9 maja 2024

Instalekarze – chwilowy trend czy signum temporis?

Przedstawiciele środowiska lekarskiego dostrzegli edukacyjny potencjał mediów społecznościowych. Coraz chętniej zakładają sobie konta na Facebooku i Instagramie, co pozwala im dotrzeć do szerokiego grona pacjentów – pisze Marcin Pietraszek.

Foto: pixabay.com

Lekarze, w dobie niesprawdzonych porad dr Google, widzą zapotrzebowanie pacjentów na fachową wiedzę medyczną. Social media ułatwiają medykom misję budowania nawyków zdrowotnych w społeczeństwie oraz pokazują bardziej ludzką stronę zawodu zaufania społecznego.

Przewaga nad mediami tradycyjnymi

Jak pokazują dane, Polacy chętnie korzystają z portali społecznościowych. Dzieje się tak, ponieważ serwisy takie jak Facebook czy Instagram umożliwiają użytkownikom interakcję z autorami wpisów, współtworzenie treści, a także ich selekcję zgodnie z preferencjami odbiorców. Ponadto pozwalają szybko wyszukać potrzebne informacje oraz uzyskać fachową poradę. To wszystko daje im przewagę nad mediami tradycyjnymi.

Według danych agencji marketingowej NapoleonCat (kwiecień br.), zajmującej się analizą działań w social mediach, w naszym kraju założono prawie 19,4 mln kont na Facebooku1. Wśród facebookowiczów nieznacznie przeważają kobiety (53 proc.). Najliczniejszą grupą użytkowników są osoby w wieku 25-34 lata (łącznie 5,2 mln osób, co stanowi 27 proc. wszystkich posiadaczy kont w Polsce). Z danych NapoleonCat wynika także, że bardzo popularny jest w Polsce Instagram2. Jest tam zarejestrowanych 7,6 mln kont. Wśród jego użytkowników również przeważają kobiety (58,7 proc.).

Najczęściej z platformy korzystają osoby w grupie wiekowej od 18. do 24. r.ż. (2,7 mln osób, która korzysta z 35,3 proc. wszystkich kont na IG). Z mediów społecznościowych korzystamy zarówno w sprawach prywatnych, jak i zawodowych. Za ich pomocą szukamy informacji, w tym również porad lekarskich dotyczących tego, jak dbać o zdrowie, jak leczyć objawy chorób oraz jak wyrabiać pozytywne nawyki zdrowotne. Z danych GUS3 wynika, że aż 40,3 proc. Polaków używa internetu, aby znaleźć informacje na temat objawów chorób oraz możliwych sposobów ich leczenia.

23,6 proc. rodaków poszukuje informacji u lekarza bądź w placówce opieki zdrowotnej. 14,8 proc. pytanych wiedzę o chorobach czerpie od rodziny, 13,1 proc. z przesyłek pocztowych, a 7 proc. respondentów korzysta z innych źródeł informacji. Prawie jedna czwarta Polaków szuka online informacji o lekarzu przed umówieniem się do niego na wizytę. Te dane pokazują, że prowadząc dialog z pacjentami, warto otworzyć się na media społecznościowe.

Zapotrzebowanie na lekarzy-influencerów

Młodzi lekarze zdają sobie sprawę z popularności mediów społecznościowych i coraz prężniej w nich działają. Fenomen popularności Nicole Wójcicki-Sochackiej, która zebrała ponad milion fanów wokół profilu „Mama Ginekolog”, dowodzi, że w Polsce jest zapotrzebowanie na informacje medyczne w SoMe. Sukces medialny przyszłej ginekolog położnik został doceniony przez tygodnik „Wprost”4. Autorka bloga znalazła się w gronie „Top 50 Najbardziej Wpływowych Polaków”. Obecność blogerki w tym zestawieniu pokazuje siłę portali społecznościowych w obszarze o tematyce zdrowotnej.

