Wojnar: Patomorfolodzy mają pod górkę
Jak zatrzymać lekarzy w kraju? Co zrobić, aby zachęcić ich do kształcenia w takich specjalnościach jak patomorfologia? Co na ten temat uważa Andrzej Wojnar, przewodniczący Komisji Etyki Lekarskiej NRL, konsultant wojewódzki i kierownik Zakładu Patomorfologii Dolnośląskiego Centrum Onkologii?
Foto: Marta Jakubiak
– O tym, że jest za mało lekarzy i o zagrożeniach wynikających z tego stanu rzeczy mówi się od lat, jednak dotychczasowe działania podejmowane przez resort zdrowia okazały się mało skuteczne. Szczególnie trudna jest sytuacja w niszowych specjalnościach, a taką jest patomorfologia, którą reprezentuję.
Patomorfolog nie ma dyżurów na oddziale czy w izbie przyjęć, nie ma bezpośredniego kontaktu z chorym człowiekiem, nie trzyma pacjenta za dłoń, nie widzi jego dziękczynnego uśmiechu czy łez dopingujących do pomocy. Często pacjent w ogóle nie wie, że ręką chirurga, chemioterapeuty czy radioterapeuty kieruje patomorfolog.
Wiele osób, zwłaszcza kobiet, decydowało się na tę specjalizację m.in. ze względu na skrócony do 5 godzin czas pracy, ale i to, jak wcześniej przydział mleka, decydenci nam zabrali. Mimo że Ministerstwo Zdrowia zaoferowało lekarzom wybierającym ten kierunek specjalizacji profity finansowe, „boomu nie ma”.
Wielu odstrasza wykonywanie sekcji zwłok, ale moim zdaniem problem jest złożony, ponieważ ta dziedzina jest wielodyscyplinarna, przez co jest trudnym działem medycyny.
Przejawia się to w ścisłej współpracy z różnymi specjalnościami: onkologią kliniczną, chirurgią, ginekologią, urologią, neurochirurgią, ortopedią, radioterapią, radiodiagnostyką, dermatologią itd., co wymaga konieczności na bieżąco weryfikowania wiedzy patomorfologa. Szkolenie specjalizacyjne musi więc być prowadzone na takim poziomie, aby mu to zapewnić.
Niestety, praktyka wskazuje, że nie zadowala młodych lekarzy, a często ich zniechęca do wyboru tego kierunku specjalizacji albo szukania lepszych warunków, które oferują zagraniczne placówki służby zdrowia. Kierownik specjalizacji mający pod opieką do trzech specjalizantów, pracujący w kilku miejscach pracy, po prostu nie ma wystarczającej ilości czasu dla swoich podopiecznych, no i nie dostaje za to żadnego wynagrodzenia czy ulg w zatrudnieniu od pracodawcy.
W grę wchodzą także pieniądze: specjalizujący się lekarz z rezydentury nie jest w stanie utrzymać siebie i swojej rodziny, szuka więc dodatkowego zatrudnienia, co odbija się na jakości przygotowania do egzaminu specjalizacyjnego. Samorząd lekarski przez cały czas zabiega, aby jakość szkoleń zarówno specjalizacyjnych, jak i z zakresu kształcenia ustawicznego była coraz wyższa, ale działania muszą być podejmowane przede wszystkim przez decydentów.
Codziennie nowa dostawa materiałów do badań. W pojemniczkach, słoikach, a nawet wiaderkach. Trzeba z nich pobrać wycinki i przygotować do zbadania pod mikroskopem. Proces preparowania trwa wiele godzin. Aż w końcu na szkiełku powstaje zagadka, którą trzeba rozwikłać… Więcej w reportażu z Zakładu Patomorfologii Szpitala Bródnowskiego w Warszawie.