Włochy: Boskie Wybrzeże i wyspa marzeń (foto)
Czy istnieje miejsce, w którym górskie ścieżki spotykają się z morskim horyzontem, a w powietrzu unosi się zapach cytryn, soli i kwiatów? Okazuje się, że wystarczy podążyć na południe Włoch – ku wybrzeżu Amalfi i wyspie Capri. To podróż nie tylko przez przestrzeń, ale i przez zmysły.





Włosi nazywają to miejsce „Divina Costiera” – Boskim Wybrzeżem. I trudno się dziwić. Malownicze miasteczka zawieszone na skalnych zboczach, wąskie serpentyny wijące się między klifami, romantyczne zatoczki i krystaliczna woda – wszystko tu zdaje się być dziełem sztuki. Wybrzeże Amalfi to nie tylko hit Instagramu, ale też raj dla tych, którzy szukają autentyczności, zachwytu i ciszy. Najlepiej z filiżanką espresso w dłoni i słońcem na twarzy.
Vietri, Cetara i pierwsze zachwyty
Podróż warto zacząć w Vietri sul Mare – bramie do wybrzeża Amalfi. Miasteczko słynie z ręcznie malowanej ceramiki, która zdobi domy, schody i place. Vietri jest spokojniejsze i mniej zatłoczone niż jego słynniejsi sąsiedzi, co czyni je idealną bazą wypadową. Już pierwsze poranne światło odbijające się od kolorowych mozaik sprawia, że mamy ochotę po prostu spacerować bez celu, chłonąć każdy detal i dać się porwać włoskiemu dolce far niente.
Stąd łatwo dotrzemy do Cetary – niewielkiej osady rybackiej, w której czas płynie wolniej. To tu spróbujemy lokalnego przysmaku – colatura di alici, aromatycznego sosu z anchois, którego receptura sięga czasów rzymskich. Długie, leniwe popołudnie w trattorii nad brzegiem morza i spacer plażą wśród palm – takie chwile zostają z nami na zawsze. Cisza, spokój, woda muskająca brzeg. Tylko my i zapach soli.
Amalfi i balkon nad morzem
Chociaż Amalfi jest głównym punktem orientacyjnym regionu, ukrytym skarbem jest Atrani – najmniejsze miasteczko we Włoszech, ciasno wciśnięte między skały. Wąskie zaułki, pranie suszące się w oknach, miejscowi mieszkańcy rozmawiający na ławeczkach – wszystko tu przypomina o prostocie i pięknie włoskiej codzienności. Tu czujemy, że nie jesteśmy tylko turystami, ale też częścią większej opowieści. To jeden z tych zakątków, gdzie nawet godzina bez telefonu i planu dnia staje się cenniejsza niż tysiąc zdjęć.
Z kolei Amalfi – pełne życia i kolorów – zachwyca monumentalną katedrą Sant’Andrea, malowniczym portem i cytrynowym aromatem unoszącym się w powietrzu. Obowiązkowym deserem jest tu granita podawana w wydrążonych cytrynach – orzeźwiająca rozkosz, idealna po spacerze brukowanymi uliczkami.
A gdy wieczorem usiądziemy na schodach katedry z widokiem na mieniące się w świetle latarni palmy, zrozumiemy, że właśnie tu bije serce wybrzeża.
Z Amalfi warto wybrać się pieszo lub autobusem do Ravello – miasteczka artystów i romantyków. Tu na Tarasie Nieskończoności w ogrodach Villi Cimbrone świat zdaje się zatrzymywać. Widok na klif i lazurową taflę morza zapiera dech – i na długo zostaje w pamięci. Wśród ciszy ogrodów łatwo zrozumieć, dlaczego Gustav Klimt, Virginia Woolf czy Richard Wagner właśnie tu szukali natchnienia.
Ravello to także eleganckie place, dziedzińce, ogrody pełne róż i wiecznie zielonych cyprysów. Warto odwiedzić również średniowieczną Villa Rufolo – z jej wieżą, tarasem i magicznym ogrodem. A kiedy ostatni promień słońca zgaśnie za horyzontem, Ravello odsłania swoje najpiękniejsze oblicze – spokojne, intymne, poetyckie. To miejsce, w którym nawet cisza ma muzykę.
La dolce vita na klifach
Nie sposób pominąć Positano – kolorowej kaskady domów, która zdaje się spływać ku morzu. To jedno z najbardziej fotogenicznych miejsc we Włoszech, ale też idealna przestrzeń na romantyczne spacery i długie kolacje przy dźwiękach muzyki i zapachu bazylii. Tu dolce vita nie jest sloganem – to styl życia. I zachwyt, który trwa od pierwszego do ostatniego spojrzenia.
Z Positano niedaleko do Fiordo di Furore – ukrytej zatoczki z kamiennym mostem łączącym dwa klify. To miejsce, gdzie natura stworzyła własną scenę – teatralną, intymną, bajkową. Schodząc po ścieżce do plaży i słysząc tylko szum wody oraz własne myśli, trudno nie poczuć wdzięczności za możliwość bycia właśnie tu.
