Transplantologia – misja, pasja, powołanie
Transplantologia to najbardziej spektakularna dziedzina medycyny i choć wciąż jest za mało przeszczepień narządów w stosunku do oczekujących na tego rodzaju leczenie, odnosi coraz większe sukcesy. W 2014 roku przeprowadzono w Polsce ponad 1200 przeszczepów narządów od zmarłych dawców oraz ponad 60 od dawców żywych. Dane te nie budzą emocji, ale kiedy 29 lat temu w Zabrzu dokonano pierwszego udanego przeszczepienia serca, wydarzenie to było newsem.
Foto: Marta Jakubiak
Dziś o transplantologii mówi się w kontekście tysięcy uratowanych żyć, listy oczekujących na przeszczep, problemów z pozyskiwaniem narządów od dawców, wniosków wpływających do Centralnego Rejestru Sprzeciwów przy Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnym ds. Transplantacji „Poltransplant”. Ostatnio więcej jednak mówi się o tym, jak transplantologia wpłynęła na świadomość lekarzy, a także, jak przełamuje stereotypy myślenia, wprowadza nowe technologie i standardy postępowania, które stają się uniwersalne.
Najczęściej przeszczepianym narządem jest nerka, najrzadziej – płuco, po drodze jest serce, którego pierwsze przeszczepienie w Polsce było kamieniem milowym rodzimej transplantologii. Lista przeszczepianych narządów i tkanek wciąż się wydłuża. Przeszczepia się rogówki, szpik, wątrobę, trzustkę i tak skomplikowane operacje jak przeszczepienie twarzy i kończyny (w tym roku przeszczepiono jedną kończynę górną).
Choć te zabiegi, są jeszcze w Polsce pionierskie, znalazły uznanie na forum międzynarodowym. Granice niemożliwego wciąż są przekraczane. Nasuwa się więc pytanie, w jakim kierunku zmierza transplantologia, jak będzie wyglądała za 10 czy 20 lat? Zdaniem prof. Romana Danielewicza, dyrektora „Poltransplantu”, duże nadzieje wiąże się z nowymi technologiami – przechowywaniem serca w normotermii, co pozwala na pobranie tego narządu po zatrzymaniu jego akcji, regenerację i skuteczne przeszczepienie.
Takie metody są także opracowywane do przechowywania wątroby czy płuc, z nadzieją że zwiększy to liczbę narządów pozyskiwanych do przeszczepienia od dawców o rozszerzonych kryteriach, np. po zatrzymaniu krążenia. – Sukces kardiochirurgów australijskich stosujących te metody może przyspieszyć ich kliniczną implementację – tłumaczy profesor.
Duże nadzieje są też związane z medycyną regeneracyjną czy „hodowaniem” narządów z wykorzystaniem komórek macierzystych biorcy. Na razie są to eksperymenty, ale na tyle zaawansowane, że być może wyprzedzą osiągnięcia w zakresie ksenoprzeszczepów, nad którymi naukowcy pracują od lat. Bada się także możliwości regeneracji narządów własnych, które mogą być wykorzystane dzięki urządzeniom protezującym (tzw. sztuczne komory serca lub urządzenia wspomagające serce).
– Ich wykorzystanie w kardiochirurgii jest coraz szersze i stanowią one „pomost do transplantacji”. Dzięki poprawie wyników takiego leczenia i coraz lepszej jakości tych „protez” są one coraz mniej uciążliwe dla pacjentów, ale co najważniejsze – pozwalają one niektórym z nich uniknąć przeszczepienia. Być może w przyszłości w wybranych przypadkach będzie to leczenie docelowe, bez konieczności przeszczepiania serca od zmarłego dawcy – konkluduje profesor Danielewicz.
Z liderem, ale zespołowo
Za osiągnięciami w transplantologii, stoją nie tylko wysokie kwalifikacje, ale szczególne cechy osobowościowe, takie jak otwartość na nowe idee, determinacja i umiejętność pracy w zespole. Dotyczy to zarówno lekarzy bezpośrednio stojących przy stole operacyjnym – chirurgów i anestezjologów czy instrumentariuszek, jak i sztabu medyków uczestniczących w pozyskiwaniu narządów, orzekaniu o śmierci mózgowej czy opiece nad zwłokami (ogromną pracę wykonują anestezjolodzy).
Ten zespół musi mieć lidera, ale takiego, który daje jego członkom na tyle dużo przestrzeni, że wyzwala w nich kreatywność. Transplantologia jest więc dziedziną medycyny niezwykle wymagającą, jeśli chodzi o umiejętności, zaangażowanie w pracę i poświęcony czas. Jest to – jak podkreślają transplantolodzy – model pracy holenderski, który zakłada, że osoby pracujące z liderem-mistrzem powinny się rozwijać, z czasem stając się także liderami, bo to jest gwarancją sukcesu terapeutycznego i postępu.
