W cieniu wyborów parlamentarnych i prezydencji w Radzie UE
5 tys. uczestników z kilku kontynentów i prawie 500 debat, w tym o ochronie zdrowia – tak można podsumować tegoroczne Forum Ekonomiczne w Karpaczu – pisze Mariusz Tomczak.
Wyniki wyborów parlamentarnych zaplanowanych na 15 października 2023 r. z pewnością wpłyną na ochronę zdrowia i codzienną pracę lekarzy, bo to politycy ustalają najważniejsze reguły gry w państwie.
Jednak nie tylko na ten temat rozmawiano podczas XXXII Forum Ekonomicznego w Karpaczu, które odbyło się w dniach 5-7 września pod hasłem „Nowe wartości Starego Kontynentu – Europa u progu zmian”. Jego integralną częścią było Forum Ochrony Zdrowia.
Jedna z ciekawych debat została poświęcona priorytetom, które powinny trafić na sztandary prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej w 2025 r. Prof. Piotr Czauderna, przewodniczący Rady do spraw Ochrony Zdrowia prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju, ocenił, że mogłyby nimi stać się kwestie związane z onkologią, profilaktyką, chorobami rzadkimi i seniorami.
Z lekarskiego punktu widzenia to tematy niesłychanie ważne, ale nie wiadomo, czy będą podnoszone w trakcie naszej prezydencji. Pewne jest za to, że stanowi ona niepowtarzalną okazję do promocji najważniejszych spraw bezpośrednio dotyczących obywateli, więc zdrowie nie powinno zostać pominięte.
Niedoceniana rola sektora prywatnego
W czasie Forum Ekonomicznego sporo uwagi poświęcono poprawie koordynacji działań podejmowanych przez instytucje centralne i samorządowe z podmiotami prywatnymi. – Wielosektorowa współpraca służy skuteczniejszemu podejmowaniu działań dla dobra całego społeczeństwa – podkreślił wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.
Uczestnicy debat mówili o rosnącym znaczeniu sektora prywatnego. Z abonamentów medycznych korzysta już kilka milionów polskich pacjentów, co – jak wskazywali – odciąża system publiczny.
– Prywatne podmioty to istotny element systemu ochrony zdrowia, zwłaszcza w części ambulatoryjnej, w której stanowią ponad 90 proc. całkowitej liczby świadczeniodawców – mówił prezes Pracodawców Medycyny Prywatnej Andrzej Mądrala. W jego opinii wiele niedomagań dotyka zarówno placówek prywatnych, jak i publicznych, podobnie jak brak kadr medycznych.
Już 35 uczelni kształci przyszłych lekarzy
Rektor Uniwersytetu Medycznego w Lublinie prof. Wojciech Załuska powołał się na prognozę Światowej Organizacji Zdrowia, zgodnie z którą na świecie brakuje ponad 10 mln pracowników medycznych, a w 2030 r. liczba ta wzrośnie do 15 mln. Aby przynajmniej częściowo temu zapobiec, warto uprościć pracę personelu medycznego i administracyjnego. – Nowe technologie mogą pozwolić na ograniczenie o jedną trzecią wymiaru pracy lekarzy. Chodzi o wykonywanie czynności, których nie powinni robić, bo nie są bezpośrednio związane z leczeniem pacjentów – powiedział rektor.
W kuluarach wyrażano obawy wobec uczelni dotychczas niemających wiele wspólnego z medycyną, w których kierunek lekarski został niedawno uruchomiony lub wkrótce do tego dojdzie (od dawna krytykuje to samorząd lekarski, wielu ekspertów i pacjentów). Opinie te mocno kontrastowały z wypowiedziami podczas oficjalnych dyskusji na ten temat, które zdominowali zwolennicy poszerzania oferty edukacyjnej dla osób marzących o zawodzie lekarza. Są oni przekonani, że to odpowiedź na wyzwania współczesnego świata.
Podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Piotr Bromber z dumą mówił o zmianach wprowadzonych przez obóz władzy. – Jeszcze kilka lat temu w Polsce na kierunku lekarskim przyszłych lekarzy kształciło jedynie 15 uczelni, a dziś to 35 podmiotów – powiedział wiceminister, dodając, że dla resortu kluczowe znaczenie ma zwiększanie liczby uczelni przy jednoczesnym utrzymaniu jakości kształcenia takich placówek.
