3 maja 2024

Prezes Łukasz Jankowski o nadchodzącej katastrofie i mentalności rządzących

Kierunek, w którym podąża system ochrony zdrowia w Polsce, zwiastuje nadchodzącą katastrofę. Jeśli nie pomożemy medykom, zderzymy się z górą lodową – powiedział prezes NRL Łukasz Jankowski w czasie kongresu „Szczyt Zdrowie”, który w czwartek odbył się w siedzibie NIZP-PZH w Warszawie.

Szczyt Zdrowie. Foto: Yotube/screen

Lekarz to zawód regulowany przepisami pochodzącymi z różnych stron, który dotyka niezwykle wrażliwej kwestii, jaką jest zdrowie i życie. Czy mimo różnych trudności warto swoje życie zawodowe związać z medycyną? Na tak postawione pytanie prezes NRL Łukasz Jankowski odpowiedział twierdząco i dodał, że wykonywanie zawodu lekarza daje dużo satysfakcji, mimo że medycy muszą mierzyć się z wieloma problemami.

Wśród największych bolączek prezes NRL wymienił m.in. zbyt niski poziom finansowania ochrony zdrowia, nie do końca satysfakcjonujące wynagrodzenia, brak realnej troski o rozwój zawodowy, niedostateczne wykorzystanie narzędzi teleinformatycznych czy nadmierne obciążenie pracą, w tym obowiązkami, które powinny być delegowane do asystentów lub innych osób o wykształceniu niemedycznym.

No-fault

– Nie bez powodu już kilka lat temu domagaliśmy się wprowadzenia urlopu szkoleniowego – tak prezes Jankowski nawiązał do działalności Porozumienia Rezydentów, którego był jednym z liderów. To właśnie ta organizacja kilka lat temu zaczęła domagać się m.in. wprowadzenia płatnych urlopów, tak aby lekarz mógł uczestniczyć w konferencjach czy szkoleniach bez szkody dla życia prywatnego. Obecnie często jest inaczej, w dodatku zdobywanie dodatkowej wiedzy wiąże się z ponoszeniem wydatków na własny koszt.

W swoich wypowiedziach nawiązał do „systemu no-fault”. – Jeżeli kierowca autobusu wyprzedza „na trzeciego” i kogoś potrąci na przejściu, to za to odpowiada. Podobnie medyk, który popełnia rażący błąd medyczny. Sęk w tym, że kierowca autobusu, któremu byśmy grozili, gdy jedzie zgodnie z przepisami, nie mógłby dobrze wykonywać swojej pracy. Tak jest w ochronie zdrowia i, mimo fachowego leczenia, zdarza się, że chodzimy po prokuraturach, grozi nam się sądem. Taka presja i trudne warunki pracy sprawiają, że wiele osób decyduje się na wyjazd z Polski – tłumaczył prezes NRL.

Medycyna oparta na doradztwie

Zmienia się zarówno spojrzenie na uprawianie medycyny, jak również na wykonywanie zawodu lekarza, a młodzi medycy często czują się bardziej doradcami zdrowotnymi pacjenta niż osobami, które chcą narzucać im punkt widzenia. – Mówimy: mój dietetyk, mój psychoterapeuta, a za chwilę będziemy mówili: mój lekarz. Myślę, że to kierunek dotyczący nie tylko ochrony zdrowia. Lekarz przyszłości będzie stawiał na indywidualizację leczenia – podkreślił prezes NRL w czasie kongresu „Szczyt Zdrowie”.

– Pacjent wymaga zaopiekowania się nim nie tylko przez empatycznego lekarza czy pielęgniarkę, ale również potrzebuje dostępu do nowoczesnych technologii – powiedział Łukasz Jankowski, wskazując, że medycyna coraz bardziej będzie opierać się na wykorzystywaniu nowoczesnych technologii. Z jednej strony lekarze muszą umieć z nich korzystać, ale z drugiej – powinni być wobec nich trochę krytyczni.

Zmiana związana z inną wizją uprawiania medycyny dokonuje się na naszych oczach. – Pierwszy kierunek to rozwój sztucznej inteligencji czy narzędzi terapeutycznych do tej pory nieznanych, a co za tym idzie – zmiana paradygmatu leczenia. Byliśmy wychowani w medycynie patriarchalnej, gdzie lekarz w pewnym sensie narzucał pacjentowi rozwiązania, a ten czasami nawet nie wiedział, na jakie badanie został skierowany. Dziś idziemy w kierunku medycyny opartej na doradztwie – zauważył Łukasz Jankowski.

