Rozsądne pomaganie. Razem dla Ukrainy
Trzeba działać w sposób skoordynowany, aby pomoc trafiała tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. Z Ewą Piekarską-Dymus, prezes Polskiej Misji Medycznej, rozmawia Lidia Sulikowska.
Jak wyglądały pierwsze działania Polskiej Misji Medycznej po wybuchu wojny w Ukrainie?
Od razu zaczęliśmy zbierać dane od ukraińskich organizacji, z którymi współpracujemy, o aktualnej sytuacji w tym kraju. Trzeba było ustalić plan działania w zakresie dostarczenia pomocy medycznej. Zaczęliśmy od przekazywania naszym wschodnim sąsiadom opatrunków, w tym specjalistycznych, np. na oparzenia, bo otrzymaliśmy sygnały od naszych partnerów z Mariupola i Iwano-Frankiwska, że w aptekach zaczyna ich brakować. Tak to się zaczęło.
Jak ta pomoc wygląda obecnie?
Codziennie otrzymujemy ponad 100 telefonów i maili z prośbą o wsparcie. Dotychczas skontaktowała się z nami setka różnych placówek medycznych z Ukrainy, w tym duże szpitale z różnych części tego kraju. Tych zgłoszeń przybywało z każdym nowym dniem wojny, więc trzeba było ukierunkować się na jakiś rodzaj pomocy. Postanowiliśmy zabezpieczać w pierwszej kolejności najbardziej potrzebujących, czyli kobiety w ciąży i dzieci poniżej 5. r.ż., a także osoby chorujące przewlekle.
Nie można doprowadzić do odcięcia od leków osób chorujących np. na cukrzycę, bo to może się skończyć dla nich tragicznie. Dla Ukraińców nie tylko bomby są zagrożeniem, ale także brak farmaceutyków. Wkrótce planujemy uruchomić mobilne patrole medyczne, które będą działać po stronie ukraińskiej w pobliżu przejść granicznych z Polską. Mają one pomagać osobom czekającym w kolejce do przekroczenia granicy, które potrzebują natychmiastowej pomocy medycznej, a w razie potrzeby szybko przewieźć chorego na polską stronę.
Muszę przyznać, że jest ogromne poruszenie i chęć niesienia pomocy ze strony organizacji humanitarnych zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Jest też mnóstwo inicjatyw oddolnych, lokalnych. To zwykli ludzie byli najbliżej i najszybciej otworzyli swoje serca. Może to pomoc niezorganizowana, ale potrzebna i piękna, bo płynąca z serca. Chciałabym jednak uczulić, aby przed wysłaniem darów, np. w postaci specjalistycznego sprzętu medycznego, zweryfikować, na ile to możliwe, wiarygodność osoby, która zwraca się o pomoc. Pamiętajmy, że to są warunki wojny i może się zdarzyć, że ktoś chce nas oszukać. Trzeba pomagać, ale pozostańmy czujni.
Poza dostarczaniem opatrunków, leków czy specjalistycznego sprzętu Polska Misja Medyczna przymierza się także do utworzenia szpitala polowego w Ukrainie. Kiedy on zacznie działać?
To inicjatywa, którą realizujemy przy wsparciu dużej amerykańskiej organizacji pomocowej. Obecnie jesteśmy na etapie kompletowania potrzebnego sprzętu i wyposażenia. W szpitalu tym chcielibyśmy stworzyć mini SOR, izbę przyjęć, punkt do zaopatrywania drobnych ran. Mamy już wstępną listę medyków chętnych do pracy w ramach wolontariatu w takim miejscu. Otrzymujemy dużo zgłoszeń od lekarzy, w tym również z zagranicy, co jest bardzo budujące. Nie mamy jeszcze informacji o konkretnej lokalizacji szpitala.
Będziemy śledzić na bieżąco największe ścieżki migracyjne uchodźców i zainstalujemy się tam, gdzie ta pomoc będzie potrzebna i nikt inny nie będzie oferował tam podobnego wsparcia. Bardzo ważne jest rozsądne udzielanie pomocy i właściwe jej ulokowanie. Jest wiele organizacji humanitarnych pomagających Ukrainie i ważne jest, aby nie dublować swoich działań. Tutaj trzeba działać w sposób skoordynowany i wzajemnie wymieniać się informacjami, aby pomoc trafiała rzeczywiście tam, gdzie jest najbardziej potrzebna. Planujemy też stworzyć punkty medyczne przy polskich przejściach granicznych z Ukrainą – tam, gdzie ich nie ma.
Jakie są plany na dalsze działania PMM w związku z kryzysem w Ukrainie?
Trzeba nastawić się na długotrwałą pomoc humanitarną. Nawet jeśli konflikt nie potrwa długo, to kraj będzie potrzebował wsparcia przez miesiące, a nawet lata, aby podnieść się z tej wojny. Planujemy otworzyć biuro we Lwowie, aby lepiej koordynować pomoc medyczną, której udzielamy. Nie wykluczamy także wsparcia polskiej ochrony zdrowia w postaci punktów medycznych dla uchodźców w głębi kraju, jeśli okaże się, że nasz system przestaje sobie radzić.
Rozpoczęliśmy też rekrutację do Zespołu Ratunkowego Vasco Polska Misja Medyczna. Tworzymy, go by zwiększyć naszą gotowość do niesienia pomocy medycznej na świecie zgodnie ze standardami WHO. Pierwszą misją zespołu będzie udzielenie pomocy ofiarom wojny w Ukrainie. Po szczegóły związane z rekrutacją odsyłam na naszą stronę internetową. PMM to organizacja pozarządowa, dlatego proszę też ludzi dobrej woli o wsparcie finansowe naszych działań.