Przeszczepianie wielonarządowe: serce do wagi, płuca do wzrostu
O wyzwaniach związanych z przeszczepianiem wielonarządowym opowiada dr n. med. Maciej Urlik, specjalista kardiochirurgii i transplantologii klinicznej kierujący programem transplantacji płuc w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu, w rozmowie z Lidią Sulikowską

Równoczasowe przeszczepienia więcej niż jednego narządu to rzadkość, i to nie tylko w Polsce, ale też na świecie.
Istotnie, zabiegi te stanowią ledwie kilka procent wszystkich transplantacji. Mamy niewielu pacjentów kwalifikujących się, ponieważ muszą to być osoby w relatywnie dobrym zdrowiu. To bardzo obciążające, wielogodzinne operacje, szczególnie jeśli wymagają otwarcia dwóch jam ciała.
Ponadto trudno jest dobrać odpowiedniego dawcę do biorcy. Pobieramy narządy od jednego dawcy, co minimalizuje ryzyko odrzucenia przeszczepów. Niestety nie jest to łatwe, bo na przykład serce trzeba dobierać według wagi, a płuca według wzrostu. Więcej swobody dają nerki. Z kolei w przypadku wątroby liczy się wzrost i obwód brzucha.
Pacjenci długo muszą czekać?
Chorzy są kwalifikowani priorytetowo. Dzięki temu czas oczekiwania jest podobny do tego, ile muszą czekać pacjenci wymagający przeszczepienia jednego narządu.
Jak długo trwają takie zabiegi?
Wszystko zależy od konfiguracji. Przeszczepienie płuc zajmuje 6-8 godzin, wątroby 6 godzin, nerki 1,5 godziny, a serca – 3-4 godziny. W przypadku transplantacji płuc i serca liczymy tylko czas przeszczepienia serca. Najdłuższe są zabiegi wymagające transplantacji narządów z dwóch różnych jam ciała, np. płuc i wątroby albo serca i nerki.
Który z organów przeszczepia się najpierw?
Ten, który ma krótszy akceptowalny czas niedokrwienia. Jeśli transplantacja jest w konfiguracji z nerką, to mamy dość komfortową sytuację. Nerkę można przeszczepiać nawet do 48 godzin, więc wiadomo, że będzie druga w kolejce. Przy równoczesnej transplantacji płuc z wątrobą sytuacja się komplikuje, bo jeden i drugi narząd optymalnie powinno się wszczepić do 8-12 godzin. W przypadku serca i wątroby rzecz jasna serce ma priorytet.
Najprościej jest z płucami i sercem, bo te narządy pobieramy w bloku, zachowując ich naturalne wspólne połączenia, i w ten sposób wszczepiamy całość biorcy. Co ciekawe, na świecie w latach 90. XX w. przeszczepień płuc z sercem było 20-30-krotnie więcej niż obecnie. To byli głównie pacjenci, którzy wymagali tylko wymiany płuc, ale ich przeszczepienie jest techniczne trudniejsze niż w pakiecie z sercem. Obecnie otrzymują je chorzy, którzy faktycznie nie przeżyliby bez obydwu tych narządów.
Pacjent może otrzymać najpierw jeden narząd i oczekiwać na drugi? Czy zawsze musi to być transplantacja jednoczasowa?
Osoba zakwalifikowana do przeszczepienia wielonarządowego powinna mieć to zrobione od razu. Jeśli na przykład chory z niewydolnymi płucami i wątrobą miałby najpierw mieć przeszczepione wyłącznie płuca, to jego wątroba nie wytrzymałaby leczenia okołozabiegowego, np. nie będzie produkować czynników krzepnięcia, przez co pacjent się wykrwawi na stole operacyjnym. Jeśli wybralibyśmy do transplantacji tylko wątrobę, to prawdopodobnie pacjenta nie udałoby się odłączyć od respiratora.
Na świecie mamy coraz więcej przeszczepień trzynarządowych. Gdzie jest granica?
Z perspektywy globalnej mamy już za sobą takie przeszczepienia z wykorzystaniem serca, nerki, trzustki, wątroby albo płuc. Obecnie w naszym zabrzańskim ośrodku przeprowadzamy kwalifikację pacjenta do przeszczepienia serca, płuc i wątroby. W przypadku transplantacji więcej niż jednego narządu pojawia się dylemat etyczny, bo ratujemy jednego chorego zamiast dwóch lub trzech. Narządów do przeszczepień brakuje. O ile na nerkę można poczekać dłużej, o tyle w przypadku oczekiwania na nowe płuca albo wątrobę czas przeżycia dramatycznie szybko się kończy.
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 10/2025