Pacjent na bocznym torze

Sytuacja kadrowa w ochronie zdrowia „zwiastuje nadchodzącą katastrofę”. – Dzisiaj prawie jedna trzecia lekarzy jest w wieku emerytalnym lub okołoemerytalnym. Jeżeli szybko nie wspomożemy personelu medycznego, zderzymy się z górą lodową – ostrzegł prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Zwrócił uwagę, że system rezydencki doprowadził do tego, że rezydenci nie są przywiązani do szpitala, a dyrekcja placówki nie widzi potrzeby inwestowania w ich rozwój, bo wie, że dla wielu młodych lekarzy to tylko tymczasowe miejsce pracy. – Być może wyjściem jest system konsultancki, tak jak na Zachodzie, ale nie wprowadzimy go bez zawodów pomocniczych – stwierdził.

– Od dawna zadaje się pytanie, czy można mówić o systemie ochrony zdrowia w Polsce, skoro ma on charakter wyspowy, a pacjent jest, tak jakby, odstawiany na bocznicę – powiedział prezes Jankowski. Dodał, że szpitale często z konieczności stawiają przede wszystkim na realizację świadczeń, które nie pozwolą im upaść lub umożliwią utrzymanie się na powierzchni, co nie zawsze jest korzystne dla pacjentów.

Wynagrodzenia i mobbing

Odnosząc się do uchwalonej przez Sejm ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia (w środę senacka Komisja Zdrowia zarekomendowała przyjęcie nowelizacji z kilkunastoma poprawkami dotyczącymi m.in. podwyższenia wskaźników pracy), prezes NRL gorzko skwitował, że pokazuje ona „mentalność rządzących”. Jego zdaniem decydenci zdają sobie sprawę z konieczności ustanowienia dolnego pułapu wynagrodzeń, bo jeśli tego nie zrobią, szpitale „w sposób przesadny” zaoszczędzą na personelu medycznym.

O tym, że poziom wynagrodzeń jest bardzo ważny, ale nie najważniejszy, mówił pełniący funkcję prezesa Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Piotr Pawliszak. Podkreślił, że dla wielu lekarzy niezwykle istotne jest poczucie bycia docenianym w miejscu pracy i dobre relacje z przełożonymi.

– Mamy dane mówiące o tym, że 3-4 proc. lekarzy na stanowiskach kierowniczych mobbinguje swoich podwładnych. Jeśli chodzi o jednostki akademickie, to nawet połowa pracowników zetknęła się z mobbingiem – powiedział Piotr Pawliszak. Dodał, że mobbing stanowi jeden z kluczowych tematów, z którym będzie musiała się zmierzyć Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie.

Choroby zakaźne na Ukrainie

Jeden z paneli dyskusyjnych dotyczył chorób zakaźnych. Niezwykle pesymistyczną perspektywę w zakresie sytuacji epidemicznej za naszą południowo-wschodnią granicą i przekonania Ukraińców do szczepień zarysowała prof. Olga Fedorstiv, kierownik Katedry Pediatrii na Państwowym Uniwersytecie Medycznym im. Iwana Jakowycza Horbaczewskiego w Tarnopolu, która połączyła się online.

– W ciągu ostatnich kilkunastu lat na Ukrainie wzrosły nastroje antyszczpionkowe, a liczba dzieci zaszczepionych zmalała. Rodzice nie ufają szczepieniom, producentom szczepionek, lekarzom, którzy wykonują szczepienia. Krytykują też warunki, w których szczepienia są prowadzone. Na długo przed pojawieniem się COVID-19 do rozłamu w kwestii szczepień doszło nawet w środowisku medycznym – poinformowała prof. Olga Fedorstiv.

Zwróciła uwagę, że do spadku zaufania społecznego w tym temacie doprowadziła „potężna kampania antyszczepionkowa”. – Strach był podsycany w prokremlowskiej sieci informacyjnej rozprzestrzeniającej się za pośrednictwem portali społecznościowych. Konsekwencją niskiego poziomu wyszczepienia była m.in. epidemia odry kilka lat temu – dodała. Podkreśliła, że w obliczu trwającej wojny i związanych z nią masowych migracji, część osób chorujących na polio obecnie przebywa za granicą i nie wiadomo, co się z nimi dzieje.

Mariusz Tomczak

Poniżej pełny zapis wideo kongresu:

https://youtu.be/SsBR4sib4xA?t=6585