PAN: szczepionki nie powodują autyzmu u dzieci
Fakty niezbicie wskazują na potrzebę wykonywania szczepień w celu ochrony zdrowia. Pozytywne stanowisko w tej sprawie przyjęło w czwartek podczas 132. sesji Zgromadzenie Ogólne Polskiej Akademii Nauk (PAN).
Delecja (1), duplikacja (2) i inwersja (3) to aberracje chromosomowe związane z etiologią zaburzeń ze spektrum autyzmu
Foto: Wikimedia Commons / CC BY 3.0
W wyrażonym przez Zgromadzenie Ogólne PAN stanowisku wiceprezes PAN prof. Stanisław J. Czuczwar wyraził zaniepokojenie faktem, że liczba dzieci objętych obowiązkowymi szczepieniami w Polsce spada.
W 2012 r. nie zaszczepiono 5340 osób – spośród tych, które powinny szczepienie przyjąć; w 2013 r. było to 7248 osób, w 2014 – 12 681. Z nieoficjalnych danych podanych przez PAN wynika, że w 2015 r. nie zaszczepiono 16 689 dzieci.
„Warto pamiętać, że opinie o szkodliwości szczepień są całkowicie nieuzasadnione i nie mają żadnych podstaw naukowych” – podkreślił.
Prof. Czuczwar mówił, że związek pomiędzy szczepieniem na świnkę, różyczkę i odrę a występowaniem autyzmu, który często jako argument przywołują przedstawiciele tzw. ruchu antyszczepionkowego – okazał się badaniem zmanipulowanym. Jednocześnie jest to przykład często wykorzystywany przez tzw. ruch antyszczepionkowy.
„Wykonane w wielu krajach, prawidłowo zaplanowane i prawidłowo wykonane badania naukowe wykluczyły jakikolwiek związek przyczynowo – skutkowy między szczepieniami, również przeciwko odrze, śwince i różyczce – a występowaniem chorób ze spektrum autyzmu u dzieci” – potwierdziła członek komisji ds. epidemiologii i bioterroryzmu przy Radzie Sanitarno-Epidemiologicznej, dr hab. Aneta Nitsch-Osuch.
Ekspertka dodała, że bezpieczne okazały się też inne szczepionki (m.in. przeciwko wirusowi HPV) lub ich składniki (jak np. substancja konserwująca tiomersal), które podejrzewano o niekorzystne działanie. Historia ruchów antyszczepionkowych jest tak długa, jak historia szczepień, i sięga końca XVIII w. – przypomniała dr hab. Nitsch-Osuch.
Podała przykład lekarza brytyjskiego Edwarda Jennera, który po raz pierwszy w 1796 r. wykonał szczepienie przeciwko ospie prawdziwej.
„Jemu współcześni, zamiast obawiać się choroby , która zbierała śmiertelne żniwo, dziesiątkowała wsie i miasta, zaczęli obawiać się szczepień ochronnych, między innymi wyrażając przekonanie, że po szczepieniach przeciwko ospie prawdziwej ludziom wyrastają rogi” – mówiła. O tym, że szczepionki są skuteczne i bezpieczne, przekonywała również konsultant krajowa ds. epidemiologii, dr Iwona Paradowska-Stankiewicz.
„Szczepionki, które są dopuszczone do obrotu, należą do preparatów najlepiej przebadanych spośród wszystkich preparatów farmaceutycznych” – wskazała. Dodała, że proces produkcji jednej serii trwa wiele lat, a ich kontrola jakości stanowi 70 proc. całego procesu produkcji.
Źródło: www.kurier.pap.pl