„Żywna”, czyli prawdziwa i szczera – Stefania Perzanowska (1896-1974)
Miała dwadzieścia lat i studiowała medycynę na Uniwersytecie Warszawskim, gdy zdecydowała się wstąpić do Polskiej Organizacji Wojskowej (POW).
Foto: arch. prywatne
Tajna organizacja wojskowa POW powstała w sierpniu 1914 r. w Warszawie z inicjatywy Józefa Piłsudskiego, w wyniku połączenia działających w Królestwie Polskim konspiracyjnych Związku Walki Czynnej i grup Armii Polskiej w celu walki z rosyjskim zaborcą.
Od 1 października 1918 r. służyła w polskiej ochotniczej organizacji wojskowej utworzonej we Lwowie przez kobiety pragnące walczyć o niepodległość Polski, nazywanej Ochotniczą Legią Kobiet. Otrzymała przydział do 2. Dywizji Piechoty Legionów. Uczestniczyła w walkach pod Łukowem i Lwowem, gdzie dowodziła Sanitarnym Batalionem Kobiecym oraz pełniła w randze podporucznika obowiązki lekarza batalionu i dowództwa taborów aż do kwietnia 1919 r. Od samego początku używała pseudonimu „Żywna” – co oznaczało „szczera, prawdziwa”. Po powrocie do Warszawy pracowała jako sekretarka centrali pocztowej Okręgu Warszawskiego POW, a później całego wydziału. Poślubiła Waldemara Jerzego Szwarcbarta, dyrektora kasy chorych, także osobę zasłużoną dla POW (w Częstochowie).
Kontynuując studia medyczne, była początkowo wolontariuszem w Instytucie Higieny Dziecięcej przy ul. Litewskiej u prof. Mieczysława Michałowicza, potem w laboratorium Szpitala Ujazdowskiego przy ul. Pokornej u płk. dr. Leona Karwackiego. Po raz kolejny przerwała studia, aby wziąć udział w wojnie 1920 r., służąc w Ochotniczej Legii Kobiet jako lekarz Baonu Wartowniczego. Po jej zakończeniu związała się początkowo ze Szpitalem Wolskim, gdzie pracowała w oddziale chorób wewnętrznych u prof. Anastazego Landaua i w Warszawskiej Powiatowej Kasie Chorych. Po odbyciu specjalizacji z chorób wewnętrznych w klinice internistycznej Uniwersytetu Wiedeńskiego przeniosła się do Sosnowca, gdzie pracowała w kasie chorych, początkowo jako lekarz domowy oraz naczelny lekarz szkolny. Prowadziła tam także prywatną praktykę lekarską. W 1937 r. wyszła po raz drugi za mąż, za Zygmunta Perzanowskiego, lekarza okulistę, z którym wyjechała do Radomia, gdzie pracowała jako lekarz w Wydziale Zdrowia. W 1939 r. otrzymała nominację na stanowisko ordynatora oddziału chorób wewnętrznych Szpitala Miejskiego w Radomiu.
Po wybuchu II wojny światowej Perzanowscy zostali zmobilizowani i wraz ze swymi szpitalami ewakuowani na Wschód. Dr Zygmunt Perzanowski zginął jako jeniec obozu w Starobielsku, zrozpaczona i nic nie wiedząca na temat losów męża dr Perzanowska wraz z córką Zofią powróciła do Radomia. Tam podjęła pracę w Wydziale Zdrowia oraz weszła w skład konspiracyjnego zgrupowania Armii Krajowej „Huragan”, zachowując swój pseudonim z POW – „Żywna”. Jej działalność polegała na organizowaniu szkoleń w ramach podziemnej służby zdrowia, przenoszeniu broni i amunicji na punkty wyjściowe do akcji dywersyjnych. Nocą z 10 na 11 listopada 1942 r. gestapo aresztowało dr Perzanowską w jej mieszkaniu, w którym znajdowała się skrzynka kontaktowa Komendy Głównej Armii Krajowej w Warszawie. Pomimo brutalnego śledztwa zachowała godną postawę. W dniu 7 stycznia 1943 r. została wywieziona do obozu koncentracyjnego na Majdanku (KL Lublin). Pomimo tragicznych warunków sanitarnych panujących w nowo powstałym obozie kobiecym, dr Perzanowska niezwłocznie rozpoczęła organizację życia obozowego. Od pierwszych chwil w obozie opiekowała się chorymi.
Pierwszy zabieg chirurgiczny – nacięcie ropnia okołomigdałkowego – wykonała nożem kuchennym, służącym blokowej do krojenia chleba. Zalecała współwięźniarkom codzienne mycie się śniegiem i wzajemne kontrole czystości. Jednakże mimo wszelkich starań, by zachować czystość, jeszcze w styczniu pojawiły się pierwsze zachorowania na tyfus plamisty. Kiedy dr Perzanowska, pomimo braku typowej wysypki skórnej, postawiła wstępne rozpoznanie tyfusu u gorączkującej więźniarki, lekarz SS wpadł w furię, wygrażał jej pięściami oraz zwymyślał ją najordynarniejszymi słowami. Chorą zaś uznał za symulantkę. Po dwóch dniach, kiedy pojawiły się typowe zmiany na skórze, ten sam lekarz SS zmienił swoje nastawienie. Był nawet skłonny spełnić prośby dr Perzanowskiej i posłuchać jej zalecenia dotyczącego konieczności izolacji chorych zakaźnie. Niemcy bardzo obawiali się epidemii. Wydano więc zgodę na utworzenie baraku szpitalnego, który stał się zalążkiem późniejszego szpitala obozowego, tzw. rewiru. Początkowo przydzielono na ten cel niewykończony jeszcze barak bez drzwi, okien, podłogi i sufitu.