Gdzie mit spotyka rzeczywistość
Jeśli ktoś pragnie uciec od lądu, powinien popłynąć na Capri. Wyspa, która od czasów cesarzy inspirowała poetów, malarzy i zakochanych, łączy w sobie dzikość natury i nutę luksusu. Przypływając do portu Marina Grande, trafiamy w sam środek zgiełku, ale wystarczy kilka kroków, by znaleźć zaciszne alejki i tarasy widokowe.
Capri dzieli się na dwa światy: eleganckie miasteczko Capri i spokojniejsze, bardziej autentyczne Anacapri. To właśnie w Anacapri znajdziemy najpiękniejsze widoki – z Monte Solaro, najwyższego punktu wyspy, oraz z tarasu Villi San Michele. Wjazd kolejką krzesełkową sam w sobie jest atrakcją – unosimy się ponad gajami cytrynowymi i opuncjami, chłonąc błękit morza aż po horyzont.
Zejście w dół Schodami Fenickimi to podróż przez historię i krajobraz – z widokiem na zatokę i morze mieniące się odcieniami szmaragdu i lazuru. Po drodze mijamy krzyże wykute w skale – pamiątki po dawnych mnichach, którzy modlili się tu o ochronę przed spadającymi kamieniami. Mistycyzm i natura w idealnej harmonii.
W centrum Capri warto usiąść na Piazzetcie – sercu wyspy, skąd odchodzą eleganckie uliczki pełne butików, perfumerii i małych galerii. To miejsce spotkań, obserwacji i… marzeń. Stąd już tylko kilka minut dzieli nas od Ogrodów Augusta i słynnej Via Krupp – wijącej się zygzakami drogi, zawieszonej nad morzem jak wstęga wiatru. Nawet jeśli jest zamknięta, widok z góry zapiera dech.
A jeśli chcemy doświadczyć magii Capri naprawdę – nie można pominąć Grotta Azzurra. Magiczna jaskinia, do której wpływa się tylko niewielką łodzią, przechyliwszy głowę, by zmieścić się w niskim wejściu. W środku – ciemność i nieziemski błękit, który wydaje się pochodzić z innego świata. To doświadczenie, które zostaje w sercu jak echo wakacyjnej miłości.
Capri i Amalfi to podróż w stronę piękna. To czas, który płynie wolniej – między espresso a kieliszkiem limoncello, w cieniu bugenwilli i cytrynowych drzew. To miejsce, gdzie nawet lekarz może zapomnieć o codziennych obowiązkach i zakochać się w krajobrazie, w kuchni, w spokoju. Jeśli więc szukasz destynacji, która pobudzi zmysły, wyciszy myśli i przypomni, że warto się zatrzymać – Amalfi i Capri czekają z otwartymi ramionami. Wystarczy dać się porwać.
Wybrzeże Amalfi i Capri w pigułce:
- Jak dotrzeć? Najwygodniej samolotem do Neapolu. Z lotniska kolejką do Salerno, skąd są autobusy SITA lub promy łączące miasteczka wybrzeża. Alternatywnie: lot do Rzymu + pociąg do Salerno.
- Transport lokalny: autobusy SITA, statki, promy i prywatne łódki (szczególnie polecane między Amalfi, Positano i Capri). W sezonie warto kupować bilety z wyprzedzeniem – tłumy są spore!
- Samochód? Tylko dla doświadczonych kierowców! Droga SS163 (tzw. Amalfitana) jest wąska, kręta i zatłoczona. Problemem są też parkingi – drogie i ograniczone. Lepiej przemieszczać się lokalnym transportem.
- Co koniecznie spróbować? Limoncello – likier z lokalnych cytryn. Delizia al limone – cytrynowy deser marzenie. Spaghetti con colatura di alici – makaron z esencją anchois. Granita di limone – najlepsza w Amalfi. Świeże owoce morza i lokalne białe wino.
- Najlepszy czas na wyjazd: maj–czerwiec i wrzesień–październik – ciepło, ale bez tłumów. Lipiec i sierpień są najdroższe i najbardziej zatłoczone. Listopad zaskakuje ciszą i spokojem – idealny na romantyczne spacery i zwiedzanie bez pośpiechu.
- Co zobaczyć koniecznie? Katedra w Amalfi. Taras Nieskończoności w Ravello. Plaża w Positano Fiordo di Furore. Monte Solaro (Capri). Ogrody Augusta i Grotta Azzurra. Spacer Schodami Fenickimi. Villa San Michele w Anacapri.
- Dodatkowa rada: nie planuj zbyt intensywnie – najlepsze wspomnienia tworzą się wtedy, gdy pozwolisz sobie po prostu iść bez celu i chłonąć piękno chwili.
Joanna Bon
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 7-8/2025