjątkiem utraconej młodości, ale to nie temat felietonów dla „Gazety Lekarskiej” – dzisiejszej rzeczywistości na tamte siermiężne lata.
Mariusz Politowicz, członek Naczelnej Rady Aptekarskiej