15 lipca 2025

Piotr Kościelniak: walka w klinczu

Nawet jeśli ty nie interesujesz się polityką, polityka interesuje się tobą. To najprostsza odpowiedź dla tych z Państwa, którzy zastanawiają się, dlaczego na okładce „Gazety Lekarskiej” znajduje się Karol Nawrocki. A ściślej jego profil – profil nowego Prezydenta RP.

Fot. Waldemar Kompała/Fotorzepa

Postawa, przekonania, poglądy i decyzje Karola Nawrockiego będą wpływać na kształt polskiego systemu prawnego przez co najmniej pięć lat. A częścią tego systemu jest również ochrona zdrowia, środki na jej finansowanie, rola i pozycja lekarzy, akceptacja medycyny opartej na dowodach i ulokowanie jej w przepisach.

W społeczeństwie podzielonym na „niemal równe połowy” to głos nowego prezydenta, dysponującego silnym mandatem i wyposażonego m.in. w prawo weta, będzie decydował o tym, jakie inicjatywy są realizowane, a jakie trafią do szuflady w oczekiwaniu na nadejście innych czasów. Oczywiście, jestem świadomy istnienia protestów wyborczych, które zresztą do chwili, gdy to wydanie dotrze do Państwa, zostaną prawdopodobnie rozstrzygnięte.

Z drugiej strony mamy rząd, którego znakiem rozpoznawczym stało się odkładanie realizacji obietnic. Zniknęła właśnie wymówka „Duda wszystko wetuje”, rośnie rozczarowanie wyborców, a koalicjanci sami publicznie przyznają, że niemal półmetek kadencji to już najwyższa pora, żeby wreszcie wziąć się do pracy.

I tu dochodzimy do sedna – im bardziej koalicja rządząca będzie chciała zrealizować choć niewielką część swoich obietnic, tym bardziej prezydent będzie je blokował.

Oczywiście część zmian – zwłaszcza tych ze sfery ideologicznej, takich jak aborcja, pigułka po, czy obowiązkowa edukacja zdrowotna – rząd może starać się wprowadzić, omijając prezydenta (co zresztą premier Donald Tusk zapowiedział, a minister Leszczyna już robi). Ale gorzej sprawa wygląda z obietnicami, przy realizacji których podpis prezydenta jest niezbędny.

Oznacza to nieustanny spór m.in. o finansowanie ochrony zdrowia, nakłady na szczepienia i ich obowiązkowość oraz inne kwestie związane ze zdrowiem publicznym. Nie mamy sygnałów, że może to dotyczyć również zahamowania wysiłków w celu wprowadzenia klauzuli wyższego dobra czy rozwiązań podnoszących bezpieczeństwo fizyczne lekarzy – ale wiemy, że wymagają one zmian ustawowych. Bez prezydenta się nie da.

Należy się zatem spodziewać ciągłej walk i w klinczu – skoro już mówimy o bokserach – która w najlepszym razie przyniesie współpracę na minimalnym poziomie, a w najgorszym – totalną blokadę. Do kolejnego gongu kończącego rundę.

Piotr Kościelniak

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 7-8/2025