5 listopada 2024

Wiceszef PAN: brakuje pieniędzy i autorytetów

Marne pensje, nikła szansa na zdobycie grantu, a do tego obniżanie wymogów. O kondycji polskiej nauki w medycynie z prof. Andrzejem Górskim, wiceprezesem Polskiej Akademii Nauk, rozmawia Lidia Sulikowska.

Odkrycia naukowe dały szansę na skuteczną walkę z wieloma chorobami, wydłużyły życie człowieka i poprawiły jego jakość. Czy możemy liczyć na więcej?

Oczywiście. Nieważne, na jak zaawansowanym poziomie leczenia wielu schorzeń już jesteśmy. Nigdy nie dojdziemy do momentu, że wiemy już wszystko. Dziś dzięki nauce możemy pomagać tam, gdzie jeszcze kilka lat temu było to niemożliwe. I tak samo będzie w przyszłości. Szkoda tylko, że zbyt rzadko jest to zasługa Polski.

Skąd ta niemoc? Nie mamy zdolnych ludzi?

Myślę, że utalentowanych osób nam nie brakuje. Nie ma wystarczających bodźców, które by je pobudzały do działania. W przypadku badań naukowych dotyczących medycyny nieprzecenioną rolę odgrywają lekarze. Przede wszystkim dzięki ich wiedzy i doświadczeniu można w ogóle dostrzec, że dany problem istnieje lub spojrzeć na niego z perspektywy możliwości jego rozwiązania.

Sam przebieg choroby danego pacjenta może być inspiracją do podjęcia pracy badawczej. Niestety w naszym kraju praca naukowa, szczególnie jeśli chodzi o badania podstawowe, czyli naukę dotyczącą samej natury rzeczy, nie jest popularna wśród lekarzy, choć w przeszłości bywało inaczej. Wystarczy prześledzić strukturę zatrudnienia w instytutach PAN. Na pięć z nich tylko jednym kieruje lekarz, ponadto coraz mniej lekarzy w nich pracuje.

Dlaczego?

Brakuje godnego finansowania pracy badawczej. Kiedyś wynagrodzenie lekarza naukowca i praktyka było zbliżone. Teraz te różnice są ogromne. Lekarz-asystent w instytucie badawczym PAN zarabia połowę tego, co rezydent w szpitalu. Trudno więc się dziwić, że młodzi ludzie wybierają pracę z pacjentem, a nie w laboratorium.

Wynagrodzenia są kompromitujące także dla kadry wyższego szczebla, na przykład profesorowie otrzymują w niektórych placówkach mniej niż wynosi średnia krajowa. To jednak nie wszystko. Ktoś, kto godzi się na tak niską pensję, bo chce coś dobrego dla polskiej nauki zrobić, ma wielkie trudności, ponieważ brakuje środków na realizację projektów badawczych.

Narodowe Centrum Nauki oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, czyli instytucje, które przyznają dotacje na te cele, mają dramatycznie mało funduszy. Granty otrzymuje zaledwie około 10-12 proc. aplikantów.

Sytuacja na całym świecie dla nauki jest trudna…

Niestety pod względem finansowania jesteśmy w ogonie Europy. Szczególnie niedoceniani są młodzi ludzie, a przecież od nich w przyszłości zależeć będzie kondycja polskiej nauki. Jeśli już w zarodku dusimy naukowego ducha, to jak on ma przeżyć?

Oczywiście dzięki unijnym dotacjom udało się wybudować nowoczesne laboratoria, ale zapomniano o osobach, które mają z nich korzystać. To tak, jakby ktoś kupił dobre auto, ale nie przyszło mu do głowy, że aby nim jeździć, trzeba mieć też środki na paliwo. Budżet NCN na ten rok wynosi niecały miliard złotych.

Z drugiej strony zdarza się, że pieniądze są przyznawane na wątpliwe merytorycznie badania, na przykład zespół z Wrocławia, który miał niewielkie dokonania naukowe, otrzymał około 60 mln zł od NCBR na projekt, który wzbudził w środowisku naukowym ogromne wątpliwości merytoryczne. To nie jest zachętą dla młodych ludzi, aby podejmowali karierę naukową.

Zupełnie z niej rezygnują?

Większość lekarzy, jeśli już zajmuje się nauką, to raczej w ramach badań prowadzonych dla firm farmaceutycznych, bo tam są godziwe wynagrodzenia. Bardzo mało jest projektów niekomercyjnych, które powstają „w głowach” lekarzy i wynikają z ich własnych pasji.

Towarzyszy temu zanik autorytetów, osobowości takich jak na przykład Jan Nielubowicz, Witold Orłowski, Stefan Ślopek, Ludwik Hirszfeld czy Andrzej Szczeklik. Dla nich dobro chorego było najważniejsze, a nie wartości materialne.

To wina systemu?

Kolejne rządy przeznaczają za mało środków na naukę, to pewne. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy, że to pieniądz stał się głównym miernikiem sukcesu. Wynik finansowy jednostki, także naukowej, jest oczywiście istotny, ale jeśli będziemy oceniać dokonania przede wszystkim pod tym kątem, to niczego wybitnego nie osiągniemy.

Kultura pieniądza jest wszechobecna i trudno jest z tym walczyć…

To prawda. Nie dziwię się lekarzom, którzy wolą pracować z pacjentem, a nie w laboratorium. Mogę nawet zrozumieć, że na naukę przeznacza się mało pieniędzy, bo w budżecie państwa są inne priorytety. Niezrozumiałe jest jednak to, że nie dba się o jej jakość. Na przykład w wyniku ostatnich zmian w procesie zdobywania tytułu doktora habilitowanego drastycznie obniżono wymagania dotyczące trybu uzyskiwania awansu naukowego.

W Portugalii przy obronie przewodu doktorskiego z nauk medycznych zaprasza się uczonych z zagranicy, głosowanie jest tajne, u nas natomiast decydowanie o losach pracy habilitacyjnej odbywa się w jawnym glosowaniu, po krótkiej dyskusji. Głosowanie może być tajne, ale – uwaga – nie na wniosek członka komisji habilitacyjnej, ale habilitanta. Przecież to zakrawa na kpinę!

Poziom rozpraw habilitacyjnych – przynajmniej w medycynie – uległ drastycznemu obniżeniu. Co do doktoratów, to nawet prasa codzienna ostatnio informowała, w jaki sposób można u nas uzyskać stopień naukowy, zwłaszcza jeśli się jest tzw. celebrytą. Pani Minister Nauki obiecała interwencję w tych sprawach – oby skuteczną!

Czy polska nauka jest w jakikolwiek sposób doceniana na świecie?

Mamy bardzo zdolnych uczonych, którzy zrobili międzynarodową karierę, w zbyt wielu przypadkach jednak poza granicami kraju. Słabą stroną polskiej nauki jest jej niska innowacyjność, wyrażająca się np. patentami. Wiadomym jest, że od dawna nie wprowadzono żadnego leku innowacyjnego, który powstałby w naszym kraju.

Często jesteśmy informowani o sukcesach naszej medycyny w stylu: „Po raz pierwszy w Polsce…”, itd. To oczywiście dobrze, że staramy się nadążać za osiągnięciami medycyny światowej, ale dlaczego zupełnie sporadycznie dowiadujemy się, że po raz pierwszy w skali światowej medycyna zyskała coś, co zostało zrobione w Polsce?

Wywiad ukazał się w „Gazecie Lekarskiej” nr 11/2014