O czym każdy sportowiec pamiętać powinien
Sport to zdrowie, jednak pod warunkiem, że uprawiamy go z głową. W przeciwnym razie może być przyczyną tragedii. Co jest powodem nagłych zgonów u sportowców? Jak im zapobiec?
Foto: freeimages.com
Sport uprawiany rozsądnie, bez narażania organizmu na nadludzki wysiłek, pozwala nam poprawić wydolność krążeniową i oddechową, usprawnić pracę mózgu i pomóc w utrzymaniu metabolizmu na właściwym poziomie, dzięki czemu zachowamy zdrową sylwetkę i dobrą kondycję.
Musimy sobie jednak zdać sprawę, że uczestnicząc w wyczerpujących zawodach pływackich, triathlonie czy biegach długodystansowych narażamy organizm na ekstremalny wysiłek fizyczny, do którego musimy się odpowiednio przygotować. Bez wcześniejszych regularnych rozgrzewek i treningów nie powinno się w ogóle startować w takich zawodach.
Nagła zmiana trybu życia z siedzącego na bardzo aktywny grozi bowiem zawałem serca i nagłą śmiercią. Dotyczy to zwłaszcza mężczyzn, osób powyżej 35. roku życia (w tym wieku wzrasta ryzyko miażdżycy tętnic wieńcowych), obciążonych genetycznie chorobami sercowo-naczyniowymi.
– Przyjmuje się, że przyczynę nagłych zgonów sercowych u sportowców stanowią w przeważającej części groźne dla życia zaburzenia rytmu serca. U ich podłoża leżą w większości przypadków schorzenia układu krążenia – tłumaczy prof. Artur Pupka, specjalista chirurgii naczyniowej, ogólnej, angiologii, medycyny sportowej i transplantologii klinicznej, kierownik Zakładu Chirurgii Endowaskularnej w Katedrze Chirurgii Naczyniowej, Ogólnej i Transplantacyjnej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, który również uprawia wyczynowo sport – jest triathlonistą amatorem.
– U zawodników młodych, między 30. a 35. rokiem życia, do najczęstszych przyczyn wystąpienia nagłego zgonu należą kardiomiopatia przerostowa (przerost mięśnia sercowego), która jest uznawana za zabójcę numer 1, oraz wrodzone anomalie tętnic wieńcowych – dodaje prof. Artur Pupka.
Przed startem należy dla własnego bezpieczeństwa wykonać badanie morfologii krwi obwodowej. To test sprawdzający prawidłowe funkcjonowanie płuc, serca i krwinek czerwonych, które odpowiadają za prawidłowe dostarczenie tlenu do narażonych na wzmożony wysiłek mięśni i innych narządów.
– Badanie morfologii krwi obwodowej jest złożoną analizą ilości i jakości elementów morfotycznych krwi, czyli erytrocytów (krwinek czerwonych), leukocytów (krwinek białych) i trombocytów (płytek krwi). Najważniejszym celem tego badania jest wykluczenie lub potwierdzenie niedokrwistości z powodu niedoboru żelaza, która jest najczęściej obserwowanym zaburzeniem u biegaczy i kolarzy – podkreśla dr n. med. Andrzej Marszałek, internista i specjalista diagnostyki laboratoryjnej.
Warto w tym miejscu wspomnieć o projekcie badawczym „Triathlon pod mikroskopem”, który został zrealizowany w ramach ubiegłorocznych zawodów triathlonowych Herbalife Ironman 70.3 w Gdyni przez firmę Synevo, Akademię Triathlonu, Zakład Diagnostyki Laboratoryjnej i Biochemii Klinicznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. WAM – Centralny Szpital Weteranów w Łodzi oraz organizatorów zawodów.
W tym autorskim programie, opracowanym przez Małgorzatę Łukasik, wzięło udział 45 spośród 130 zgłoszonych zawodników – osób amatorsko uprawiających triathlon. Każda z nich została otoczona nadzorem medycznym i kilkakrotnie poddana badaniom krwi, których celem było zarówno wsparcie we właściwym zaplanowaniu treningów, jak i zminimalizowanie ewentualnych powikłań po wysiłku.
Już w trakcie pierwszej z sześciu serii badań u jednego ze zgłoszonych zawodników, 41-letniego mężczyzny, który od dwóch lat uprawiał amatorsko triathlon, a wcześniej biegał, rozpoznano rabdomiolizę – zespół bardzo groźnych dla zdrowia i życia objawów, których przyczyną jest uszkodzenie i rozpad mięśni.
Gdyby nie została ona wykryta na czas i mężczyzna nie trafił od razu do szpitala, gdzie został poddany leczeniu, mógłby umrzeć z powodu niewydolności nerek. – Tylko dzięki szybkiej diagnostyce i zastosowaniu leczenia podczas hospitalizacji, nie doszło u niego do uszkodzenia nerek – mówi Małgorzata Łukasik. Badania laboratoryjne, jak podkreśla, pełnią bardzo ważną rolę w wyczynowym uprawianiu sportu.
– Dzięki nim można nie tylko sprawnie sterować cyklem treningowym, ale również wykryć niepokojące zmiany w organizmie, zdiagnozować chorobę, a w efekcie uratować zdrowie lub życie sportowca – dodaje Łukasik. W przypadku 41-latka takie stwierdzenie jest jak najbardziej uzasadnione. Warto dodać, że kilka tygodni po rozpoznaniu u niego rabdomiolizy, mężczyzna wznowił treningi i wystartował w gdyńskich zawodach.