Zdaniem prof. Romana Przybylskiego ze Śląskiego Centrum Chorób Serca, wielu liderów wyrosło na fali pasji do transplantologii zaszczepionej jeszcze przez prof. Zbigniewa Religę. Czy młodemu pokoleniu lekarzy może jej zabraknąć? Profesor obawia się, że tak, jeśli na uczelniach nie będzie się mocniej pracować ze studentami medycyny, by jak najwcześniej budzić w nich motywację i inspirować ich do poszerzania horyzontów.
– W kołach naukowych, w Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii spotykamy zapaleńców, którzy poświęcają swój wolny czas, trenują na fantomach i to jest ogromny potencjał, rzecz w tym, by trafili na liderów, którzy nimi pokierują – tłumaczy prof. Przybylski. Prof. Piotr Knapik, prezes Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, który przez lata pracował w zespole transplantologów dodaje, że jeśli zawodowi lekarza towarzyszy pasja i poczucie misji, zdecydowanie łatwiej go wykonywać z poświęceniem, o czym zawsze warto pamiętać przy wyborze tak trudnej drogi zawodowej, jaką jest transplantologia.
Więcej pobrań
W opinii wielu lekarzy sukcesu polskiej transplantologii należy także upatrywać w uporządkowaniu zagadnień prawnych dotyczących tej dziedziny medycyny. Ustawa o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów, która szczegółowo reguluje te kwestie, a także sprawę orzekania o śmierci mózgowej, stała się podstawą do zorganizowania i prawidłowego funkcjonowania transplantologii w Polsce. Wciąż jednak wiele kwestii pozostaje otwartych.
Prof. Krzysztof Kusza, konsultant krajowy ds. anestezjologii i intensywnej terapii, zaznacza, że w Polsce lekarze wciąż mają problem z kwalifikacją potencjalnych dawców przeszczepu. To dlatego, że tak naprawdę ciężar ten wzięła na siebie anestezjologia i intensywna terapia, a inne dyscypliny medyczne uczestniczą w tym procesie w mniejszym stopniu.
– Rozwinęliśmy wiele technologii ratujących życie niezwiązanych z transplantologią (z ostrą niewydolnością oddechową, ostrą niewydolnością krążenia), ale na tych urządzeniach, które generują niepulsacyjny przepływ krwi, pacjenci również umierają i musimy nauczyć się orzekać o tej śmierci – tłumaczy prof. Kusza.
Problemem wymagającym rozwiązania są także niekorzystne dla intensywnej terapii proporcje liczby łóżek. W Polsce jest tylko 1,7 proc. stanowisk intensywnej terapii, a w krajach Unii Europejskiej wskaźnik ten wynosi 5 proc. Krajowy konsultant ds. transplantologii, prof. Lech Cierpka, zaznacza, że mimo tych ograniczeń liczba transplantacji w Polsce sukcesywnie wzrasta, gdyby jednak w pełni wykorzystano potencjał tkwiący w szpitalach wieloprofilowych, liczba pobrań mogłaby być większa.
– Społeczeństwo akceptuje pozyskiwanie do przeszczepienia narządów ze zwłok, o czym świadczy znikoma liczba wniosków wpływających do Centralnego Rejestru Sprzeciwów, a jednak wskaźnik donacji wynosi u nas 15,4 zmarłych na milion mieszkańców, podczas gdy w innych krajach Europy, np. w Hiszpanii 30-35 na milion mieszkańców – zastrzega profesor.
Dodaje, że lekarze z oddziałów intensywnej terapii w szpitalach wieloprofilowych z niechęcią podchodzą do podtrzymywania funkcji narządów i wentylowania zwłok, a tym samym do uczestnictwa w pozyskiwaniu dawców, gdyż jest to dla nich dodatkowe obciążenie. Jest przekonany, że w przyszłości to się zmieni, ponieważ do programu studiów medycznych wchodzą zagadnienia związanie z tym tematem i dla młodych lekarzy, lepiej wyedukowanych, podtrzymywanie funkcji narządów po śmierci będzie wpisane w ich obowiązki zawodowe.
Uważa też, że w każdym szpitalu wieloprofilowym powinien być koordynator, który będzie identyfikował potencjalnych dawców i kierował czynnościami w sytuacjach, kiedy w takiej placówce nastąpi zgon, co także pozwoli zwiększyć liczbę pobrań i przeszczepów.
Lucyna Krysiak
Artykuł ukazał się w „Gazecie Lekarskiej” nr 12-2014/1-2015