19 marca 2024

Dyrektorzy szpitali pochwalą się większą liczbą specjalistów?

Wszystko wskazuje na to, że ustawa o zawodach lekarza i lekarza dentysty wkrótce zostanie znowelizowana. Rząd i Ministerstwo Zdrowia chcą ułatwić podejmowanie pracy w Polsce absolwentom medycyny spoza Unii Europejskiej.

Foto: pixabay.com

Komentuje dr Paweł Czekalski, prezes ORL w Łodzi:

– Konsekwencją wprowadzenia nowych egzaminów dla lekarzy kończących studia poza UE będzie nierówne traktowanie. Wydaje się, że LEW i LDEW staną się boczną furtką w dostępie na nasz rynek pracy, a ich zaliczenie będzie łatwiejsze niż LEK-u i LDEK-u.

Uważam, że gwarancją profesjonalizmu i sumienności wykonywania zawodu, a co za tym idzie bezpieczeństwa pacjentów, powinna pozostać procedura nostryfikacyjna. Wprowadzanie daleko idących ułatwień dla lekarzy spoza UE naruszy pryncypia stawiane lekarzom w Polsce i może negatywnie odbić się na pacjentach.

Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, okręgowe rady lekarskie będą weryfikować kompetencje lekarzy z tytułami specjalisty uzyskanymi poza UE m.in. w oparciu o program odbytego szkolenia specjalizacyjnego. Samorząd lekarski nie powinien się na to zgodzić. Nie wyobrażam sobie, aby ORL lub powołana przez nią komisja przeprowadzała dla lekarzy cudzoziemców dodatkowe egzaminy z poszczególnych dyscyplin. Wiedza z niektórych dziedzin jest bardzo szczegółowa, a nie każda izba blisko współpracuje z uczelnią medyczną.

Ponadto musielibyśmy znać system kształcenia w danym kraju i obowiązujący tam zakres wiedzy, a ten, kto pamięta wielomiesięczne prace komisji uzgodnieniowych z czasów poprzedzających akcesję do UE, wie, jak spore jest to wyzwanie. Brak możliwości merytorycznej weryfikacji stwarza ryzyko dopuszczenia do leczenia osób nieprzygotowanych w wystarczający sposób do pracy. Dzięki wejściu w życie nowych przepisów dyrektorzy szpitali będą mogli pochwalić się większą liczbą specjalistów, ale za jaką cenę? Sądzę, że w perspektywie kilkunastu lat poziom ochrony zdrowia w Polsce może się radykalnie obniżyć.

Wątpię, aby zaczęli do nas przyjeżdżać tylko najlepsi medycy, bo część lekarzy poza UE zarabia całkiem dobrze u siebie. Nowe przepisy z biegiem czasu mogą za to zahamować wzrost wynagrodzeń w Polsce. Młodzi lekarze to widzą, bo uczą się np. języka szwedzkiego i zapewne nie po to, by czytać baśnie Andersena w oryginale. Nie jest tajemnicą, że za granicą panują inne standardy kształcenia niż w Polsce, a u naszych wschodnich sąsiadów medycyny uczy się sporo osób, którym nie udało się dostać na polskie uczelnie.

Nie wydaje mi się, by możliwość „importu” lekarzy była skuteczna w dłuższej perspektywie, bo z niedoborem kadr medycznych zmaga się wiele krajów. Jeśli zarobki w Polsce nie będą adekwatne do nakładu pracy i poziomu odpowiedzialności, to część z tych, co przyjechała, zacznie wyjeżdżać, a z uwagi na doświadczenie uzyskane w naszym kraju, będą mieli otwartą drogę do innych krajów UE.

Na świecie występują różne podejścia moralno-etyczne, wynikające np. z wiary. Warto rozważyć, czy nie powinna zostać wprowadzona jakaś weryfikacja wyznawanych wartości pod kątem możliwości przekładania ich na diagnostykę czy terapię, bo w niektórych kręgach kulturowych podejście do drugiego człowieka i szacunek do życia są inaczej rozumiane niż w naszych realiach. Aby rozpocząć pracę w Niemczech, należy zaliczyć kurs językowo-kulturowy, a dopiero później lekarz może przystąpić do weryfikacji wiedzy specjalistycznej w języku niemieckim. Tymczasem w projekcie ustawy pobieżnie potraktowano kwestię znajomości języka polskiego, co jest kluczowe z punktu widzenia komunikacji z pacjentem.

Notował: Mariusz Tomczak