Nikogo więc nie powinno dziwić, że Tomek Tomczyk, właściciel marki JasonHunt i pomysłodawca Rankingu Najbardziej Wpływowych Blogerów, w najnowszym podsumowaniu blogosfery5 uwzględnił „Mamę Ginekolog” w dziesiątce najpopularniejszych blogowiczów. Co więcej, wyróżnił jeszcze trzech reprezentantów środowiska lekarskiego. W zestawieniu pojawiła się „Mama Lekarz”, „dbajowzrok.pl” oraz „Róża – lekarz dla dzieci”. Jason Hunt upatruje w tych lekarkach wschodzących gwiazd blogosfery.

Specyficzny sposób komunikacji

Co sprawia, że lekarze aktywnie korzystający z portali społecznościowych cieszą się tak dużym uznaniem? Instamedycy rozmawiają ze swoimi fanami w ich języku, jak równy z równym, i nie chowają się za autorytetem. – W komunikacji z internetową społecznością staram się zmniejszać dystans między pacjentem a lekarzem. Piszemy do siebie po imieniu, używamy języka, którym rozmawia się ze znajomymi. To swobodna dyskusja, nie dostojny monolog i za to cenię social media – tłumaczy Róża Hajkuś, prowadząca konto „Róża, lekarz dla dzieci”.

Doktorzy tacy jak ona na swoich kanałach pokazują kulisy zawodu lekarza bez zbędnego nadęcia. – Chcę pokazać innym zawód tak, jak go widzę: że jako lekarze staramy się, dokształcamy, zależy nam na ludziach, bywamy bezradni wobec pewnych rzeczy i nie rozmawiamy tylko o medycynie – mówi Róża Hajkuś. Instalekarze oprócz przekazywania wiedzy stricte medycznej, udostępniają fanom informacje o swoim życiu prywatnym.

Nie kreują się przy tym na kogoś, kim nie są w prawdziwym świecie. – Nie zależy mi na relacji opartej na udawaniu i kreowaniu fałszywie idealnej rzeczywistości. To by oznaczało brak szacunku dla osób, które poświęcają mi swój czas. Nie każdy mnie polubi, ale osoby, które ze mną zostaną, poznają mnie taką, jaka jestem – podsumowuje Róża Hajkuś. Taka asertywna postawa wobec fanów spotyka się z uznaniem użytkowników social mediów.

Jasna strona

Instalekarze niejednokrotnie wykorzystują swoją popularność na rzecz kampanii edukacyjnych, zbiórek charytatywnych, akcji edukacyjnych. „Mama Ginekolog” podczas tegorocznego finału WOŚP wystawiła na aukcję e-booki swojego autorstwa, z których dochód w całości został przekazany na cele fundacji. W zaledwie trzy dni zebrała ponad 3 mln zł6. To suma pieniędzy, jak podaje tygodnik „Wprost”, która przekroczyła wpłaty dokonane przez duże instytucje finansowe takie jak: mBank oraz MasterCard, a nawet całościową kwotę zebraną przez wolontariuszy WOŚP na terenie Gdańska.

Lekarz pediatra Dawid Ciemięga wsławił się odpieraniem ataków ruchu antyszczepionkowego. Na swoim fanpage’u na Facebooku odpowiadał na zarzuty w sprawie szkodliwości partii szczepionek, która przez kilka godzin przebywała w lodówkach pozbawionych prądu w wyniku wichury. Lekarz zaznaczył, że nie ma powodów do obaw7, ponieważ ze względu na wymogi prawne owe szczepionki zostały zutylizowane.

Swoją postawą naraził się wielu ludziom, którzy zaczęli go hejtować, ponieważ ich zdaniem zalecał stosowanie szczepionek toksycznych. Sytuacja wokół afery szczepionkowej oraz konsekwentna postawa Dawida Ciemięgi zwróciła uwagę mediów na problem hejtu skierowanego w środowisko lekarskie. Przeciwko osobom, które szerzyły mowę nienawiści, zostały skierowane pozwy. Co ciekawe, pediatra z Tych jest pierwszym lekarzem, który pozwał swoją hejterkę8 za oczernianie w internecie.

