22 listopada 2024

Prof. Adam Dziki o leczeniu nietrzymania kału

Prof. Adam Dziki to twórca i kierownik pierwszego w Polsce Centrum Leczenia Chorób Jelita Grubego. Wykonuje zabiegi z użyciem neurostymulatora w leczeniu nietrzymania kału. Rozmawia: Iza Szumielewicz.

Prof. Adam Dziki

Zajmuje się Pan takim działem chirurgii, który dotyka wrażliwych tematów, uznanych w naszej kulturze za tabu. Jak pacjenci reagują w kontakcie z Panem?

Pacjenci prawdopodobnie walczą sami z sobą, zanim zdecydują się na wizytę. Jedni przychodzą z powodu znacznych dolegliwości, inni ze strachu, a jeszcze innych wręcz wypycha do lekarza rodzina, kiedy np. zauważy u niego krwawienie z dolnego odcinka przewodu pokarmowego.

Lekarz musi stworzyć odpowiednią atmosferę i wzbudzić zaufanie chorego. Powinien być psychologiem; musi rozpoznać, czy ma być poważny, czy wręcz przeciwnie – może delikatnie zażartować. Badanie odbytu i odbytnicy rzeczywiście jest badaniem wyjątkowym. Bardzo wielu pacjentów czuje się zażenowanych i skrępowanych.

Ja zwykle zaczynam badanie od brzucha, mimo że teoretycznie brzuch jest ok. Potem mówię, że zbadałem dziesiątki tysięcy tych okolic i dla mnie jest to rzecz rutynowa. Podczas badania per rectum wychylam się do pacjenta.

Oni często się wstydzą, jak ktoś patrzy im w odbyt. Czasami kogoś warto przykryć. Czasami warto zaprosić pielęgniarkę albo kogoś bliskiego. Albo wręcz odwrotnie. To jest bardzo indywidualna sprawa. Ale już przy drugiej, trzeciej wizycie bariera jest pokonana.

Jakie są dane epidemiologiczne, jeśli chodzi o nietrzymanie kału? Kogo dotyczy ten problem?

Tak naprawdę takie badania są bardzo rzadko prowadzone; w Polsce chyba nigdy ich nie było. Na podstawie literatury przyjmuje się, że problem dotyczy 2-3 proc. ogółu społeczeństwa, biorąc pod uwagę i bardzo młodych, i tych najstarszych. Oczywiście, gdy patrzy się na grupy wiekowe, to wśród osób starszych problem sięga kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu procent.

Jak wygląda leczenie tego problemu w Polsce?

Kiedy pacjent z nietrzymaniem kału przychodzi do lekarza, powinien mieć wykonane badania oceniające czynność zwieraczy (manometria), jak również badanie USG transrektalne, które pokazuje, czy mięsień jest uszkodzony, czy ma bliznę.

Potem zapada decyzja, czy kwalifikować pacjenta do operacji plastycznej zwieraczy. Tu muszę zaznaczyć, że takie operacje wykonuje się u nas zaledwie w 2-3 ośrodkach. Leczenie nietrzymania stolca wymaga odpowiedniego szkolenia i doświadczenia.

Czy można ten problem leczyć również farmakologicznie?

Nie. Jest za to tak zwane leczenie behawioralne. Choremu, za pomocą odpowiedniej aparatury, zaleca się odpowiednie ćwiczenia, które wzmacniają zwieracze odbytu. Jeśli wszystkie metody zawiodą, to jest jeszcze w zanadrzu sztuczny zwieracz.

Minusem tego rozwiązania jest jednak ryzyko infekcji i odrzucenia, bo przecież to ciało obce. Te wszystkie metody, które wymieniłem, nie zawsze są skuteczne. I tu jest pole dla terapii z użyciem stymulatora.

Kiedy są wskazania do implantacji?

Wskazania istnieją, kiedy chory nie trzyma kału, ale również nie przebył jakiegoś urazu, który spowodował przerwanie nerwów sromowych wewnętrznych, bo przy przerwanej drodze nerwowej ta terapia nie zadziała.

Ale już przy bliznach można stymulator wszczepiać. To nie jest metoda tak inwazyjna jak operacja na zwieraczach. Zabieg trwa około pół godziny, pacjent następnego dnia może iść do domu. Niestety, to dość droga terapia i nie jest refundowana.