9 grudnia 2024

Andrzej Cisło: Mądrość online

Samorząd jest tym rodzajem instytucji, która karmi się bardziej jakością dyskusji niż urzędowymi kompetencjami. Stąd jakość dyskusji – choćby tej zdalnej – nabiera podstawowego znaczenia – pisze  wiceprezes NRL Andrzej Cisło.

Foto: pixabay.com

Czy nasze społeczeństwo daje masowo wiarę wywodom o wyolbrzymionym zagrożeniu SARS-CoV-2? Pewnie nie, aż tak źle chyba nie jest.

Rozluźnienie dyscypliny wynika pewnie stąd, że nie da się długo żyć „w okopach” i większość po prostu zaakceptowała fakt, że wirus istnieje, jednocześnie godząc się z ryzykiem zachorowania.

Mamy więc dwie rzeczywistości, które dość trafnie można zinterpretować naszą dwoistą ludzką naturą. Rzecz w tym, że postawę tę przyjęły też władze publiczne, prowadząc w dalszym ciągu śmiałe przekształcenia systemowe. Ów reformatorski zapał wiosną tylko lekko przygasł. W dalszym ciągu, choć sami z konieczności skupieni na bezpieczeństwie swoim i pacjentów, musimy stawiać czoła najrozmaitszym projektom i innowacjom.

I jak za dawnych, dobrych czasów narzekać będziemy na plan finansowy NFZ, który znów spycha nas na jeszcze wyraźniejszy margines. Na nowości w przepisach radiologicznych, cyfryzacji i na dziesiątki innych mniej lub bardziej dolegliwych obowiązków. Tymczasem cofnąć się trzeba kilka kroków wstecz i zastanowić, czy branża medyczna ma jakikolwiek system osłonowy. Mikropożyczki i zwolnienia z ZUS oddamy z nawiązką w postaci inflacji i kosztów zatrudnienia. Faktury w formule 1/12 i 3 proc. dodatek winny być jasno wyłożone i jednolicie stosowane w taki sposób, jaki wynikał z deklaracji towarzyszących ich wprowadzaniu.

Tymczasem w przeprowadzonej przez NRL wśród stomatologów ankiecie 37 proc. placówek oceniało w czerwcu swą sytuację jako złą (szersze omówienie wyników tego badania TUTAJ). Zapewne lista spraw, którą przedłożymy 4 września nowemu Ministrowi Zdrowia, będzie długa, ale dowodzić będzie właśnie „oswojenia się” władz z epidemią i braku perspektywy, o której mówiło się powszechnie w marcu. Po tamtych częstych nawoływaniach publicystów, iż „nic już po tej pandemii nie powinno być jak dawniej” nie ma już śladu.

Owszem, jest jedna rzecz, która odmieniła na trwałe chyba wycinek naszej rzeczywistości. Nasza Wszechobecna Online-Powszedniość. Praca zdalna (może poza informatyką) zawsze była traktowana z lekkim przymrużeniem oka. Pomysły wprowadzenia jej do praktyki urzędowej izb lekarskich (podejmowanie uchwał, udział w posiedzeniach) nie są czymś nowym. Nigdy jednak nie było ku temu ani pilnej potrzeby, ani wystarczającej podstawy prawnej.

Teraz jest jedno i drugie. I choć zwykłe, bieżące posiedzenia małych gremiów w formie online sprawdziły się, to brak większych liczebnie posiedzeń NRL, zjazdów okręgowych, Krajowego Zjazdu Lekarzy (planowany był na maj br.), wszelkich konferencji naukowych wpływa na wartkość wymiany zdań i trochę jednak na jakość wniosków końcowych. Samorząd jest tym rodzajem instytucji, która karmi się bardziej jakością dyskusji niż urzędowymi kompetencjami. Stąd nasz wspólny, jeszcze większy obowiązek, aby ze swej strony dorzucić coś do skarbnicy pomysłów.

Jest kilka fundamentalnych spraw, które musimy jako środowisko przedyskutować do końca tej kadencji. W szczególności te, które wynikają ze zmian w ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Jeśli napotkamy z drugiej strony na zamkniętą na rozmowy stronę rządową, skrytą za nową online’ową świecką tradycją, niewiele mądrego wspólnie wymyślimy.

Andrzej Cisło, wiceprezes NRL