22 listopada 2024

Pandemia w Polsce. Przemyślana strategia czy działania na wyczucie?

W czasie pandemii COVID-19 potrzeby pacjentów narosły, zmieniła się sytuacja finansowa szpitali i coraz bardziej widoczna jest potrzeba zmian w ochronie zdrowia – mówili eksperci w poniedziałek w czasie VI Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.

VI Kongres Wyzwań Zdrowotnych. Foto: screen

Wygrywamy z COVID-19 czy może raczej pandemia sama ustępuje? Jaki był jej wpływ na sytuację finansową placówek ochrony zdrowia? Na co mogły liczyć szpitale w tym trudnym czasie? Do jakiego modelu ich finansowania zmierzamy? Co przyniesie przyszłość?

Między innymi na te pytania próbowali odpowiedzieć eksperci, w tym dyrektorzy szpitali i lekarze, pierwszego dnia VI Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (Health Challenges Congress – HCC), który odbywa się zarówno stacjonarnie, w Katowicach, jak i online. Tym zagadnieniom poświęcono sesję inauguracyjną i panele, w czasie których dyskutowano o finansowaniu szpitali.

– Każdy szpital znajduje się w innej sytuacji – powiedział Jakub Kraszewski, dyrektor naczelny Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Podobne opinie często padały z ust innych osób.

– Dwa lata budżetowe, dwa różne wyzwania, odmienna sytuacja finansowa. Pracownicy byli przesuwani do szpitala tymczasowego. Wszyscy jesteśmy przemęczeni – mówił dr Piotr Pobrotyn, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Dodał, że trzeba być ostrożnym w formułowaniu wniosków, bo choć obecnie sytuacja epidemiczna wydaje się pod kontrolą, to jesień może okazać się trudna.

– Jeśli ktoś mógł wyjść korzystnie finansowo na pandemii, to wyłącznie szpitale jednoimienne i to tylko z jednego powodu: nie wszystkie łóżka były wykorzystane, a za każde otrzymywały pieniądze za gotowość – mówił dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie, a jednocześnie członek Prezydium NRL.

W jego ocenie pandemia obnażyła wyraźnie niedoszacowanie kosztów świadczeń covidowych i niecovidowych. – Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości, a z pustego i Salomon nie naleje. Jeśli finansowanie nie pokrywa wzrastających z roku na rok kosztów, to nic się nie da zrobić i nawet najlepszy menadżer nie pomoże – dodał dr Jerzy Friediger.

Zdaniem byłego prezesa NFZ, a obecnie parlamentarzysty dr. Andrzeja Sośnierza, poprawa sytuacji epidemicznej powinna skłonić decydentów do wzmocnienia służb sanitarno-epidemiologicznych. – Nie chodzi o zakupy sprzętu tylko o przebudowę i wzmocnienie instytucji, tak aby była zdolna do tego, do czego jest powołana, czyli śledzenia dróg rozprzestrzeniania się wirusa i przerywania łańcucha zakażeń – powiedział poseł ze Śląska.

Mimo że Andrzej Sośnierz jest blisko związany z obecnym obozem władzy, nie szczędził słów krytyki wobec obranego w ostatnich miesiącach kursu walki z COVID-19 polegającego m.in. na tworzeniu szpitali tymczasowych w halach targowych czy centrach konferencyjnych. Jak dodał, w trakcie pandemii centralne zarządzanie nie sprawdziło się, ale Ministerstwo Zdrowia proponuje dalej iść tą samą drogą.

Prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego Władysław Perchaluk zgodził się, że finansowanie ryczałtowe i mechanizm wypłacania co miesiąc 1/12 kontraktu pozwoliły wielu placówkom zachować stabilność finansową, gdy zmagały się m.in. z ogromnym wzrostem cen środków ochrony osobistej. Na rosnące koszty zwracali uwagę także inni eksperci.

– Będzie nam bardzo trudno, o ile w ogóle uda się odrobić pieniądze, które dostawaliśmy w postaci 1/12 kontraktu. Ludzie nie będą pracować 24 godziny na dobę, a sale operacyjne i oddziały mają swoją pojemność – wskazał dr Jerzy Friediger. W kierowanej przez niego placówce było 140 łóżek covidowych spośród ponad 400, a w związku z pozostawaniem w gotowości, szpital utrzymywał wszystkie zespoły operacyjne i znaczną część personelu. – Oddziały niecovidowe, funkcjonując w reżimie covidowym i w obliczu wstrzymania części wykonywanych świadczeń, miały mniejsze przychody niż można by było tego oczekiwać – mówił dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Żeromskiego w Krakowie.

Dr Jerzy Friediger podkreślił także, że nie wiadomo, co czeka nas jesienią, choć ma nadzieję, że po wakacjach nie powtórzy się sytuacja z wiosny br., gdy część placówek z ogromnym trudem radziła sobie z szybkim wzrostem liczby pacjentów z COVID-19. – Musimy się liczyć z tym, że pandemia w każdej chwili może nawrócić, co spowoduje wyłączenie części łóżek – stwierdził.

Prezes Polskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego prof. Andrzej M. Fal wskazał na skalę wyzwań, jakie niesie ze sobą ostatnie kilkanaście miesięcy w zakresie zaniechania i opóźniania leczenia i diagnostyki, a także niekorzystnych następstw wynikających z zaniedbań profilaktyki i szkód w stylu życia, które utrwaliły się w czasie pandemii. W jego ocenie narósł wielki dług zdrowotny, który w skali świata szacowany jest już na kilka bilionów dolarów.

Opinie ekspertów na pytanie, czy w obliczu COVID-19 służba zdrowia zdała egzamin, są podzielone. – Państwo nie potrafiło obronić Polaków przed tak wielką liczbą zgonów, działano na oślep, na wyczucie – ocenił dr Andrzej Sośnierz. – Można powiedzieć, że system ochrony zdrowia przetrwał dotychczasową pandemię, ale nie przetrwali pacjenci – powiedział prof. Paweł Buszman z Katedry i Zakładu Epidemiologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, odnosząc się do okresu, gdy system ochrony zdrowia był w znacznym stopniu ukierunkowany na leczenie pacjentów z COVID-19, podczas gdy wielu innych zepchnięto na dalszy plan.

Na to, że bolączką ochrony zdrowia są problemy kadrowe, a pandemia tylko wyostrzyła to zjawisko, zwrócił uwagę dr Piotr Pobrotyn. W jego opinii w ostatnich miesiącach część osób zaczęła o tym mówić odważniej. – Czas na zmianę. Przed nami trudny okres wymagający dialogu ze współpracownikami – mówił dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, dodając, że jest „gigantycznym zwolennikiem konsolidacji szpitali”.

Mariusz Tomczak