22 listopada 2024

Cienką nicią połączone

Fragment opowiadania „Cienką nicią połączone” autorstwa dr Małgorzaty Nowaczyk – laureatki konkursu „Przychodzi wena do lekarza” (2017).

Foto: archiwum prywatne

Manhattan, 24 kwietnia 1953, tuż przed północą

W garderobie za sceną Carnegie Hall, Ella Fitzgerald szykowała się do nowojorskiej odsłony „Największego Show ‘53”. Rozpoczynający się o północy koncert jazzowy był jej drugim występem tego wieczoru i – również po północy – Ella kończyła trzydzieści sześć lat. Tak osobliwie obchodziła urodziny.

Pudrując wysokie kości policzkowe przed rzęsiście oświetlonym lustrem, myślała być może o czekającym ją występie i połyskliwych brylantach zdobiących dekolty, palce i nadgarstki przeważająco białej publiczności w pierwszych rzędach parteru. O mieniących się sukniach wieczorowych kobiet i białych wieczorowych marynarkach mężczyzn.

O futrach z norek strzegących przed chłodem manhattańskiej nocy, gdy damy z towarzystwa i ich zamożni towarzysze przebiegną tych trzydzieści parę kroków do Carnegie Deli na 57 Ulicy. Lecz zapewne bliżsi jej byli widzowie z czwartego balkonu, który wspinał się pod strop w głębi sali – tam miejsca były tańsze, odcienie skóry bardziej zróżnicowane. Ellę Fitzgerald stać było na futra. Miała brylanty. Miała też niezaprzeczalny talent i niezrównany etos pracy.

Potrafiła zakwilić jak drozd i zabuczeć jak Sachmo; potrafiła spontanicznie naśladować dowolny instrument orkiestry. Wszystko to jednak nie ustrzegło jej w tym roku przed wyrzuceniem z pierwszej klasy samolotu na trasie Honolulu-Sydney, gdy kazano jej ustąpić miejsca białym pasażerom przybyłym w ostatniej chwili. W Carnegie Hall, gdzie wraz z nią mieli wystąpić Frankie Laine i Woody Herman, policja raczej nie wtargnie do jej garderoby, szukając narkotyków, tak jak to się zdarzyło wtedy w Teksasie. B

yła bezpieczna, przynajmniej na dziś wieczór. Lustro garderoby odbijało jej ciemnobrązowe oczy o poziomych, niemal azjatyckich, dolnych powiekach. Co czyni człowieka? Kolor skóry? Wzrost, waga? Śpiewny głos? Co przesądzi o drodze życia Elli – jej talent czy jej rasa? Z biologicznego punktu widzenia biała skóra dominuje tylko w północnych szerokościach geograficznych Europy i Azji. Jest stosunkowo młodym osiągnięciem ewolucji rodzaju ludzkiego i, wbrew potocznej opinii z czasów Elli, nie znamionuje większej inteligencji, przedsiębiorczości ani uzdolnień.

Warianty trzech genów determinujących pigmentację skóry były obecne w krwi Elli od dnia jej narodzin, wytwarzając melaninę w stopniu zapewniającym jej przodkom ochronę przed silnym afrykańskim słońcem. A ci rzekomo czyści biali z pierwszych rzędów? Ich krew nosiła ślady genetyczne świadczące o tym, że wcale nie są tacy czyści – wielu miało krew afrykańską i tubylczą, chociaż żaden by się do tego nie przyznał. I głos Elli. U ludzi i ptaków śpiewających gen FOXP2 pozwala na opanowanie mowy i wokalizacji muzycznej.

U zeberek gen ten aktywuje się różnie w zależności od celu śpiewu – czy jest nim samiczka, czy coś innego. U ludzi mutacje genu FOXP2 powodują ciężką afazję i brak koordynacji mięśni artykulacyjnych. Już na scenie, Ella wykonała swoją dziką wersję „Bluesa St. Louis” i, wspólnie z Louisem Jordanem, poderwała widownię na nogi jakajskimi modulacjami w „Stone Cold Dead in the Market”. Jej wariant FOXP2, wyszlifowany przez lata ćwiczeń wokalnych, stworzył niezwykły głos Lady Elli, Pierwszej Damy Piosenki, Królowej Jazzu.