Po wydzieleniu pierwszej salki dla chorych, dr Perzanowska własnoręcznie składała trzypoziomowe prycze, które złośliwy lekarz SS kazał jej kilkakrotnie rozkładać i przenosić w inne miejsce. Pomimo ciężkiej pracy i starań lekarka nie miała ani leków, ani wyposażenia, by pomagać chorym. Brak było nie tylko sprzętu medycznego, ale także elementarnego wyposażenia: naczyń, kubeczków, basenów czy nocników. Aby przygotować dla chorych suchary, cienkimi kromkami obozowego chleba okładano piecyk ogrzewający barak, tzw. kozę. Gotowano też na nim wodę, a czasami kartoflankę ze „zorganizowanych” ziemniaków. Mimo to szpital obozowy był miejscem, gdzie niektóre chore i wyczerpane kobiety mogły przeczekać najtrudniejsze dni, nie uczestnicząc w wielogodzinnych apelach i nie wychodząc do pracy. Było to możliwe, ponieważ dr Perzanowska ukrywała w nim skrajnie wyczerpane lub skazane na śmierć więźniarki, fałszując w tym celu dokumentację chorobową.
Pracowała bez przerwy siedem dni w tygodniu, po kilkanaście godzin na dobę, nieprzerwanie. Tuż przed ewakuacją, 25 marca, dr Perzanowska napisała w grypsie do Janiny Bujwidowej: „Starzy bywalcy obozowi, już nie jesteśmy tacy jak rok temu. Nie jest tak łatwo byle czym zastraszyć i wyprowadzić nas z równowagi. To wszystko, na co byliśmy zmuszeni patrzyć i cośmy przeszli, stępiło przede wszystkim naszą wrażliwość. Czasem mam wrażenie, że to przypomina pobyt na froncie. Przeżycie w warunkach normalnych okropne – jak śmierć kogoś znajomego, kolegi, towarzysza, tutaj nabrało takich cech codzienności, że wrażliwość na to musiała stępieć. Tak, że nie przejmujcie się tak bardzo naszym stanem. Wierzę, że co ma być, to się stanie i wierzę, że będzie dobrze. Przede wszystkim chcę bronić chorych, co jest moim elementarnym obowiązkiem. Są tu też osoby, które się załamują łatwo nerwowo już teraz – te trzeba podtrzymywać. Ja czuję się fizycznie i psychicznie mocno, więc wędrówkę ewentualną na pewno przetrzymam dobrze. Postaram się dawać Ci wiadomości o sobie jak najczęściej. Jasiulku, całym sercem i myślami z Tobą jestem, Boskiej opiece oddaję Ciebie i siebie, i czekam dalszego ciągu spokojnie. Wasza Matka”.
15 kwietnia 1944 r. dr Perzanowska została wraz z chorymi przewieziona do KL Auschwitz-Birkenau, a stamtąd do KL Ravensbrück i dalej do Neustadt-Glewe. W każdym z obozów opiekowała się chorymi. Wyzwolona 2 maja 1945 r. powróciła do Radomia, gdzie objęła stanowisko ordynatora Oddziału Chorób Wewnętrznych Szpitala Miejskiego w Radomiu. Przewodniczyła Komisji Lekarskiej w Wydziale Zdrowia i w Związku Wojowników o Wolność i Demokrację (ZBOWID). Utworzyła we własnym mieszkaniu bezpłatną poradnię dla byłych więźniów obozów koncentracyjnych i ich rodzin. Była inicjatorką utworzenia Szkoły Pielęgniarskiej w Radomiu, a także jej honorowym kierownikiem i wieloletnim wykładowcą. Wygłaszała referaty i publikowała artykuły związane z tematyką obozową, głównie w „Przeglądzie Lekarskim – Oświęcim”. Najbardziej przejmujące są jednak jej osobiste wspomnienia opublikowane w 1970 r. w książce pt. „Gdy myśli do Majdanka wracają”. Ale dr Perzanowska publikowała także na temat zagadnień związanych z powstaniem styczniowym oraz opracowała biografie Marii Skłodowskiej-Curie i Marii Konopnickiej.
Należała do licznych towarzystw naukowych i społecznych, m.in. do Związku Lekarzy Polskich, Towarzystwa Internistów Polskich, Towarzystwa Kardiologicznego, Towarzystwa Przeciwgruźliczego, Zrzeszenia Lekarzy Ubezpieczalni Społecznych, ZBOWID-u, Towarzystwa Opieki nad Byłymi Więźniami Majdanka, Polskiego Czerwonego Krzyża, Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, Frontu Jedności Narodu. Ulica jej imienia znajduje się w Radomiu. Zmarła 16 sierpnia 1974 r. w Warszawie, gdzie została pochowana na Cmentarzu Powązkowskim. W 2017 r. wnukowie dr Perzanowskiej – Krzysztof i Andrzej Korczakowie – przekazali do Muzeum na Majdanku ponad 500 różnego rodzaju archiwaliów (listów, notatek, dokumentów) oraz pamiątki po swojej Babci.
Maria Ciesielska
Przewodnicząca Sekcji Historycznej OIL W Warszawie, Ośrodek Historyczny NIL