Problem tkwi w relacjach. Ludzka twarz medycyny
O tym, że nad medycyną wisi widmo dehumanizacji, mówi się w środowisku lekarskim od dawna, głównie przy okazji wprowadzania nowych technologii, sztucznej inteligencji, telemedycyny i nagromadzenia biurokratycznych rozwiązań ograniczających kontakt medyków z pacjentem – pisze Lucyna Krysiak.
Eksperci zajmujący się budowaniem relacji na linii ochrona zdrowia – pacjent oraz analizowaniem problemów związanych z humanizacją procesu diagnostyczno-terapeutycznego i funkcjonującego obecnie systemu lecznictwa debatowali na ten temat podczas I Kongresu Humanizacji Medycyny, zorganizowanego w czerwcu przez Uniwersytet Warszawski przy współpracy Ministerstwa Zdrowia oraz Agencji Badań Medycznych.
Więcej czasu dla pacjenta
Badacze z Uniwersytetu Warszawskiego przygotowali raport dotyczący relacji pacjentów z pracownikami medycznymi, którego wstępne wyniki przedstawił na kongresie prof. Zbigniew Izdebski, kierownik Katedry Biomedycznych Podstaw Rozwoju i Seksuologii UW oraz szef Katedry Humanizacji Medycyny i Seksuologii Collegium Medicum Uniwersytetu Zielonogórskiego.
Wynika z niego, że to właśnie brak czasu jest kluczowym czynnikiem utrudniającym budowanie prawidłowych relacji między pacjentem a personelem medycznym. Na problem ten wskazywało ponad 90 proc. lekarzy i przeszło 40 proc. pacjentów. Badania przeprowadzono w 114 jednostkach medycznych (94 szpitalach i 20 poradniach w całej Polsce)1.
Ankietowani sygnalizowali, że najważniejsza jest dla nich jasna i zrozumiała komunikacja, poświęcenie czasu pacjentowi, uprzejme traktowanie, staranność i dokładność wykonywanych czynności medycznych, a także wytyczenie procesu leczenia, konieczne do wykonania procedur oraz przewidzenia potencjalnych skutków ubocznych terapii.
Na pytanie – co jest najważniejsze w komunikacji na linii medyk-pacjent – 32 proc. pacjentów odpowiedziało, że indywidualne podejście, a wśród pracowników medycznych z tą odpowiedzią identyfikowało się 52 proc. ankietowanych. Dla 36 proc. medyków (głównie ratownicy medyczni) najważniejsza była staranność wykonywanych zadań. 38 proc. pacjentów odpowiedziało, że istotne jest dla nich wysłuchanie ich i poświęcenie im czasu przez personel.
Z kolei 64 proc. pracowników medycznych wskazało (głównie pielęgniarki), że istotna jest dla nich prawidłowa komunikacja werbalna. Jeśli chodzi o czynniki mogące utrudniać prawidłowe relacje na linii chory – personel, znów pojawił się problem braku czasu. Sygnalizowało go aż 92 proc. lekarzy i 42 proc. pacjentów. Na nadmierną biurokrację najczęściej wskazywali lekarze, a na braki kadrowe – pielęgniarki.
25 proc. pacjentów twierdziło, że przeszkodą w nawiązaniu dobrych relacji jest brak zainteresowania chorymi ze strony personelu. 17 proc. pacjentów wskazało na arogancję i odgórne traktowanie ze strony personelu, a 35 proc. badanych skarżyło się na problem arogancji w zachowaniu, tyle że ze strony pacjentów, i byli to głównie ratownicy medyczni, którzy częściej też niż inni pracownicy wskazywali na trudności w uzyskaniu od chorych informacji.
Czerpać z wzorców
Debatując o humanizacji medycyny, warto odnieść się do nieżyjącego już prof. Kazimierza Imielińskiego, który uważał, że jest ona czymś więcej niż komunikacją kliniczną. Profesor, poprzez utworzenie i działalność Polskiej Akademii Medycyny i Światowej Akademii Medycyny im. Alberta Schweitzera, zapisał się w historii jako propagator tej idei, a wydana przez UW 30 lat temu pod jego redakcją praca „Uniwersalizm i medycyna” do dziś inspiruje i zachęca do rozważań filozoficznych oraz wytyczania nowych kierunków działań na rzecz humanizacji medycyny.
Prof. Imieliński zorganizował w sumie kilkanaście sympozjów poświęconych humanizacji medycyny, w których uczestniczyło 28 laureatów Nagrody Nobla z różnych dziedzin nauki. – Tematyka humanizacji medycyny już wtedy była przedstawiana z różnych perspektyw, a omawiane wówczas problemy nie straciły na swej aktualności.