Dawid Ciemięga znany jest również z tworzonych przez siebie filmów edukacyjnych dotyczących ochrony zdrowia. Uruchomił zbiórkę pieniędzy na rzecz realizacji filmu na temat ruchów antyszczepionkowych oraz niekonwencjonalnych metod leczenia Jerzego Zięby. Zbiórka9 w serwisie zrzutka.pl zakończyła się sukcesem. Ciemiędze udało się zebrać ponad 100 tys. zł, a film jest w trakcie realizacji.

Zagrożenia

Niestety social media mają też swoje ciemne strony. W związku z narastającym tempem życia, pacjentom zaczyna brakować czasu na poszerzanie wiedzy na temat zdrowia, w związku z tym sięgają po pigułki wiedzy serwowane w mediach społecznościowych. Stwarza to ryzyko, że trafią na niesprawdzone informacje, które mogą zagrażać ich zdrowiu oraz życiu. Głośnym echem w środowisku lekarskim odbiła się sprawa lekarza Huberta Czerniaka10, guru ruchu antyszczepionkowego, przeciwko któremu toczy się postępowanie za promowanie postaw antyzdrowotnych.

Okręgowy Sąd Lekarski w Łodzi wymierzył Hubertowi Czerniakowi karę zawieszenia prawa wykonywania zawodu na jeden rok. Wyrok jest nieprawomocny. Sprawa jest w toku. Niestety wpadki zdarzają się również medykom, którzy na co dzień respektują zapisy Kodeksu Etyki Lekarskiej. Parę lat temu z poważnym kryzysem wizerunkowym musiała zmierzyć się „Mama Ginekolog”, po tym jak udostępniła na Facebooku zbiórkę na szkodliwą dla zdrowia terapię Gersona.

Wspomniany post spotkał się z oburzeniem jej fanów, którzy zarzucili lekarce promocję paramedycznych praktyk sprzecznych z współczesną wiedzą medyczną. Krytyka ze strony poirytowanych internautów doprowadziła do tego, że blogerka na pewien czas zawiesiła działalność na Facebooku i od tamtej pory baczniej uważa na udostępniane przez siebie treści. Przytoczone sytuacje pokazują, że medycy, którzy promują medycynę alternatywną, muszą liczyć się ze zdecydowaną krytyką ze strony środowiska lekarskiego, jak i samych pacjentów, czego byliśmy świadkami w związku z zamieszczeniem przez Jerzego Ziębę materiału wideo na temat koronawirusa.

Naczelna Izba Lekarska wraz z Głównym Inspektoratem Sanitarnym wydała wspólne oświadczenie, apelując o „zachowanie szczególnej ostrożności i zdrowego rozsądku w korzystaniu z dostępnych w internecie informacji”, które mogą „spowodować poważny uszczerbek na zdrowiu”. Promowanie medycyny niekonwencjonalnej to nie jedyne zagrożenie mediów społecznościowych. Wiele kontrowersji wzbudza przybierające na sile zjawisko tzw. monetyzacji social mediów.

Instalekarze wykorzystują potencjał swoich społeczności i tworzą dla nich pełną gamę produktów codziennego użytku oraz webinariów, czyli wirtualnych szkoleń dostępnych przez internet. Ten proceder może skutkować naruszeniem art. 63 ust. 2 KEL, mówiącego że: „lekarz nie powinien wyrażać zgody na używanie swego nazwiska i wizerunku dla celów komercyjnych”.

Jednak ogólnikowa wymowa tego zapisu daje szerokie pole do interpretacji. Przyznaje to Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Grzegorz Wrona, który z uwagą przygląda się tej sprawie. – Każdy tego typu przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie. Decyzje o wszczęciu i prowadzeniu postępowań wyjaśniających przez rzeczników odpowiedzialności zawodowej zapadają, jeśli dotrze do nas wystarczająco umotywowana informacja o przewinieniu lekarza – puentuje.

Przedstawiciele samorządu lekarskiego zwracają też uwagę na praktykę samowolnego mianowania się tytułem lekarza specjalisty przez rezydentów w trakcie specjalizacji. Instalekarze tłumaczą to specyfiką mediów społecznościowych, które wymuszają na nich tworzenie zwięzłych, atrakcyjnych, a zarazem klarownych treści. Taki styl prowadzenia dialogu z użytkownikami, jak zapewniają, pozwala na lepsze pozycjonowanie profilu (Instagram daje użytkownikowi 150 znaków ze spacjami na stworzenie spersonalizowanego biogramu, co wymusza prosty, czytelny i spójny opis) oraz skuteczniejsze rozprawianie się z medycznymi mitami. Takie tłumaczenia nie satysfakcjonują każdego, dlatego co i rusz wpływają skargi do NROZ.

