24 kwietnia 2024

Odmowa hospitalizacji

Pacjent, z wywiadem przebytego ciężkiego zapalenia płuc, zakrzepicą żył głębokich kończyny dolnej, przyjmujący przewlekle Acenocumarol, zgłosił się do lekarza rodzinnego z powodu osłabienia i duszności.

Foto: pixabay.com

Ten ocenił stan pacjenta jako ciężki, z rozpoznaniem podejrzenia zatorowości płucnej, i skierował go do szpitala na oddział wewnętrzny.

Lekarz dyżurny izby przyjęć szpitala powiatowego (obwiniony) – po wykonaniu pacjentowi badania rtg. klatki piersiowej – nie przyjął go na oddział i polecił mu zgłosić się ponownie w celu dokładniejszej diagnostyki za dwa dni, tj. w poniedziałek.

W tej sytuacji pacjent wrócił do lekarza rodzinnego, który stwierdził u niego dalszy spadek ciśnienia tętniczego krwi, pogorszenie stanu zdrowia i ponownie skierował go do szpitala. Na miejscu lekarz izby przyjęć jednak znowu odmówił przyjęcia chorego. W tym samym dniu wezwany ZRM przewiózł pacjenta do szpitala w stanie ciężkim, wymagającym natychmiastowej hospitalizacji.

Obwiniony, przy trzeciej wizycie, przyjął go do szpitala, nie podejmując jednak decyzji o przeprowadzeniu dokładniejszych badań diagnostycznych i odraczając dalsze postępowanie „na po niedzieli.” Chory otrzymał minimum pomocy – płynny antybiotyk, małą dawkę heparyny, vitacon (w związku z rozpoznanym przedawkowaniem Acenocumarolu). Cztery dni później pacjent zmarł. Sekcyjnie rozpoznano śródmiąższowe zapalenie płuc.

W ocenie sądów lekarskich obwiniony nie zachował należytej staranności podczas udzielania świadczeń zdrowotnych, w szczególności zaniechał wykonania w warunkach szpitalnych niezbędnych badań diagnostycznych celem ustalenia rozpoznania i oceny stanu chorego wymagającego hospitalizacji. Jak zauważono w uzasadnieniu orzeczenia, wzorzec należytej staranności lekarskiej ma charakter obiektywny oraz abstrakcyjny.

W praktyce, w każdym konkretnym przypadku należy określić wymagany model postępowania lekarza (uwzględniający warunki i okoliczności danej sytuacji), a następnie porównać go z zachowaniem lekarza w sprawie. Postępowanie obwinionego w tym przypadku zakwalifikowane zostało jako naruszenie art. 4 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty i art. 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej. Sąd II instancji, po rozpoznaniu odwołania obwinionego, utrzymał w mocy orzeczoną przez sąd I instancji karę nagany.

Paulina Tomaszewska, prawnik NIL

Komentarz

Głównym celem działania organów odpowiedzialności zawodowej jest sprawowanie pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu zaufania publicznego – zawodu lekarza.

To zadanie rzecznicy odpowiedzialności zawodowej i sądy lekarskie realizują głównie poprzez rozpoznawanie skarg na błędne, nieprawidłowe czy też niestaranne wykonywanie przez lekarza świadczeń zdrowotnych.  W opisywanym przypadku wina lekarza, dwukrotnie odmawiającego przyjęcia ciężko chorego pacjenta do szpitala, wcześniej badanego przez lekarza rodzinnego, który stwierdzał konieczność pilnej diagnostyki i leczenia szpitalnego, nie budziła wątpliwości.

Zapoznając się z przebiegiem tego zdarzenia, być może można by dopuścić właściwość odroczenia leczenia szpitalnego po wykonaniu i ocenie wyniku badania rtg. płuc, ale niewątpliwie niedopuszczalnym było uparte trwanie lekarza odmawiającego hospitalizacji w błędzie przy ponownym skierowaniu. Nie jest to pierwsza, w przebiegu spraw, którymi zajmuje się NROZ, sytuacja, kiedy lekarz nie potrafi przyznać się do niewłaściwej decyzji i brnie w niebezpieczeństwo dla chorego i dla siebie, zamiast niwelować skutki wcześniejszej pomyłki.

Wracając do sprawowania pieczy – trwa dyskusja nad edukacyjnym (dla lekarzy) walorem wydawanych przez sądy lekarskie prawomocnych orzeczeń. Te orzeczenia są co do zasady jawne. Wzorzec prawidłowego postępowania lekarza dla orzekanej sprawy jest zazwyczaj opisany w uzasadnieniu do orzeczenia. Jestem coraz większym zwolennikiem publikacji anonimizowanych orzeczeń dostępnych dla zainteresowanych lekarzy.

Publikacja orzeczeń w biuletynie izby lekarskiej, będąca wynikiem orzeczenia sądu lekarskiego, następuje wyjątkowo rzadko – zapewne z powodu świadomości, iż nasze biuletyny są powszechnie dostępne, więc taka publikacja jest zarządzana jako dodatkowa kara. Oczywiście anonimizacja (wszystkich? niektórych?) orzeczeń to dodatkowe obciążenie dla sędziów i kancelarii sądów. Ale może warto? Zachęcam do dyskusji.

Grzegorz Wrona, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej