Prof. Jacek Fijuth o pakiecie onkologicznym
Z perspektywy trzech miesięcy funkcjonowanie pakietu onkologicznego oceniam źle. W założeniu pozytywne rozwiązania zawarte w pakiecie, takie jak: konsylia wielospecjalistyczne, koordynacja opieki, odchodzenie od szpitalnego na rzecz ambulatoryjnego modelu leczenia czy zwiększenie udziału lekarzy rodzinnych w opiece onkologicznej, uległy wypaczeniu i, jak dotychczas, nie wpłynęły na jakość diagnostyki i leczenia onkologicznego w naszym kraju.
Najlepiej oceniam wprowadzenie konsyliów wielospecjalistycznych, gdyż onkologia to leczenie skojarzone i potrzebne jest ustalenie na wstępie planu kolejnych etapów terapii przez zespół. Jednak konsylia nie muszą obejmować wszystkich przypadków, a np. udział radioterapeuty w konsyliach hematologicznych jest całkowicie zbędny.
Ponadto skompletowanie wymaganych czterech specjalistów przekracza możliwości organizacyjne wielu szpitali, w tym uniwersyteckich.
Zasadniczy cel pakietu, czyli skrócenie czasu od podejrzenia nowotworu do rozpoczęcia leczenia, też w wielu przypadkach nie został osiągnięty. Ostatni raport Fundacji Watch Health Care wskazuje na wydłużenie się czasu oczekiwania na „gwarantowane” świadczenia zdrowotne w onkologii w porównaniu z drugą połową ub.r. Ponad dwukrotnemu wydłużeniu uległ czas oczekiwania na celowaną, cienkoigłową biopsję aspiracyjną.
Skrócił się czas oczekiwania na wizytę u onkologa i wybrane procedury chirurgiczne i radioterapeutyczne.
Wydłużają się jednak terminy badań diagnostycznych dla chorych po zakończonym leczeniu. Rozwiązania pakietowe całkowicie nie sprawdzają się w onkologii pediatrycznej. Pakiet nie zawiera także narzędzi regulujących jakość diagnostyki i leczenia. Praktycznie jedynym kryterium zakwalifikowania (walidacji) karty DiLO do trybu nielimitowanej płatności jest narzucony czas przeprowadzenia poszczególnych etapów diagnostyki.
Na koniec karta DiLO, która w obecnej formie jest całkowitą porażką. Zamiast służyć choremu, stała się narzędziem sprawozdawczym w systemie informatycznym NFZ.
Poruszanie się w niewspółpracujących systemach informatycznych szpitali, NFZ, Krajowego Rejestru Nowotworów i nowego systemu raportowania kolejek (KOLCE), jest skomplikowane i czasochłonne. Lekarz zaabsorbowany zmaganiem się z tymi systemami informatycznymi ma coraz mniej czasu dla chorego. A chyba nie o to chodziło w tej rewolucji polskiego systemu opieki onkologicznej?
Prof. Jacek Fijuth
Przewodniczący Zarządu Głównego
Polskiego Towarzystwa Onkologicznego
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 5/2015
Więcej o onkologii piszemy tutaj.