– Bardzo tego pilnujemy – zapewnił. Dodał, że w związku z problemami z dostaniem się do specjalistów rośnie liczba rezydentur – obecnie jest ponad 6,2 tys. miejsc rezydenckich, tj. o ponad 2 tys. więcej niż w roku ubiegłym.
Influencerzy i wapowanie
W trakcie trzydniowych obrad nie zabrakło tematyki zdrowia publicznego. Dyskutowano m.in. o modzie na „wapowanie”, czyli palenie e-papierosów. Zdaniem prof. Jarosława Pinkasa, dyrektora Szkoły Zdrowia Publicznego Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego, używanie papierosów elektronicznych jest relatywizowane zarówno przez dorosłych, jak i dzieci z powodu powstawania „niewinnej” chmury pary w postaci aerozolu.
– Przychodzą dzieci do domu i mówią do rodziców: „Zobaczcie, jaki to przyjemny zapach, brzoskwinia, pomarańczka”. Nic bardziej błędnego – wskazywał prof. Pinkas. Jedni i drudzy często nie są świadomi groźnych następstw zdrowotnych, a sytuację pogarsza fakt, że do korzystania z e-papierosów zachęcają influencerzy będący prawdziwymi autorytetami dla nastolatków. – To, co dzieje się na TikToku czy Instagramie, jest bardziej istotne, niż to, co mówi lekarz, pielęgniarka i rodzice – dodał z goryczą.
Przygnieciony pacjent z nowotworem
Wiceprezeska Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Olga Rostkowska przypomniała, że w systemie no fault nie chodzi o szukanie winnych, lecz o naukę i zapobieganie pomyłkom w przyszłości. Jednak w tym roku na ten temat spierano się znacznie mniej niż przed rokiem, gdy jeszcze ważyły się losy ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta (niedawno regulacja weszła w życie, ale bez klauzuli no fault).
Znacznie więcej uwagi poświęcono onkologii. Być może dlatego, że nowotwory złośliwe stanowią drugą przyczynę zgonów w Polsce (ponad 100 tys. rocznie). To istotny problem zarówno u seniorów, jak i osób w młodym i średnim wieku – u mężczyzn najczęściej występuje rak gruczołu krokowego, a u kobiet najczęściej nowotwór jest umiejscowiony w piersi, płucach i jelicie grubym.
– Jeżeli pacjent wybiera się do poradni onkologicznej, warto, by poszedł tam z kimś bliskim: żoną, mężem, bratem, siostrą, córką czy synem, ponieważ diagnoza potrafi zwalić z nóg. Pacjent jest przygnieciony tą wiadomością i nie do końca pamięta, jakie były dokładne zalecenia lekarza, co powoduje, że proces leczenia się opóźnia – powiedział Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej, a jednocześnie lekarz rezydent onkologii klinicznej.
Minister posypał głowę popiołem
W Karpaczu doszło do spotkania przedstawicieli resortu zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia z dyrektorami szpitali powiatowych. Tematem rozmów była sytuacja finansowa – zapłaty za nadwykonania w świadczeniach nielimitowanych, rosnące koszty w obliczu zbliżającego się sezonu grzewczego czy wynagrodzenia pielęgniarek, które domagają się wypłat zgodnie z posiadanymi, a nie tylko wymaganymi kompetencjami.
W związku z tym, że część z nich zaczyna wygrywać w sądach, szefowie szpitali obawiają się fali roszczeń. Mimo że rozmowy odbyły się za zamkniętymi drzwiami, wiadomo, że na sfinansowanie nadwykonań w świadczeniach nielimitowanych trafią dodatkowe 3 mld zł. To kropla w morze potrzeb. – W tej sprawie panuje różnica zdań. Naszym stałym postulatem jest urealnienie wycen – powiedział Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych, jeden z uczestników spotkania.
W Karpaczu pojawił się były minister zdrowia Adam Niedzielski, który kilka tygodni wcześniej – po tym, gdy ujawnił dane recepty wypisanej przez jednego z wielkopolskich lekarzy – podał się do dymisji i nie trafił na listy wyborcze. Nie wziął udziału w dyskusjach związanych z ochroną zdrowia. Na miejscu unikał dziennikarzy, ale zrobił wyjątek, udzielając wywiadu jednemu z tabloidów. Na pytanie, czy jest coś, czego żałuje, przyznał, że kulała komunikacja. – Dialog ze środowiskiem lekarskim nie przebiegał idealnie – stwierdził.
Mariusz Tomczak