Tak jak dziś chodziło w nich o relacje między personelem medycznym i pacjentem, filozofię i techniki leczenia, a także o to, jak ważna w procesie leczenia jest osobowość lekarza – przekonywał prof. Zbigniew Izdebski. Ekspert zaznaczał, że nie zmieniły się też cele, w których niezmiennie chodzi o zidentyfikowanie tego, co utrudnia nawiązanie prawidłowych i satysfakcjonujących relacji między pacjentami a medykami, oraz o wypracowanie takich postaw i zachowań, które by sprzyjały osiąganiu tej satysfakcji.
Postęp zobowiązuje
Idee głoszone przez prof. Imielińskiego nie tylko nie straciły na aktualności, ale stały się jeszcze bardziej wymowne. I to nie tylko ze względu na dokonujący się postęp w medycynie, który paradoksalnie oddalił lekarza od pacjenta, ale też m.in. na pandemię COVID-19, która pokazała, jakie spustoszenia sieje izolacja, nadużywanie teleporad, uniemożliwienie rodzinom kontaktów z hospitalizowanymi bliskimi.
Pandemia pokazała też nowe oblicze służb medycznych, które zmuszone do przestrzegania procedur związanych z ograniczaniem rozprzestrzeniania się koronawirusa, oddalały się od pacjentów. Sytuacja zagrożenia wprowadzała napięcia, frustracje, co nie sprzyjało budowaniu dobrych relacji.
– Wprowadzanie do nauk medycznych humanizacji medycyny jest jednym z najbardziej istotnych pozamedycznych aspektów podnoszenia jakości leczenia i wydłużania życia chorych. Szczególnie teraz, w dobie rozwoju sztucznej inteligencji, telemedycyny i ograniczeń związanych z zagrożeniem epidemicznym, pacjent powinien być w centrum podejmowanych działań niezależnie od tych okoliczności – przekonywał Radosław Sierpiński, prezes Agencji Badań Medycznych.
Także zdaniem innych uczestników kongresu humanizacja medycyny nie jest przeciwstawna postępowi medycznemu i nowoczesnym technologiom medycznym. Nawiązuje do medycyny opartej na dowodach, postępie wiedzy oraz działaniach koncentrujących się na filozofii myślenia o człowieku, z uwzględnieniem poszanowania, godności, autonomii i praw pacjenta.
Prof. Maria Siemionow, dyrektor kształcenia mikrochirurgii na Uniwersytecie Illinois w Chicago (USA), także nie widzi sprzeczności pomiędzy wprowadzaniem nowych technologii a zachowaniem humanizacji w medycynie, o czym przekonywała podczas swojego wykładu dotyczącego innowacyjnych procedur w chirurgii rekonstrukcyjnej i transplantologii oraz nowych terapii komórkowych w aspekcie humanizmu i etyki lekarskiej zgodnej z przysięgą Hipokratesa.
Prof. Siemionow jako pierwsza w USA przeprowadziła zabieg przeszczepienia twarzy. Nie mogłaby tego dokonać bez postępu technologicznego. Jednocześnie pomogła pacjentce, której przywróciła nie tylko twarz, ale poczucie wartości i godności. – Humanus, czyli ludzki, oznacza, że człowiek w naturalny sposób powinien być traktowany tak, aby nie było wątpliwości, że zasługuje na szacunek – powiedziała prof. Maria Siemionow.
Odwołując się do medycyny regeneracyjnej i transplantologii dodała, że szczególnie ważne jest, aby o etyce medycznej i filozofii moralnej mówić wówczas, gdy wprowadza się nowe terapie – takie, które budzą podziw, ale i mogą być kontrowersyjne. Jej zdaniem np. transplantacje ręki, krtani, twarzy, tchawicy i macicy wymagają od lekarza szczególnego podejścia, w którym pacjent musi być w centrum myśli i zainteresowania, gdyż bez zbudowania właściwych relacji trudno byłoby uzyskać efekt terapeutyczny.
Uczestnicy kongresu zgodnie stwierdzili, że istnieje potrzeba rozwijania humanizacji medycyny, zaznaczając jednocześnie, że od kilku lat w Polsce temat kwestii związanych z komunikacją kliniczną i poprawą relacji pomiędzy lekarzem a pacjentem jest podejmowany coraz częściej, co dobrze rokuje na przyszłość.
Lucyna Krysiak
Przypis:
- W badaniu wzięło udział 4012 osób (205 lekarzy, 1233 pielęgniarki i położne, 169 ratowników medycznych, 436 członków pozostałego personelu medycznego oraz 1672 pacjentów).