Przyszłość lekarzy w social mediach

Mimo zastrzeżeń co do niektórych praktyk instalekarzy, możemy być pewni, że liczba medyków w social mediach będzie rosnąć. Ogromne zainteresowanie profilami „Mamy Ginekolog”, „Mamy Lekarz”, „Mamy Pediatry”, dr. Wojciecha Faleckiego i innych dowodzi, że pacjenci są zainteresowani poszerzaniem wiedzy na temat zdrowia za pośrednictwem portali społecznościowych.

Jednak wraz z popytem na „fastfoodowe” treści medyczne, który nasilił się w dobie trwającej pandemii koronawirusa SARS-CoV-2, rośnie ryzyko, że chorzy potrzebujący rzetelnych porad, trafią na informacje kolportowane przez zwolenników medycyny alternatywnej, oferujących np. cudowne leki na COVID-19, antyszczepionkowców oraz głosicieli teorii spiskowych. Dlatego należy podjąć konkretne działania, mające na celu ukrócenie tego procederu. Takim rozwiązaniem mogłaby być lista certyfikowanych profili medyków.

Tym, którzy by się znaleźli na tej liście, zweryfikowano by tworzone przez nich posty pod kątem merytorycznym oraz prawnym. Pacjenci, wchodząc na profil instalekarza z certyfikatem, mieliby pewność, że zamieszczone przez niego porady są bezpieczne dla zdrowia i życia. Pierwszym lekarzem, który zatroszczył się o certyfikację swojej działalności blogerskiej, był Łukasz Durajski, udzielający się pod pseudonimem „Doktorek Radzi – lekarz Łukasz Durajski”11. Jak przyznaje sam Durajski, długo walczył o akredytację Głównego Inspektoratu Sanitarnego, ale zaznacza, że było warto.

Warto dodać, że w momencie zamykania majowego wydania „Gazety Lekarskiej”, lekarz dostał aprobatę Rzecznika Praw Pacjenta. Ubiegając się o oba patronaty, Durajski zobowiązał się, że publikowane przez niego posty będą w zgodzie z evidence-based medicine. Czy reszta środowiska instalekarzy podąży w ślad za nim? Czas pokaże. Jedno jest pewne, nie można już lekceważyć faktu istnienia instalekarzy, należy bacznie się im przyglądać oraz zastanowić się nad dopracowaniem regulacji dotyczących prowadzenia działalności w social mediach.

Marcin Pietraszek


Przypisy:

  1. https://napoleoncat.com/stats/facebook-users-in-poland/2020/04
  2. https://napoleoncat.com/stats/instagram-users-in-poland/2020/04
  3. https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/zdrowie/zdrowie/ochrona-zdrowia-w-gospodarstwach-domowych-w-2016-r-,2,6.html
  4. https://www.wprost.pl/tylko-u-nas/10264987/ranking-50-najbardziej-wplywowych-polek-i-polakow.html
  5. https://jasonhunt.pl/ranking-najbardziej-wplywowych-blogerow-2019/
  6. https://zdrowie.wprost.pl/zdrowie/10291024/mama-ginekolog-leczy-pisze-prowadzi-interesy-kim-jest-najpopularniejsza-lekarka-w-polsce.html
  7. https://www.facebook.com/lekarzDawidCiemiega/posts/146055529410851
  8. https://innpoland.pl/152969,znany-lekarz-wytacza-dziala-na-antyszczepionkowcow-ciemiega-nakreci-film
  9. https://zrzutka.pl/efkh9a
  10. https://pulsmedycyny.pl/sad-lekarski-zawiesil-na-rok-lekarza-ktory-kwestionowal-koniecznosc-szczepien-974628
  11. http://www.doktorekradzi.pl/