Reaktywacja samorządu lekarskiego była jak pospolite ruszenie
Reaktywacja samorządu lekarskiego była jak pospolite ruszenie i wymagała od lekarzy ogromnego zaangażowania. Jak uczestnicy tego procesu postrzegają obecną rzeczywistość w kontekście tamtych, historycznych już dziś, wydarzeń?
Foto: pixabay.com
Dr Maciej Z. Czerwiński, przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Izb Lekarskich, przewodniczący Kujawsko-Pomorskiej OIL w Toruniu I kadencji:
– Przyjaźń ze starszymi kolegami lekarzami, którzy jeszcze pamiętali samorząd lekarski krótko po wojnie, zaszczepiła we mnie ideę jego reaktywowania i jak tylko stworzyła się taka możliwość, zaangażowałem się w ten proces. Jednak po latach niebytu trzeba było zaczynać wszystko od nowa.
Samorządność uniezależniała wprawdzie od sekretarzy partii, organów wojewódzkich czy innych „mandarynów”, ale też stawiała ogromne wymagania wobec środowiska. Czy zostały spełnione? W moim odczuciu w przeważającej części tak. Samorząd przyjął formułę służebności wobec innych, choć jak w każdym środowisku, pojawiały się też przejawy partykularyzmu. Zrzeszamy ludzi wykonujących ten sam zawód, ale o różnych charakterach, nawykach, przeszłościach, które determinują postawy i zachowania.
Dziś jako emerytowany lekarz i konsument dobrodziejstw wynikających z przynależności do samorządu zawodowego, przyglądam się jego działaniom z boku, ale budzi się we mnie refleksja, aby młodsze pokolenie nie zapominało o swojej historii, ponieważ w niej tkwią ich korzenie, i nie zaprzepaściło szansy, jaką daje samorządność. Moją tęsknotą jest, aby sfery rządzące chciały dostrzec dobre intencje samorządu, nawet jeśli występują różnice zdań.