5 lutego 2025

Stomatologia: nowe świadczenia tylko na papierze

Rozszerzony katalog świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia stomatologicznego obowiązuje od 3 stycznia. Niestety, próżno szukać gabinetu, w którym da się je zrealizować. Trudno się temu dziwić – dentyści nie wiedzą, ile dostaną za ich wykonanie i kiedy NFZ zacznie za nie płacić.

Fot. pixabay.com

O planowanych zmianach w koszyku świadczeń gwarantowanych pisaliśmy kilka tygodni temu. Przytaczaliśmy wypowiedzi specjalistów, profesorów i konsultantów krajowych z różnych dziedzin stomatologii.

Niektórzy mówili wręcz o przełomowych zmianach, o tym, że w końcu pacjenci, których nie stać, by korzystać z prywatnej opieki stomatologicznej, będą mieli dostęp do nowoczesnych form diagnostyki i leczenia w ramach składki opłacanej na obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne.

Medialna fala euforii

Rozporządzenie zmieniające rozporządzenie w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia stomatologicznego (Dz.U. z 2025 r. poz. 1) weszło w życie 3 stycznia tego roku. W myśl jego zapisów Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaci między innymi za zabiegi, takie jak:

  • repozycja i unieruchomienie zwichniętego zęba lub grupy zębów,
  • wizyty adaptacyjne dla dzieci w wieku 3 i 4 lat,
  • profilaktyczne świadczenia stomatologiczne dla trzylatków,
  • zdjęcia pantomograficzne z opisem dla dorosłych i dzieci,
  • protezy całkowite „o charakterze overdenture oparte na zabezpieczonych korzeniach”,
  • leczenie w znieczuleniu ogólnym dla wybranych grup pacjentów.

Rozszerzenie katalogu świadczeń wywołało prawdziwą burzę medialną. O zmianach mówiono w największych ogólnopolskich telewizjach, rozgłośniach radiowych, pisano w gazetach i na portalach internetowych. Nie brakowało sensacyjnych tytułów: „Prywatnie 3500 zł. Od stycznia nowe protezy na NFZ są za darmo…”, „600 plus na dentystę”, „Od dziś nowe świadczenia u lekarza dentysty na NFZ. Duże zmiany”, „Dofinansowanie 600 zł na dentystę w ramach NFZ”, „Nawet 1600 zł na zabiegi u dentysty na NFZ”.

Nagłówki najlepiej świadczą o tym, jak bardzo wyczekiwane były zmiany i w jaki sposób interpretowane są zapisy nowego rozporządzenia. Niestety, rzeczywistość jest zupełnie inna.

Trzeba pytać resort

– Mam podpisany kontrakt z NFZ, posiadam pantomograf cyfrowy, zadzwoniłem więc do Funduszu, by spytać, czy mogę wykonywać zdjęcia i ile za nie dostanę pieniędzy. Usłyszałem, że nie mogą mi udzielić informacji w tej sprawie, bo sami nic nie wiedzą. Kazali zadzwonić ponownie za kilka tygodni. Nie rozumiem tego. Rozporządzenie weszło w życie czy nie? – pyta, nie kryjąc zdziwienia, proszący o anonimowość dentysta z Mazowsza.

Zwróciliśmy się do centrali NFZ z pytaniami, na które nie uzyskał odpowiedzi nasz rozmówca w swoim oddziale wojewódzkim. Dodatkowo poprosiliśmy o wyjaśnienie, czy pacjent, który np. dziś wykonał zdjęcie pantomograficzne w gabinecie nieposiadającym kontraktu z NFZ, może ubiegać się o zwrot poniesionych kosztów?

W ciągu niespełna godziny otrzymaliśmy maila, w którym Paweł Florek, dyrektor Biura Komunikacji Społecznej i Promocji Centrali NFZ w Warszawie, poprosił, abyśmy z tymi pytaniami zwrócili się do Ministerstwa Zdrowia, co uczyniliśmy. Niestety, odpowiedzi z resortu zdrowia nie dostaliśmy do czasu przekazania tego numeru gazety do druku.

W NFZ nie wiedzą, co robić…

Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, pracownicy Funduszu nie wiedzą, jak wprowadzić w życie nowe rozporządzenie. Problemem są niejasne zapisy aktu prawnego. – W nowym koszyku świadczeń gwarantowanych znalazły się np. „protezy o charakterze overdenture”. Ich główną cechą jest to, że mocowane są np. do korzeni zębów za pomocą specjalnych zatrzasków. Tymczasem zatrzaski nie podlegają refundacji. Co autor rozporządzenia miał zatem na myśli, pisząc „overdenture”? Nie wiadomo. Ministerstwo Zdrowia musi przedstawić szczegółowe rozwiązanie w tej kwestii – słyszymy od pracownika NFZ.

Kontrowersje zarówno wśród stomatologów, jak i pracowników Funduszu budzi także zapis, że skierowanie na wykonanie pantomogramu może wystawić tylko lekarz specjalista. Jak zatem mają pracować lekarze bez specjalizacji, którzy uprawnieni są do wykonywania świadczeń protetyki stomatologicznej lub endodoncji, a nie mogą kierować na badanie diagnostyczne poprzedzające leczenie?

…i ile zapłacić

Jeszcze większym problemem jest to, że dodano nowe usługi do koszyka świadczeń gwarantowanych, ale ich nie wyceniono. NFZ, nie mając określonej stawki, nie może rozpocząć kontraktowania, a tym bardziej płacić za te procedury. Wyceną zajmuje się obecnie Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. Według nieoficjalnych informacji swoje wyliczenia miała przekazać do resortu zdrowia jeszcze w styczniu.

Później wyceny zostaną poddane konsultacjom, co może zająć kilka kolejnych tygodni. To sprawia, że NFZ za nowe zabiegi z koszyka świadczeń gwarantowanych prawdopodobnie zacznie płacić dopiero wiosną.  Specjaliści przewidują, że taka sytuacja może potrwać do marca. Płatność będzie jednak obejmowała świadczenia wykonane od 3 stycznia 2025 r.

Będzie apel do ministra zdrowia

– Nowe procedury nie zostały wycenione, NFZ nie może ich wpisać do koszyka świadczeń i za nie płacić. Gabinety nie mogą więc ich realizować. Nowe usługi stomatologiczne opłacane z budżetu państwa zostały zatem zagwarantowane tylko na papierze. W praktyce nie da się z nich skorzystać – mówi Paweł Barucha, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Jest zdziwiony, że rozporządzenie w sprawie rozszerzenia katalogu gwarantowanych świadczeń stomatologicznych zawiera takie błędy. – Komisja Stomatologiczna NRL opiniowała projekt tego aktu prawnego. Ministerstwo Zdrowia dostało praktycznie „gotowca”, ale jak zwykle jakiś urzędnik uznał, że on wie lepiej, i dziś mamy tego efekty – mówi zirytowany wiceprezes NRL.

W piątek 17 stycznia zebrała się Komisja Stomatologiczna Naczelnej Rady Lekarskiej. Podczas jej posiedzenia przyjęty został apel do resortu zdrowia o szybką wycenę nowych gwarantowanych świadczeń stomatologicznych oraz o przygotowanie na nowo kosztorysów tych już realizowanych. To kolejny palący problem polskiej stomatologii. Za niektóre świadczenie NFZ płaci bowiem od dwóch do nawet czterech razy mniej w stosunku do tego, za ile zabiegi te realizowane są prywatnie.

Artur Pedryc

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 2/2025