W sprawie współpracy z przemysłem
W 2015 r. pojawi się w środowisku medycznym tzw. Kodeks Przejrzystości. Dokument bardzo potrzebny, gdyż – jak to ujął w swym komentarzu wiceprezes NRL Romuald Krajewski – „w medialnej świadomości społecznej współpraca przemysłu medycznego z lekarzami jest często postrzegana negatywnie” („GL” 8-9/2014).
Foto: Mariusz Cieszewski, MSZ
Interesujący komentarz w tej sprawie napisał dr Piotr Sławiński („GL” 11/2014). Jestem lekarzem urologiem pracującym na terenie Dolnego Śląska i chciałbym z lokalnego punktu widzenia skomentować obraz współpracy z przemysłem.
Należy na początku postawić kilka zasadniczych pytań. Czy wszyscy lekarze mogą współpracować z przemysłem farmaceutycznym? Jakie są kryteria doboru? Co jest głównym celem współpracy i jakimi metodami jest on oceniany? Jak wygląda dotychczasowa praktyka w relacjach przemysłu z lekarzami? Jakie stanowisko w tej sprawie zajmuje NFZ?
Z moich dotychczasowych obserwacji wynika, że obok wartościowych programów badawczych i edukacyjnych, które są prowadzone przez określoną, przygotowaną merytorycznie grupę lekarzy (najczęściej z doświadczeniem naukowym), mają miejsce dość zastanawiające praktyki. W pierwszym przypadku precyzyjnie zaplanowane badania są prowadzone przez dobrany zespół doświadczonych specjalistów.
W drugim przypadku panuje kompletna samowola w zlecaniu pseudobadań (np. tzw. akcja prostata) lekarzom niemal bezpośrednio po zakończeniu studiów, pozbawionym doświadczenia i nieposiadającym specjalizacji w dziedzinie, jaką reprezentuje zlecająca firma farmaceutyczna. Możemy się domyślać motywów tego postępowania.
Oprócz naruszenia zasady posiadania wymaganej specjalizacji, dochodzi w tej sytuacji do złamania prawa. Rozporządzenie ministra z dnia 27.05.2011 r. jednoznacznie zabrania lekarzom bez specjalizacji przepisywania leków refundowanych (poza kontynuacją w POZ).
Jak widać, lekarze naruszający prawo oraz firmy farmaceutyczne, które ich sponsorują, nie przejmują się zbytnio obowiązującymi przepisami. Nie wymaga komentarza, jaką wartość mogą przedstawiać takie prace badawcze. Mamy za to efekt masowej sprzedaży leków objętych refundacją (pełny koszt leku pokrywa NFZ).
Dr Piotr Sławiński w swym liście do redakcji poruszył problem sponsorowania przez przemysł edukacji lekarzy, głównie ich udziału w konferencjach naukowych. Wydaje mi się, że to zjawisko nie powinno budzić zastrzeżeń ani co do słuszności celu, ani zasad etycznych. Taka forma pomocy środowisku lekarskiemu jest rozpowszechniona na całym świecie, uznana jako cenny wkład w rozwój wzajemnych kontaktów i postęp kształcenia.
Na zakończenie chcę odnieść się do czterech punktów wymienionych jako nowe standardy przejrzystości. Aby „budować zaufanie pacjentów (1), rzetelnie informować (2), wzmocnić pozycję lekarzy (3), dostosować zasady współpracy do standardów europejskich (4)”, przemysł powinien zrezygnować z przedstawionych przeze mnie powyżej dziwnych działań, które są niezgodne z powszechną zasadą prowadzania rzetelnych prac badawczych oraz naruszają obowiązujące przepisy prawne.
Pozostaje jeszcze jedno pytanie, o stosunek NFZ do wyżej opisanych praktyk. Przecież system dokładnie kontroluje rynek leków refundowanych i widzi zastanawiającą aktywność lekarzy, którzy nie posiadają uprawnień, a pomimo to zachowują się jak „specjaliści”.
Andrzej Basiewicz
Doktor nauk medycznych, urolog
List do redakcji opublikowany w „Gazecie Lekarskiej” nr 3/2015