Operacją w otyłość. Chirurgia bariatryczna standardem
Z prof. Wiesławem Tarnowskim, prezesem Sekcji Chirurgii Metabolicznej i Bariatrycznej Towarzystwa Chirurgów Polskich, rozmawia Lucyna Krysiak.
Ilu otyłych pacjentów trafia w ręce chirurgów bariatrów?
O wielu za mało niż powinno. W Polsce jest to co najmniej pół miliona osób, które spełniają kryteria do operacyjnego leczenia otyłości, a pandemia spowodowała, że ich liczba wzrasta, są tylko poukrywani w domach. Niestety dostęp do lekarza pierwszego kontaktu, u którego zaczyna się ścieżka leczenia otyłości, jest obecnie bardzo utrudniony, więc często chorzy są pozostawieni samym sobie.
Jak uchwycić właściwy moment, by skierować pacjenta do chirurgicznego leczenia otyłości?
Decydującym kryterium jest wskaźnik BMI, który powinien wynosić powyżej 40, choć nie zawsze w pełni oddaje to stopień zaawansowania choroby. Dlatego można brać pod uwagę wskaźnik powyżej 35, gdy z otyłością współistnieje np. zespół metaboliczny, cukrzyca, zaburzenia lipidowe, nietolerancja glukozy, bezdech senny, nadciśnienie tętnicze, choroby narządu ruchu.
I jest tu rola do spełnienia przez lekarza POZ, który zna obciążenia zdrowotne pacjenta i potrafi ocenić, czy kwalifikuje się on do operacji czy nie. Na ogół jednak lekarz pierwszego kontaktu ogranicza się do zaleceń, by pacjent schudł i więcej się ruszał, nie biorąc pod uwagę faktu, że są to osoby, które przez całe życie stosują diety, leki i jeśli nawet chudną, to po kolejnych kuracjach wracają do dawnej masy ciała, a co gorsze, jeszcze przybierają na wadze. Oni potrzebują bardziej radykalnych działań.
To jak efekt błędnego koła?
Tak i tylko operacja może to zmienić. Dlatego chirurdzy specjalizujący się w operacjach bariatrycznych apelują, aby lekarze POZ nie wahali się pokierować otyłego pacjenta do konkretnego ośrodka, gdzie mógłby być zoperowany. Zagrożenie otyłością, w tym olbrzymią, wzrasta i dostępność do leczenia operacyjnego musi się poprawić. W takich przypadkach operacje bariatryczne nie powinny być czymś nadzwyczajnym, ale standardem. Są one refundowane, jednak otyłych wymagających leczenia operacyjnego jest ogrom i na zabieg trzeba czekać w długiej kolejce.
Sytuację ma poprawić wprowadzony ostatnio program KOS-BAR, czyli kompleksowa opieka medyczna dla chorych na otyłość olbrzymią leczona chirurgicznie. Program jest wdrażany w 15 ośrodkach koordynujących w kraju, m.in. w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. prof. W. Orłowskiego CMKP w Warszawie, w którym pracuję. Pacjenci, którzy trafią do takiego ośrodka, otrzymują kartę KOS-BAR i są objęci kompleksową opieką – mają zapewnioną ocenę internistyczną stanu zdrowia, opiekę psychologiczną, pomoc dietetyka. W ramach tego programu jesteśmy w stanie zoperować rocznie 500–600 osób.
Wciąż jest opór przed zabiegowym leczeniem otyłości. Dlaczego?
Wynika to z obawy przed powikłaniami i mitami krążącymi na ten temat. Wprawdzie zabiegi przeprowadzane u osób z otyłością olbrzymią są rozległe, jednak zapewniam, że są bezpieczne. Wykonuje się je metodą laparoskopową, zakres zabiegu jest dopasowany indywidualnie do potrzeb pacjenta i najczęściej jest to zmniejszenie objętości żołądka, przez co zmniejsza się też ilość pokarmu, która do niego trafia. Bywa, że konieczne jest wykonanie by-pasu, który łączy zmniejszony żołądek z jelitem. Tych technik operacyjnych jest coraz więcej.
Ośrodki, które się specjalizują w takich operacjach, są już wyposażone w odpowiednio dłuższe narzędzia, wzmocnione stoły, łóżka, mankiety do mierzenia ciśnienia i dysponują specjalnie przeszkolonym personelem medycznym. Barierą jest wiek, bo operacje przeprowadza się u osób między 18. a 65. r.ż., ale wysoka masa ciała nie wyklucza wykonania zabiegu. Nawet osoby ważące powyżej 200-250 kg kwalifikują się do operacji, wymagają jednak przygotowania, w tym ustawienia diety czy rehabilitacji. To są osoby, które przeszły wielokrotne, nieudane próby odchudzania i te zabiegi ratują im życie.
Co dzieje się z nimi później?
Operacja to wstęp, pacjent po zabiegu szybko chudnie, ale by utrzymać uzyskany efekt, musi zmienić styl życia, nawyki żywieniowe, sposób myślenia. Jednym słowem należy współpracować. Otyłość to choroba, która w okresie pooperacyjnym także wymaga leczenia i to od pacjenta zależy powodzenie terapii. W chirurgii bariatrycznej chodzi nie tylko o redukcję masy ciała, ale o choroby związane z otyłością.
Wraz z utratą wagi stabilizuje się poziom cukru we krwi, ciśnienie tętnicze, poprawiają się też inne parametry zdrowotne, dzięki czemu można odstawić leki. Tak to działa. Dlatego apeluję do kolegów lekarzy zarówno rodzinnych, jak i specjalistów, u których się leczą osoby otyłe, aby pomogli im dostać się do ośrodków chirurgicznego leczenia otyłości, odpowiednio nimi pokierowali, ponieważ oni często nie mają żadnego wsparcia.